Odepchnąłem się nogą od chodnika, by zwiększyć prędkość na swojej deskorolce. Trochę było trudno manewrować deską na zatłoczonych ulicach Manhattanu, ale kiedy wyszedłem z metra, bałem się, że spóźnię się, by odebrać Brooklyn ze szkoły. Nie wiem, ile osób uderzyłem w wyniku tego, ale w końcu dotarłem na miejsce. Podniosłem deskorolkę do ręki i rozejrzałem się, szukając blond włosów, które mogły należeć do mojej dziewczyny. Ale to była ewidentnie niemożliwa misja, bo przed szkołą było pełno uczennic o takich włosach. Czekałem około minuty, aż zadzwonił dzwonek i ludzie zaczęli znikać wewnątrz budynku i wtedy zobaczyłem w kącie dziewczynę, mającą na sobie okulary i kaptur. Chichocząc, ruszyłem tam i w końcu dotarłem do Brooklyn. Opierała się o ścianę i nerwowo patrzyła raz w lewo, raz w prawo, starając się pozostać niezauważoną.
- Hej, tajny agencie - Wyszeptałem, gdy byłem na tyle blisko.
Brooklyn przyłożyła dłoń do piersi ze strachu, co mnie rozśmieszyło.
- O mój Boże, Justin. O mało nie dostałam zawału - Sapnęła.
- Jesteś łatwo przestraszalna - Wzruszyłem ramionami.
- To nawet nie jest słowo - Opuściła nieco okulary, pozwalając mi dostrzec jej piękne brązowe oczy, a na jej ustach zagościł grymas.
- Zrozumiałaś mnie, prawda? - Posłałem jej porozumiewawcze spojrzenie i schyliłem się po buziaka na dzień dobry.
Jej usta ledwo dotknęły moich, a ona się odsunęła, biorąc mnie za rękę i pociągnęła za sobą.
- Chodźmy stąd, zanim ktoś nas zobaczy - Powiedziała z paniką w głosie, nadal rozglądając się, by mieć pewność, że nikt nie wiedział, jak opuszcza szkołę.
Pozwoliłem, by poprowadziła mnie do zakrętu i przez inną ulicę, śmiejąc się z jej paranoi.
- Masz zamiar wyjaśnić, dlaczego wyglądasz jak agent FBI, czy coś?
- Och, czy to nie jest oczywiste?
- Jesteśmy już poza terenem Twojej szkoły, więc możesz zdjąć swój strój - Zdjąłem dłonią kaptur jasnobrązowego płaszcza, odsłaniając jej blond włosy, związane w niedbały kucyk.
- To było takie stresujące - Pisnęła - Przez chwilę myślałam, żeby olać Ciebie, a nie szkołę - Potarła gorączkowo twarz, zanim rozpuściła włosy, przeczesując je palcami.
- Czuję się urażony - Udałem zranionego, na co ona zachichotała - Robisz wielkie halo z niczego. Poważnie, gdybyś nie ubrała okularów przeciwsłonecznych w pochmurny dzień, nikt by Cię nie zauważył - Powiedziałem.
- Oczywiście, że ktoś by mnie zauważył - Zakpiła, machając na mnie ręką - Ze względu na moje uderzające piękno - Ukazała mi swoje białe zęby, kiedy tylko wielki zarozumiały uśmiech rozprzestrzenił się na jej twarzy.
- To ja jestem ten zarozumiały - Pokręciłem głową, zarzucając rękę na jej ramiona, by ją do siebie przyciągnąć.
- Żartowałam... A może nie? - Brooklyn w końcu zdjęła okulary z oczu i założyła je na głowę, patrząc na mnie zaciekawionym spojrzeniem, zanim się skrzywiła.
- Co się stało? - Zmarszczyłem brwi.
- Widziałeś swoje siniaki? Są dziesięć razy gorsze, niż w sobotę! - Zatrzymała się na środku ulicy, delikatnie biorąc moją twarz w dłonie. Miała karcący wyraz twarzy, kiedy spoglądała na moje siniaki, jakby to była moja wina, że dostałem pięścią - Jak mogłeś zapomnieć położyć na nie lodu, gdy wróciliśmy do domu? - Spojrzała mi w oczy, jej głos brzmiał prawie tak, jak mojej matki.
- No cóż, ktoś miał w głowie inne plany na tę noc - Uśmiechnąłem się i widziałem, jak przeniosła wzrok, a jej twarz poczerwieniała ze wstydu.
Jej zimne dłonie zniknęły z mojej twarzy i odeszła, jak zawsze robi, gdy ją zdenerwuję.
- Brooklyn, czekaj! - Krzyknąłem i ruszyłem, by ją dogonić. Zatrzymałem się przed nią, blokując jej drogę. Wiem, że nie była zła, ani obrażona, po protu ona nie lubi tego typu komentarzy - Nie mówię, że mi się nie podobało - Dobra, może to nie było najlepsze, co mogłem powiedzieć, ale po prostu mi się wymknęło. Ups.
Jej twarz zrobiła się bardziej czerwona i znów postanowiła się oddalić.
- Przepraszam - Krzyknąłem za nią, choć między moimi słowami czaił się śmiech.
Ludzie wokół nas zdawali się nie zauważać naszej małej scenki, ale znowu, tacy właśnie są ludzie w Nowym Jorku. Kiedy w końcu do niej dotarłem, objąłem ją od tyłu, upewniając się, że nie może się uwolnić. Musnąwszy skórę pod jej uchem, mruknąłem.
- Przepraszam, ale nie musisz się wstydzić tego, co zrobiliśmy, dobrze? Mi się bardzo podobało - Jej ciało rozluźniło się w moich ramionach i mogłem wyczuć, że uśmiecha się lekko - I wiem, że Tobie też.
Odwracając się w moich ramionach, twarzą do mnie, Brooklyn stanęła na palcach, by złączyć nasze usta. To był słodki pocałunek, krótki - bo byliśmy na środku Madison Street - ale niesamowity.
- Po prostu nie dokuczaj mi z tego powodu, bo nie zrobimy tego nigdy więcej - Uśmiechnęła się, mówiąc z akcentem, niczym dziewczyna z mojej dzielnicy, na co roześmiałem się serdecznie.
Szliśmy trzymając się za ręce, ja w drugiej trzymałem deskorolkę, kiedy ona opowiadała mi w skrócie o swoim weekendzie, opartym głównie na nauce. Szliśmy do Central Parku, ponieważ Brooklyn powiedziała, że wygląda on pięknie jesienią przez "te wszystkie spadające liście". Wierzcie lub nie, nie byłem tam, odkąd skończyłem siedem lat.
- Naprawdę przyjechałeś na deskorolce? - Zapytała nagle Brooklyn, po raz pierwszy dostrzegając deskę w mojej dłoni.
- Nie, przyjechałem metrem na deskorolce, co jest fajniejsze - Mrugnąłem do niej z góry, na co cicho parsknęła.
- Znów zapomniałeś zatankować samochód? - Uniosła znacząco brew.
- W ogóle tego nie zrobiłem - Zaśmiałem się - Później pójdę na stację benzynową.
Brooklyn posłała mi spojrzenie, jakby chciała powiedzieć "tak, na pewno tak zrobisz".
- Nigdy wcześniej nie jeździłam na deskorolce, ale wydaje mi się, że to fajna zabawa - Wypaliła po kilku sekundach ciszy, w których bawiła się moimi palcami, wyglądając na zainteresowaną.
- Poważnie? - Zawołałem całkowicie zaszokowany wiedząc, że odnosi się do mojego typowego środka transportu.
- Tak - Zachichotała na moją reakcję.
- Nie miałaś dzieciństwa - Pokręciłem głową z niedowierzaniem - Który amerykański dzieciak nie jeździł na deskorolce, nie grał w koszykówkę ze swoim tatą i nie musiał uderzać swojej szkolnej szafki, by się otworzyła?
- Prawdopodobnie ja - Zachichotała Brooklyn, kiedy dotarliśmy do parku i weszliśmy do środka, od razu mieszając się ze spacerującymi parami, biegającymi ludźmi i staruszkami ze swoimi pieskami.
- Nigdy nie jest za późno na naukę - Stwierdziłem, stawiając swoją czarno-czerwoną deskę na ziemi i wskakując na nią.
Zacząłem wykonywać różne tricki, aby zrobić wrażenie na swojej dziewczynie, a ona spojrzała na mnie z błyskiem rozbawienia w oczach. Ale wiedziałem, że była też pełna podziwu.
- Próbujesz mi zaimponować, Bieber? - Uniosła brwi, a jej usta drgnęły w uśmieszku.
- Czy to działa, Reed? - Podjechałem do niej bliżej, górując nad jej drobną postacią, ponieważ stojąc na deskorolce byłem jeszcze wyższy.
- Hmmm, nie wiem - Stuknęła palcem brodę w zamyśleniu - Szczerze mówiąc, wciąż mnie zaskakujesz swoimi umiejętnościami - Przyznała, owijając ramiona wokół mojego pasa i spojrzała na mnie.
- Dobrze wiedzieć, że Cię nie nudzę, Księżniczko - Uśmiechnąłem się, pochylając się, by pocałować ją w usta.
Odsunęła się przed pogłębieniem pocałunku - nie lubi, gdy to robimy w miejscu publicznym - i znów się odezwała.
- Nauczysz mnie?
- Oczywiście, proszę pani - Brooklyn zachichotała dziewczęco przez moją głupią próbę brzmienia wytwornie i uprzejmie.
Poprawiając swoją czarną czapkę typu beanie, pomogłem jej wejść na deskorolkę, a ona chwyciła mocno moje ręce.
- Brooke, nie jesteś nawet pięć centymetrów nad ziemią, więc nie umrzesz, jak spadniesz - Zaśmiałem się lekko z jej strachu.
- Zamknij się. Nie chcę robić z siebie durnia na środku parku - Przewróciła oczami, starając się stać spokojnie na desce.
- Nie pozwolę Ci upaść - Zapewniłem ją, zanim odsunąłem się na kilka centymetrów, wciąż trzymając ją za ręce - Teraz, jeśli chcesz się ruszyć, musisz odepchnąć się nogą
- Racja - Zarumieniła się trocha przez to oczywiste stwierdzenie i odepchnęła się jedną nogą, by ruszyć do przodu.
Puściła jedną z moich dłoni, a ja szedłem obok niej, żeby nie straciła równowagi.
- Widzisz, to proste. Teraz spróbuj skręcić w lewo - Nakazałem jej.
Jej reakcją było zakołysanie biodrami, jakby to miało sprawić, że deskorolka zmieni kierunek. Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu.
- Nie śmiej się ze mnie, idioto. To moja pierwsza lekcja - Ściągnęła brwi w irytacji i skrzywiła się. Jej wyraz twarzy sprawił, że roześmiałem się ponownie - Justin! - Jęknęła puszczając moją dłoń i uderzając mnie w pierś i w zasadzie wszędzie, gdzie tylko mogła.
- Ał, ał. Okej, przestań - Zawołałem, chwytając ją za nadgarstki, by nie mogła mnie już uderzyć.
Kiedy w końcu miałem ją pod kontrolą, skrzywiła się w moją stronę, wystawiając język.
- Nie kuś mnie tym swoim językiem - Uśmiechnąłem się zadowolony z siebie, wiedząc doskonale, jaka będzie jej reakcja.
Próbowała wyszarpnąć dłonie z mojego uścisku, by ponownie mnie uderzyć, ale zamiast tego, pociągnąłem ją do siebie, przez co Brooklyn straciła równowagę i wpadła w moje ramiona. Przyciskając swoje usta do jej, poczułem, jak jej ciało próbuje odeprzeć chęć pocałowania mnie.
- Nie walcz ze mną, kochanie - Wyszeptałem wprost w jej usta, czując jak jej oddech zderza się z moim.
Kiedy to powiedziałem, jej ciało rozluźniło się, a ona pozwoliła się pocałować, nawet to odwzajemniając. Ułożyłem jej dłonie na swojej szyi, gdzie splotła razem palce. Tymczasem ja przesuwałem dłonie po jej bokach, aż dotarły na plecy, by podtrzymać jej ciało. Mój język przesunął się na jej dolnej wardze przez co jej usta rozchyliły się ostrożnie, więc nie marnowałem czasu, by wsunąć go do środka. Brooklyn jęknęła poprzez pocałunek, kiedy zacząłem ssać jej dolną wargę i natychmiast się odsunęła.
- O mój Boże, założę się, że każdy nas widział - Ukryła twarz w mojej szyi i czułem, jak jej policzki robią się ciepłe ze wstydu.
- W porządku, kochanie. Niech wiedzą, że jesteś moja - Szepnąłem jej do ucha, a ona wydała z siebie jeden z tych dźwięków hiper-wentylowania, który wydają dziewczyny, kiedy ich obiekt westchnień z nimi rozmawia. Uśmiechnąłem się w satysfakcji.
Kiedy w końcu podniosła głowę, wyglądała na speszoną.
- Myślę, że tyle wystarczy na pierwszą lekcję - Naburmuszyła się, schodząc z deskorolki i ruszając przed siebie.
Ruszyłem za nią uśmiechając się przez to, jak słodka była, kiedy czuła się zakłopotana. Kopała kamyczki swoimi butami emu, a kolesie patrzyli na jej nogi, które wyglądały seksownie w tych obcisłych dżinsach. Oczywiście posyłałem zabójcze spojrzenie każdemu, który spoglądał na moją dziewczynę. Żadne z nas nie powiedziało nic więcej, dopóki nie dotarliśmy do małego obszaru dla dzieci - był pusty, ponieważ były one obecnie w szkole - i Brooke postanowiła się zatrzymać. Podbiegła do huśtawki, jak małe dziecko i usiadła na jednej z nich, jej włosy podskoczyły, kiedy to zrobiła
- Pchnij mnie, lokaju - Powiedziała, najbardziej poważnym głosem, na jaki mogła się zdobyć.
Głośne parsknięcie wymknęło się z moich ust na jej dobór słów, ale oparłem deskorolkę o pobliskie drzewo i podszedłem do huśtawki.
- Jak sobie życzysz, pani - Naśladowałem jej akcent, popychając huśtawkę nieco wyżej.
- Wyżej - Pisnęła, jej knykcie zbielały, bo tak mocno trzymała się łańcuchów.
Pchnąłem ją ponownie, tym razem posyłając huśtawkę prawie cztery stopy nad ziemię. Brooklyn piszczała, jak pięciolatek, przypominając mi Jaxona. Zdałem sobie sprawę, że uśmiecham się, jak idiota, widząc ją szczęśliwą. Kiedy w końcu znudziło jej się huśtanie, zatrzymała huśtawkę, ale siedziała na niej uśmiechnięta.
- Fajnie było?
- Żartujesz? Nie bawiłam się tak dobrze od lat - Zawołała, klaszcząc w dłonie.
- Jezu, dziękuję - Odwróciłem wzrok nieco rozczarowany.
Można oczekiwać, że ludzie będą się dobrze bawić na imprezach lub spędzając czas z tobą, nie bawiąc się na placu zabaw dla dzieci.
- Chodź tutaj - Skinęła na mnie ręką, bym podszedł i stanął między jej nogami. Nasze głowy były prawie na tej samej wysokości, ponieważ ona siedziała.
- Nigdy wcześniej nie bawiłam się tak dobrze, dopóki Cię nie poznałam - Powiedziała łagodnie, przeczesując palcami moje włosy, przez co zdjęła moją czapkę - Zdecydowanie wywróciłeś mój świat do góry nogami - Na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech, ukazujący jej białe zęby - W dobry sposób - Dodała szybko, zaczesując moje włosy na bok tak, że wyglądały tak jak wtedy, gdy byłem młodszy.
To właśnie w takich momentach, naprawdę zastanawiałem się, czy to możliwe, że się w niej zakochałem. Ja, chłopak, który zawsze uważał, że miłość była fantazją dla tych, na tyle głupich, aby w nią uwierzyć, rozmyślałem o tym, czy jestem zakochany w tej dziewczynie.
- O czym myślisz? - Zmarszczyła lekko brwi, splatając palce z moimi, bym mógł je jakoś ogrzać.
- O niczym - Wymamrotałem.
Musiałem to wszystko przemyśleć, zanim cokolwiek bym powiedział. Jej oczy wyglądały tak, jakby mi nie wierzyła i nagle, zacząłem zastanawiać się, czy ona czuła to samo. Być może mnie kocha, ale obawia się, że ja tego nie odwzajemniam. To znaczy, sam bym się tak czuł na jej miejscu po usłyszeniu ode mnie, że miłość nie istnieje i, że jestem pewny, że nigdy się nie zakocham. Ale nie zrobiłem też nic, by mnie pokochała. Nawet nie byłem zbyt dobrym chłopakiem, choć skrycie miałem nadzieję, że pewnego dnia się we mnie zakocha tylko po to, by czuć się kochanym - coś, czego nie czułem zbyt często. Brooke ponownie umieściła czapkę na mojej głowie, jej oczy nadal były nieufne. Chowając pod czapkę te włosy, które pominęła, posłała mi lekki uśmiech.
- Jesteś idealny - Szepnęła, chowając twarz w mojej piersi, a ja objąłem ją ramionami, przy trzymać ją blisko siebie.
- Dalego mi do tego, Brooke - Zaśmiałem się.
- Cóż, dla mnie jesteś idealny - Spojrzała w górę i nasze oczy się spotkały, miała lekko zaróżowione policzki.
Uśmiechnąłem się, ukazując szereg białych zębów i pochyliłem się, by pocałować ją krótko. To byłby idealny moment, aby powiedzieć "kocham cię", ale żadne z nas nie czuło na tyle pewnie, aby zrobić pierwszy krok, tak myślę.
- Chodź, pokażę Ci moje ulubione drzewo - Brooklyn wyrwała mnie z zamyślenia, zeskakując z huśtawki i ciągnąc mnie za sobą za rękę.
Chwyciłem deskorolkę, kiedy szliśmy kamienną alejką na drugą stronę placu z fontanną w środku, którą Brooke nazwała fontanną Bethesda.
- Masz ulubione drzewo? - Zapytałem nagle, kiedy zdałem sobie sprawę, jakie to było dziwne.
- Yhm - Skinęła głową, zatrzymując się obok wysokiego drzewa z grubym pniem. Znajdowało się głęboko w małym lesie, otoczone drzewami, które wyglądały dokładnie tak samo i pomarańczowymi liśćmi pokrywającymi ziemię - Tutaj - Powiedziała rozpromieniona.
- Mogę zapytać, dlaczego to jest Twoje ulubione drzewo?
Brooklyn
Przystąpiłam do wyjaśniania.
- Przychodziliśmy tu kiedyś z tatą, jak byłam mała i on zawsze mówił mi tę samą historię o wróżkach, które w nim mieszkają i, że były one czarodziejskie - Uśmiechnęłam się na to wspomnienie, podczas gdy Justin spojrzał na mnie tak, jakbym właśnie uciekła ze szpitala psychiatrycznego - Powiedział, że jeśli pomyśli się życzenie i naprawdę uwierzy w magiczną moc wróżek, to ono się spełni - Westchnęłam, bawiąc się końcówkami włosów, unikając jego pytającego spojrzenia.
- Jakie było Twoje życzenie? - Zapytał, biorąc mnie z zaskoczenia.
Zastanawiałam się chwilę, czy mam mu powiedzieć, czy nie - nie chcę, żeby się śmiał z mojego infantylizmu jeszcze bardziej - ale uznałam, że głupio trzymać je dla siebie, skoro już się spełniło.
- Chciałam być księżniczką - Spojrzałam na Justina, by znów ujrzeć jak się uśmiecha, wszystkie ślady spojrzenia moja-dziewczyna-jest-szalona zniknęły z jego miodowych tęczówek.
- Zaczynam wierzyć we wróżki - Przyznał, podchodząc bliżej mnie - Księżniczko - Szepnął słodko, łapiąc wskazówkę tego, co miałam na myśli.
Posłałam mu zakłopotany uśmiech, wzruszając ramionami jak mała dziewczynka.
- Ale skąd pamiętasz, które jest magiczne? - Zmarszczył czoło, kiedy rozejrzał się widząc rzędy drzew, które wyglądały prawie tak samo.
- To ma gałąź, na którą można się wspiąć - Stwierdziłam krótko, wskazując palcem stabilną gałąź około pięć metrów nad ziemią.
Justin spojrzał we wskazanym kierunku, a w jego głowie już tworzył się plan.
- O nie, nie wspinałam się tam, odkąd skończyłam osiem lat - Zaczęłam się cofać, znając jego zamiary.
- No i? No chodź, boisz się? - Uniósł brwi wiedząc, że nie znoszę wyzwań.
- Oczywiście, że nie - Zakpiłam - Po prostu mi pomóż.
Wyciągnęłam dłoń, którą złapał, uśmiechając się przy tym. Nienawidziłam tego, że potrafił mnie tak podejść. Stawiając stopę w małym otworze w pniu, podciągnęłam się w górę. Lewa ręka Justina podtrzymywała mnie w pasie, kiedy wspięłam się drugą stopą.
- Nawet o tym nie myśl - Ostrzegłam surowo, kiedy poczułam jak jego ręce przesuwają się w dół w kierunku mojego tyłka.
Justin jęknął, na co zachichotałam.
- Ja tylko próbuję Ci pomóc, ale jeśli nie chcesz, to po prostu zabiorę ręce - Spróbował zrobić dokładnie to, co powiedział, ale wydałam z siebie głośny krzyk myśląc, że upadnę.
Justin wybuchnął niekontrolowanym śmiechem i znów mnie przytrzymał. Pomyślałam, żeby go kopnąć, ale wtedy straciłabym równowagę. Kiedy wreszcie usiadłam na szerokiej gałęzi - nie bez trudności - posłałam Justinowi mordercze spojrzenie.
- Nienawidzę Cię - Założyłam ręce na piersi, zanim przerzuciłam jedną nogę na drugiej stronie tak, że siedziałam okrakiem.
- W takim razie powinienem iść - Odwrócił się na pięcie i zaczął odchodzić.
- Justin Drew Bieber, nie waż się zostawić mnie wiszącą tutaj - Chociaż starałam się brzmieć poważnie, skończyłam ze śmiechem, ponieważ sytuacja była po prostu zbyt zabawna.
Justin odwrócił się z wielkim uśmiechem przyklejonym do jego twarzy - Nie kłamałam, gdy powiedziałam mu, że jest idealny - i roześmiał się w ten swój beztroski sposób. Poklepałam miejsce obok siebie na gałęzi, dając mu znać, by do mnie przyszedł. Przestrzeń była wystarczająco duża, by zmieścić co najmniej trzy osoby (tak, próbowałam tego). Kręcąc głową, Justin wspiął się po pniu i po dwóch sekundach był już po mojej stronie. Wspinał się wyraźnie lepiej ode mnie.
- Gdzie nauczyłeś się tak wspinać? - Zapytałam, żartobliwie otwierając usta w zdziwieniu.
Wzruszył ramionami.
- Jeszcze jedna z moich zaskakujących umiejętności - Powtórzył to, co powiedziałam mu wcześniej, z jego twarzy biła pewność siebie.
Uderzyłam go żartobliwie w ramię. Przysuwając się bliżej niego, oparłam głowę na nim głowę, a jego ramiona natychmiast otoczyły moją talię i oparł się plecami o pień drzewa. Jego szara bejsbolówka nie była zapięta, przez co westchnęłam na jego niewytłumaczalną odporność na zimno. Zapięłam dolną część i zaczęłam się bawić nieśmiertelnikami, które zawsze nosił na szyi. Justin złożył lekki pocałunek na moim czole i pragnęłam, by ta chwila nigdy się nie skończyła. Te wszystkie momenty z Justinem pomagały mi zapomnieć o problemach. Szkoła, wbijające nóż w plecy przyjaciółki, zdradliwi byli, irytujący rodzice i obowiązki znikały w tyle, kiedy byliśmy razem.
- Dlaczego tak bardzo podobają Ci się moje nieśmiertelniki? - Zapytał nagle, przez co podniosłam głowę i spojrzałam na niego.
Wzruszając ramionami, powiedziałam.
- Nie wiem, po prostu są fajne.
Odsunął moje ciało nieco od siebie. Naprawdę tak mu przeszkadza, że je dotykam, czy co? Jednak to, co zrobił chwilę później sprawiło, że w duchu jęknęłam w zachwycie. Wciągnęłam głośno powietrze, kiedy zdjął jeden z nieśmiertelników, ten z jego własnymi danymi osobowymi i założył mi go przez głowę.
- Justin, nie - Próbowałam go powstrzymać.
Jego łańcuszki miały wyraźnie głębokie znaczenie dla niego i nie chciałam, by czuł się zmuszony do tego, by dać mi jeden z nich.
- Cśś - Przyłożył palec do ust, uciszając mnie. Następnie odgarnął moje włosy do tyłu, więc nieśmiertelnik wisiał bezpośrednio na mojej szyi - Chcę, abyś go miała.
Pocałowałam metalową powierzchnię, zanim musnęłam jego policzek.
- Dziękuję - On tylko skinął głową, uśmiechając się.
Beep.
Mój telefon zawibrował w kieszeni od przychodzącej wiadomości. Justin machnął ręką, dając mi znak, bym odczytała sms. Przesuwając palcem po ekranie, odczytałam wiadomość od Kelsey.
Nie wiesz, jakie masz szczęście, że nie ma Cię dziś w szkole. Natasha cały czas mnie nachodzi, ale opowiem Ci później. Mam nadzieję, że dobrze się bawicie gołąbeczki ;) kc <3
Zaśmiałam się i zdecydowałam zignorować tę część o Natashy, nie chciałam zepsuć sobie idealnego przedpołudnia przez tą dziwkę. Ups, wymknęło mi się. Szybko wystukałam odpowiedź.
Haha. Jest świetnie, dziękuję :) nie pozwól, by Cię zdenerwowała. kc też <3
Kiedy ponownie zwróciłam się w stronę Justina, był odwrócony do mnie plecami.
- Co robisz?
- Um, nic - Brzmiał na zakłopotanego, jakby zrobił coś żenującego, a w dłoni trzymał jakiś scyzoryk. Co do cholery?
- Pokaż mi - Pociągnęłam go za ramię, by się przesunął i mogłabym ujrzeć to, co tam ukrywał. W końcu pozwolił mi zobaczyć, wzdychając.
Otworzyłam usta, widząc wyryte w korze drzewa serce, w którego wnętrzu napisane było J&B.
- Justin - Pisnęłam, nie będąc w stanie opanować swojej ekscytacji. Zaatakowałam go niedźwiedzim uściskiem, przez co prawie spadlibyśmy z gałęzi - To jest takie słodkie.
Przewrócił oczami, przytulając mnie i przysunął usta do mojego ucha.
- Jeśli komuś powiesz, to Cię zabiję - Zażartował.
- Jesteś taki uroczy, Justin - Odsunęłam się, by musnąć jego usta.
- Nie nazywaj mnie słodkim i uroczym - Prychnął, próbując powstrzymać uśmiech spowodowany moją radością.
- No ale taki jesteś - Drażniłam się z nim, ciesząc się tą stroną Justina.
- Jak chcesz - W jego karmelowych oczach czaiła się udawana irytacja.
Objęłam go raz jeszcze, zanim zdałam sobie z czegoś sprawę.
- Chwileczkę... Ta scena jest strasznie podobna do tej z Ostatniej Piosenki, kiedy Will wycina inicjały swoje i Ronnie na drzewie - Uśmiechnęłam się.
Przyłapany na gorącym uczynku, Justin.
- Nie wiem, o czym mówisz - Mruknął, przygarbiwszy się nieco.
- Myślałam, że zasnąłeś w trakcie filmu - To brzmiało bardziej, jak pytanie, niż stwierdzenie, bo teraz nie byłam taka pewna, czy naprawdę nie oglądał filmu wtedy, kiedy po raz pierwszy spał u mnie w pokoju.
- Nie zasnąłem - Pociągnął czapkę w dół, by zasłonić oczy, kiedy zachichotałam i jęknęłam zachwycona - Och przestań, przez Ciebie jestem taki ckliwy.
- Nie mam nic przeciwko - Przyznałam, przesuwając palcami po liściu z drzewa - To jest niesamowite i Ty jesteś niesamowity - Nie opierał się, gdy pocałowałam go, co więcej, starał się pogłębić pocałunek.
Pozwoliłam mu, ponieważ był taki słodki. Przerwało nam burczenie w brzuchu i odsunęłam się ze śmiechem.
- Ktoś nie jadł śniadania - Powiedziałam śpiewnym głosem.
- To nie moja wina. Mój żołądek jest ściśnięty o siódmej rano, a musiałem wstać o tej porze dla pewnego kogoś - Odparł żartobliwie, przygotowując się do zejścia na dół.
Przyłożyłam dłoń do serca, w geście wdzięczności.
- I ja to doceniam - Zaśmiałam się - Chodź, kupię Ci jedzenie dzieciaku.
Przewracając oczami, Justin zeskoczył na ziemię. Wylądował gładko i wyciągnął ręce, by mi pomóc.
- O mój Boże - Mruknęłam do siebie, starając się nie patrzeć w dół. Skoczyłam szybko zamykając powieki, aż poczułam parę trzymających mnie ramion.
- Ktoś by pomyślał, że właśnie skoczyłaś z Empire State - Zachichotał Justin.
- Cokolwiek - Zaśmiałam się.
Dwadzieścia minut później siedzieliśmy nad jeziorem z bajglami i colą, śmiejąc się z Justina, który udawał Nate'a.
- Nazywam się Nathaniel i jestem pieprzonym dupkiem z głupimi niebieskimi oczami.
- Hej, podobały mi się jego oczy - Jęknęłam, próbując drażnić Justina.
- Co? Moje są o wiele piękniejsze - Zakpił, trzepocząc rzęsami.
- Oczywiście, że są - Powiedziałam, strzepując okruszek z kącika jego ust.
- Czekaj, to nie był sarkazm, prawda? - Zmarszczył brwi.
- Oczywiście, że nie - Dokuczałam mu.
Justin wypuścił zirytowany oddech i wstając, poprawił spodnie na biodrach.
- Co robisz? - Zapytałam zdezorientowana. Skończyliśmy już lunch, ale nie sądziłam, że zamierza odejść, bo mu trochę dokuczałam.
Nie odpowiadając, po prostu złapał mnie w ramiona, przerzucając mnie sobie przez ramię. Pisnęłam głośno, a on roześmiał się ponuro.
- Justin, co Ty robisz? Puść mnie! - Waliłam go pięściami po plecach, a oczy miałam niemal na tej samej wysokości co gumka jego fioletowo-szarych bokserek. Nie to, że narzekam.
- Nie mogę, kochanie - Odpowiedział śpiewnym głosem - Mogłaś nie mówić, że oczy tego kutasa są ładniejsze od moich, teraz za to zapłacisz - Powiedział, złowrogim tonem głosu, kiedy zbliżał się do jeziora.
- Justin, nie! - Krzyknęłam. On nie zamierza wrzucić mnie do brudnej mętnej i lodowatej wody, prawda? - Po prostu się z Tobą droczyłam, Twoje oczy są najpiękniejsze na całym szerokim świecie i mogłabym spędzić całe życie patrząc na nie, proszę nie wrzucaj mnie do wody!
Na to Justin wybuchnął śmiechem, cofając się o krok, na co westchnęłam z ulgą. Kilka par znajdujących się wokół nas, spoglądało na nas z niedowierzaniem. Być może byliśmy trochę nieznośni.
- Przestań się śmiać i postaw mnie na ziemi, ugh - Zawołałam, czując, jak krew odpływa z mojego ciała i idzie do mojej głowy.
W końcu zdecydował się mnie puścić i położyć na ziemi, na stercie liści.
- Dobrze, że się do tego przyznałaś. Potrzebowałaś tego - Oparł się na łokciach nade mną, wpatrując się w moje oczy.
Nie kłamałam, kiedy powiedziałam, że jego oczy są najpiękniejsze. Teraz, kiedy nie były oświetlone słońcem, wydawały się ciemniejsze, ale kiedy światło padało bezpośrednio na nie, zmieniały się w dziwny odcień zieleni otoczony przez karmel.
- Co robisz? - Uniósł brew, dziwiąc się, że patrzyłam na niego bez wstydu.
- Podziwiam kolor Twoich, och jakże pięknych, oczu - Zachichotałam, spychając go, bym mogła usiąść.
Justin przewrócił tak zwanymi tęczówkami i usiadł obok mnie. Rzuciłam okiem na zegarek, zdając sobie sprawę, że powinnam się zbierać, bo lekcje zaraz miały się skończyć i powinnam być w domu.
- Musisz już iść? - Zapytał Justin, jakby czytając mi w myślach.
- Tak.
Szliśmy przez park, jego dłoń schowana była w tylnej kieszeni moich dżinsów, a ja obejmowałam go w pasie i minęliśmy po drodze Zoo.
- Powinniśmy zabrać tu kiedyś Jaxona i Tommy'ego - Zaproponowałam, patrząc na niego.
- Nie, Zoo w Bronx jest lepsze - Powiedział z pewnością siebie.
- Założę się, że zwierzęta są bardziej przerażające - Justin zachichotał na mój komentarz, po czym odprowadził mnie do szkoły.
- Och, zapomniałam Ci coś powiedzieć - Przypomniałam sobie nagle, zanim wsiadłam do samochodu.
- Więc teraz mi powiedz.
- Pamiętasz o tym całym modelowaniu dla mojej mamy? - Czekałam, aż skinie głową - To będzie w następną sobotę, jeszcze Ci napiszę godzinę i adres.
Nagła zmiana w wyrazie jego twarzy, zdradziła jego "entuzjazm" na myśl o tym. Chwyciłam kąciki jego ust i pociągnęłam tak, by utworzyły uśmiech.
- Zobaczysz, będzie fajnie. Zarobisz, no i zawsze jest dobre jedzenie.
- Jasne - Odpowiedział nieprzekonany.
- I ja tam będę - Przechyliłam głowę na bok, trzepocząc słodko rzęsami.
- To będzie jedyna dobra rzecz - Uśmiechnął się w końcu.
**
Przekręcając kluczyk w zamku, otworzyłam drzwi do mieszkania. Zmarszczyłam brwi, kiedy zdałam sobie sprawę, że w ogóle nie były zamknięte. Powinny być, ponieważ jestem pierwszą osobą, która jest w domu w poniedziałki. Moje wątpliwości znikły, kiedy ujrzałam dwie postacie siedzące na kanapie, jak tylko weszłam do salonu. O cholera.
- Co wy tu robicie, nie powinniście być w pracy? - Dwukrotnie sprawdziłam godzinę, na wypadek, gdyby coś mi się przywidziało, czy coś.
- Nie jeśli zauważyliśmy, że nasza córka opuściła dzisiaj szkołę - Mój ojciec powiedział surowo.
W moim gardle utworzyła się gula, kiedy próbowałam nie wyglądać, jak złapana na gorącym uczynku.
- Co-co masz na myśli? - Niepewnie udałam zaskoczenie.
- Nie udawaj głupiej, Isabello - Mama używająca mojego pełnego imienia, to może oznaczać tylko jedno: Mam przechlapane - Dlaczego nie byłaś dzisiaj na lekcjach?
- Kto Wam powiedział? - Przestałam udawać, byłam obojętna na to, co mówią i przeszłam do sedna.
- To nie ma znaczenia. W ogóle nie powinnaś opuszczać szkoły, bez powiadomienia nas o tym - Odpowiedziała, na jej twarzy malowało się niedowierzanie.
Na tym właśnie polega urywanie się ze szkoły: wy macie o tym nie wiedzieć, jeju.
- Cholera, ma znaczenie! - Zawołałam sfrustrowana.
Upewniłam się rano, by nikt mnie nie widział, a Kelsey o niczym nie wspomniała w swoim smsie.
Tata prychnął. Był wkurzony.
- Jeśli to dla Ciebie takie ważne, Ryan do nas zadzwonił.
- Co do cholery? Skąd się dowiedział? Nawet go tu nie ma - Gestykulowałam rękami z mieszanką złości, żalu i zirytowania.
- Nie o to chodzi. Gdzie byłaś? - Mama znów się odezwała, domagając się odpowiedzi. Nie zamierzałam odpowiedzieć. Kiedy milczałam, wzięła głęboki oddech - Myślisz, że jestem głupia? Myślisz, że nie wiem, że to wszystko przez chłopaka? - Jej słowa wzięły mnie z zaskoczenia i zastanawiałam się, jak niby się dowiedziała.
- Nie ma żadnego chłopaka, mamo - Skłamałam przez zaciśnięte zęby.
- Nie kłam, panienko. Znam objawi, widzę je. Późne powroty do domu, pogorszone oceny, zmiany nastrojów, wzrost rachunków za telefon i nagle jesteś szczęśliwa po tym, jak wcześniejszy chłopak Cię zdradził - Wymieniała na palcach, na co przewróciłam oczami.
- No i co, jeśli jest jakiś chłopak? - Stanęłam z nimi twarzą w twarz.
Tata ponownie parsknął.
- Brooklyn, czy Ty słyszałaś, co powiedziała matka? Ten chłopak ma wyraźnie zły wpływ na Ciebie - Zrobił w powietrzu cytat palcami mówiąc "chłopak", a ja przewróciłam oczami.
- Nic o nim nie wiesz - Spoglądałam raz na jedno, raz na drugie z nich, ale ich twarze się nie zmieniły.
- Brooklyn, lepiej, żeby nie był wyrzutkiem bez pracy, który żyje z popełniania przestępstw - Wskazała na mnie ostrzegawczo palcem.
- Mamo! Tak źle o mnie myślisz? - Sapnęłam mimo, że jakoś specjalnie się nie myliła.
- Nie ma znaczenie, kim jest. Nie zobaczysz go już nigdy więcej - Zainterweniował tata głosem poważnym i ostrym, niczym nóż.
- Co? Nie możesz powstrzymać mnie przed spotykania się z kimkolwiek! - Krzyknęłam, w moich oczach pojawiły się łzy - Mamo? - Spojrzałam na nią, ale jej usta zaciśnięte były w wąską linię - Nie możesz! - Krzyknęłam ponownie.
- No to patrz - Odpowiedział tata, wstając i podchodząc do mnie.
- Nie! - Potrząsnęłam głową, łzy już płynęły po moich policzkach, gdy ruszyłam tyłem do drzwi, przekręcając gałkę drżącą dłonią.
- Nie waż się wychodzić, Brooklyn - Ojciec prawie warknął na mnie, a mama ruszyła za nim, owijając ręką jego biceps.
- No to patrz - Wyrzuciłam z siebie, unosząc dłonie i głośno trzasnęłam za sobą drzwiami.
_____________
NOWE TŁUMACZENIE - "NOT SAFE FOR WORK"
ZAPRASZAM
Pierwsza :D dziękuję, że tlumaczysz :)
OdpowiedzUsuńWow świetny ♥♥♥
OdpowiedzUsuńAle jaki inny może być, uwielbiam to ♥ No i twoje tłumaczenie :)
O matko... ciekawa jestem jak zareaguje mama Brooke ,kiedy dowie się,że TEN chłopak to Justin i że pójdzie on w jej pokazie. ; o
OdpowiedzUsuńNowy rozdział jutro!? Ksmskxwjdiw *,*
Jak tam było na wycieczce? :)
Chyba Natasha naskarżyła :/ A tak poza tym KOCHAM CIĘ ZA TŁUMACZENIE<3
OdpowiedzUsuńKXJCSKAVCNHSDVN <3
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudowny. Tylko ta końcowa drama, hm ciekawe co będzie dalej asdfasdfg.
OdpowiedzUsuńMiłego tłumaczenia :)
@heartforbiebss
aww *----* Justin jest taki słodki. Nie mam pojęcia, skąd Ryan się dowiedział że Brooke nie było na lekcjach, może Natasha maczała w tym palce? :) czekam z niecierpliwością na kolejny!
OdpowiedzUsuń@brightsselena x
ludzie, którzy specjalnie nie czytają tekstu i od razu przewijają na sam dół żeby tylko móc napisać "pierwszy!!!!!1!!", "druga!!!" są delikatnie mówiąc żałośni. Nie o to chodzi w komentarzach lmao
OdpowiedzUsuńasdjasbdasmsdasdasjfhbas, wspaniały rozdział, dziękuję, że tłumaczysz! : * mam nadzieję, że wszystko pomiędzy Brooklyn, a jej rodzicami się unormuje. :) Nie mogę się doczekać jutrzejszego tłumaczenia, jesteś wspaniała, kc <3
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na
http://makemeyourshawty.blogspot.com/
http://whenpainismixedwiththemusic.blogspot.com/
Ale sie porobiło...
OdpowiedzUsuńaww ogolem slodki rozdzial a na koniec drama troche xd czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuń~ @stratfordslaugh
o kurde Brooklyn pokazała pazurki! świetne tłumaczenie kocham to!
OdpowiedzUsuńcudownyyyy *------*
OdpowiedzUsuńboże drama :C ale to dobsz bo takie lof story są nudne musi sie coś dziać xD
czekam na następny *O*
@NataliaNiderla
Wowww ;d I co teraz? Jakie emocje,awww
OdpowiedzUsuńJak słodko! A nowy rozdział już jutro? DZIĘKUJEMY
OdpowiedzUsuń@happy_frenzy
Jaki piękny :)
OdpowiedzUsuńKolejny jutro? Dziękuję i już nie mogę się doczekać. <3
cudowny rozdział, Justin jest zawsze taki idealny, a ta drama na koniec - dobra w sumie hahah :D
OdpowiedzUsuńzobaczymy jak to sie dalej potoczy :)
awww, jak słodko ♥
OdpowiedzUsuńale potem rodzice zawsze coś spieprzą ;___;
Swietny ten rozdzial po prostu zakochalam sie w nim^^ Jutro nowy.? Wszystko fajnie tylko szkoda ze bd musia go przeczytac dopiero w srode chyba ze znajde w lesie wifi-.- No ale coz milego tlumaczenia:)
OdpowiedzUsuńCudowny ! *.*
OdpowiedzUsuńjesteś super! :*
OdpowiedzUsuńta drama na końcu, mam nadzieję że wszystko się wyjaśni :)
sfdhhdfghf ♥
OdpowiedzUsuńNoo dobry rozdział. Ciekawe co będzie dalej (:
OdpowiedzUsuńo boże ;o Justin jest taki słodki *.* ale jej rodzice i Ryan?! :o ciekawe skąd wiedział..
OdpowiedzUsuńAwwwww słodko *___* świetny rozdział, no i nowy rozdział jutro? ASDFGHJGHJK dziękuję :)
OdpowiedzUsuńO kurwa!
OdpowiedzUsuńA było tak pięknie!
Dzizas!
Zawsze się musi coś spieprzyć.;o
Czekam na kolejny!:D
@OMB_OMJ
o lol ciekawe skąd wiedział :) idiota ^^ hahah xDD jeeeeju ona pewnie do Jussa pójdzie i wgl no nie wiem hahaha ^^ czekam nn :D p.s KOCHAM CIĘ ZA TO ŻE TŁUMACZYSZ :) <3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział! dziękuję za tłumaczenie <3
OdpowiedzUsuńN-I-E-S-A-M-O-W-I-T-Y ! *__________________* Gdzie szukać takich chłopaków jak Justin ?!??!?! :cc
OdpowiedzUsuńALE DRAMA.... KURDE, GŁUPI RYAN, PEWNIE ICH ŚLEDZIŁ ALBO COŚ...
OdpowiedzUsuńKOCHAM TEN FF <3 I CIEBIE ZA TO ŻE TAK ŚWIETNIE TŁUMACZYSZ <3
@luvmynika
zajebisty!
OdpowiedzUsuńKocham Cię za to, że tłumaczysz. Dziękuję! ♥
OdpowiedzUsuńAwwwwwwww
OdpowiedzUsuńJest genialny i idealny! Najlepsza końcówka z jej rodzicami.
OdpowiedzUsuń~~NO to patrz~~ <3
Boże boski jak zawsze ! czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńbyło tak słodko bfdbhfbdhabdhdfasd tylko właśnie zastanawia mnie to od kogo Ryan się dowiedział że jej w szkole nie było @Justeliaa
OdpowiedzUsuńBoże to jest świetne! Ale nasza mała słodka dziewczynka to badass oni są tacy słodcy razem <3 Tłumaczysz świetnie
OdpowiedzUsuńzajebisty!!!!!!!!!!!♥
OdpowiedzUsuńJak byli w parku to było takie słodkie. ♥
OdpowiedzUsuńJesteś świetną tłumaczką.
Dziękuję za tłumaczenie. xo
BOŻE! Nie, nie, nie! Ona musi z nim być i rodzice jej w tym nie przeszkodzą! Kocham Twoje tłumaczenie :) <3
OdpowiedzUsuńjest świetny! Cudownie tłumaczysz i w bardzo szybkim tempie :)
OdpowiedzUsuńTen dzien byl taki slodki <3 tylko ci glupi rodzice -.-
OdpowiedzUsuńP.S. moglabym prosic o informowanie na tt? xx @torallisx3
Omg..
OdpowiedzUsuńNie wiem co bym zrobiła jakbym miała TAKICH rodziców.
Fajnie, że następny rozdział się tak szybko pojawi ;)
Bardzo Dziękuję, że tłumaczysz ;*
jezus maria... buntownicza Brooklyn <3
OdpowiedzUsuńi to takie słodkie, że dał jej swoje nieśmiertelniki *o* czekam na nn! @smileedems
Cudny rozdział !!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję że tłumaczysz ; *
wow. Ich czas spędzony poza szkołą był idealny. *,* i ta drama na koniec... Dzieje się. xd ja i tak sądzę, że to nie Ryan tylko Natasha. -,- nie moge sie doczekać jak Jus bedzie pracował jako model dla jej mamy. *o* Cieszę się jak cholera, że rozdział jutro. Dziękuję, że poświęcasz tyle swojego czasu dla nas. <3 @69_danger
OdpowiedzUsuńBosko bosko bosko ! Lepiej żeby uciekła do Justina ! <3 No i jeszcze jutro nowy rozdział vbekjgvb 2hegci rebfc4tugbverbf *o*
OdpowiedzUsuń:)ojjojojojoj jaka drama
OdpowiedzUsuńOMG nie mam zielonego pojęcia co bd w następny. Ale podejrzewam, że Brooke ucieknie do Jusa. O a jacy oni byli dzisiaj słodcy<3 KOcham ich ;**. Dziękuję ci że tłumaczysz bo naprawdę robisz to świetnie <3 - Sandi ;**
OdpowiedzUsuńto jest wspaniałe :) kocham cię
OdpowiedzUsuńmegaaa ! *,*
OdpowiedzUsuńCZYTAM . Wspaniale tłumaczysz , oby tak dalej .! Kocham tego bloga - oczywiście dzięki tobie - i ciebie też kocham . Jejciu nie moge diczekać się jutra . POWODZENIA Z TŁUMACZENIEM .! POZDRO . ;*
OdpowiedzUsuńMam takich samych rodziców ! Koszmar jakiś ! Ale rozdział bardzo fajny dobrze że jutro następny bo kocham to opowiadanie xx
OdpowiedzUsuńo lol :/ @NakedFlower1
OdpowiedzUsuńCo? Jak oni mogą? Przecież, nie! Nie mogę zabronić jej spotykania się z Justinem, ja się nie zgadzam! Eh... głupi Ryan. Nie mogę się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńPrzy okazji JESTEŚ NIESAMOWITA! Dziękuję, że to tłumaczysz.
Pozdrawiam.<3
jak mozna przerwać w takim momencie?! no jak?! *,* kocham o opowiadanie i twoje tłumaczenie również *o* jaka drama na koniec. Nie chciałabym mieć takich rodziców Wszyscy sie na mnie patrzyli na mnie jak na jakiegoś dziwaka bo czytałam bronx'a w autobusie. Dzięki że tak szybko dodajesz zwariowałam przez ten tydzień kiedy nie dodawałaś ale czekam ciągle cierpliwie. jeszcze raz kocham kocham i jeszcze raz kocham <3
OdpowiedzUsuńO boże jaka drama! A niech mi spróbują zabronić Brooke spotykania się z Justinem to dostaną ode mnie poatelnią no! Głupi Ryan, o co mu chodzi no? :< Rozdział pomijając to ostatnie jest taki klafjkljfklja *.* a jeszcze lepszy bo ty go tłumaczysz ^.^ Z niecierpliwością czekam na nexta <3
OdpowiedzUsuńDziękuję ♥
xoxo.
Kocham cie kocham cie kocham ciee <3333333
OdpowiedzUsuńi kocham ten rozdział to opowiadanie asndiuany *o*
założę się że to sprawka tej głupiej Natashy -.-
OdpowiedzUsuńbiedna Brooklyn :c
dziękuję że tłumaczysz xx
Myślę, że ktoś ze szkoły Brooke powiedział Ryanowi...
OdpowiedzUsuńAle przecież Brooklyn i tak będzie się spotykać z Justinem.. xD
czekam na nn <3
KC :*
Jak zwykle rodzice muszą się wpieprzyć i wszystko popsuć, ale Justin i Brooklyn i tak dadzą sobie radę :)
OdpowiedzUsuńCzekam na NN :>
Kocham tego bloga! *.*
Ojeeej, to wszystko w parku jest tak strasznie idealne ze ojej. Czemu ja nie mam takiego Justina?
OdpowiedzUsuńLogiczne że Brooke i tak będzie się spotykać z Justinem, jestem z niej bardzo dumna że wyszła z domu, haha.
Cudownie że rozdział będzie jutro, uwielbiam Cię za to <3 mam nadzieję że dobrze się wczoraj bawilas :)
@_ifancyjustin
dajcie mi takiego Justinaa <3
OdpowiedzUsuńBoże, uggh, głupio wyszło z tymi rodzicami. -.-
Dzięki że tłumaczysz! Jesteś zarąbistaaa<3
vdyuijdbhid
OdpowiedzUsuńja też sądzę, że Natasha.
@ShawtyManeJB98
Mi się wydaję, że to albo Natasha albo Nathaniel.
OdpowiedzUsuńŚwietnie przetłumaczone.
Czekam na nn. <3
Brooklyn buntowniczka. ;p
OdpowiedzUsuńLubię to.
Czekam na nn. ;**
Oni są tacy słodcy. Chcę takiego chłopaka^^
OdpowiedzUsuńOoo czekam na kolejny rozdział ! :))
OdpowiedzUsuńJuż było tak pięknie ;c
OdpowiedzUsuńboże.
OdpowiedzUsuńWooah. Tego sie nie spodziewalam, serio. Lol
OdpowiedzUsuń@GrandMcBer
Wow ten rozdział był taki nsbhfvjdsbhjfbjbvfdbnsjb *__________* No i drama na końcu.
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać następnego! :)
Kocham Cię za to że tłumaczysz to opowiadanie ♥ :*
MEEEEGA
OdpowiedzUsuńUwielbiam!<3 oby kelsey mogła się spotykać z Justinem!
OdpowiedzUsuńKocham to tłumaczenie ! Kocham jak to tłumaczysz ! <3 Czekam na nn. ;)
OdpowiedzUsuń@SkaylerW
psuje wspaniały wynik 69 komentarzy... cudooo!
OdpowiedzUsuńdżizas chce takiego justina<3
OdpowiedzUsuńkc dziękuje że tłumaczysz <3
Fajnie że Brook się postawiła... oni nie mogą się im spotykać to powinno byś karalne :D oni są cudowni kocham kocham kocham <3
OdpowiedzUsuńzajebiste
OdpowiedzUsuńA było tak dobrze. kurwa!
OdpowiedzUsuńNie moge się doczekać kolejnego rozdziału ;*
OdpowiedzUsuńjezuu.. ja chce takiego Justina *.* MEGAA tlumaczysz KC <3
OdpowiedzUsuń@mak3mesmil3
NIE WIERZĘ ! ;O ;O ;O <3 OMNOMOMNOM <3
OdpowiedzUsuńA ja cię kocham dziewczyno <3 poświęcasz dla nas swój cza<3 #biglove
OdpowiedzUsuńCudowne tłumaczenie ♥
OdpowiedzUsuńCo do tego dramatu na końcu, to pewnie Natasha jest winna. No ona albo Nate, ale że Nate nie jest z takich to stawiam na Natashę.
Brook i Justin są tacy cudowni♥.♥
Uwielbiam ich i mam nadzieje, że Brooklyn ukryje się przed rodzicami w jego ramionach :)
Czekam na kolejny z niecierpliwością :)
~J.
Kocham, kocham kocham*-* @1DLexiBieber
OdpowiedzUsuńkooooooocham to! <3to jest świetne *-* czekam na nn
OdpowiedzUsuńBoski <3 Kocham tego bloga :D
OdpowiedzUsuńTERAZ NIE LUBIMY RODZICÓW I RAYNA XD
OdpowiedzUsuńO ja.........Nie mogę doczekać się jutra. Ja dawno bym uciekła z domu to jakaś patologia żeby zabraniać dziewczynie spotykania się z osobą którą kocha!! Jestem ciekawa czy pójdzie ona do Justina, czy rodzicr zmienią zdanie, co Justin zrobił Ryanowi itp. itd.
OdpowiedzUsuńO matko,jaki cudowny rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam nn.
Ech.. Oby to nie zmieniło nic pomiędzr Brooke a Justinem :(
OdpowiedzUsuń@hejtujbicz
<3
OdpowiedzUsuńomomomomomomo <3 świetny
OdpowiedzUsuńwydaje mi sie ze Ryan wie od Natashy ♥
OdpowiedzUsuńooooooo boże! no to się porobiło :D czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńGENIALNE GENIALNE GENIALNE *.*
OdpowiedzUsuńo kuzwa masakra ciekawe co będzie dalej
OdpowiedzUsuńprzyjemny rozdzial.a jej rodzice przegieli.nie moge doczekac sie rozdzialu w ktorym justin bedzie modelem
OdpowiedzUsuńświetny jak zwykle :) dzięki że to tłumaczysz :D
OdpowiedzUsuńZajebiście tłumaczysz <3
OdpowiedzUsuńNie Danger, nie SA, nie Afterlight, lecz Bronx jest moim ulubionym fanfiction o Justinie *.*
OdpowiedzUsuńBoze to jest takie genialne, urocze i slodkie, ze moje zycie przy tym to jakies szaro-czarno-biala przestrzen bez niczego... :c
Kocham ten FF bo Justin bardzo pasuje do zachowania Justina z Bronxu *.*
K.O.C.H.A.M :)))
-@luuuvmyswaggy
O boze o boze o boze to sie porobilo, ma wrednych rodzicow. :o
OdpowiedzUsuńAaaaa kocham to ! I cb dziewczyno też <333 Naprawde wielbie cie !
OdpowiedzUsuńOmg, ale akcja :o
OdpowiedzUsuńMIAŁAM NAPISAĆ, JAK BYŁAM JUŻ W POŁOWIE, ŻE PEWNIE BD NIE DŁUGO JAKAŚ DRAMA, A TU TAKIE COŚ ; O
OdpowiedzUsuń<3
Kocham, kocham, kocham, kocham *.* <3
OdpowiedzUsuńWedług mnie Brooklyn dobrze zrobiła. Czekam na kolejy kochanie <333
OdpowiedzUsuńOmb ale sie porobilo,ciekawe skad Ryan wie.......juz nie moge sie doczekac następnego......chcę wiedzieć co dalej.......ciekawe gdzie Brook pójdzie.......czekam na nn @mrsBieber1301
OdpowiedzUsuńKocham to jak tlumaczysz i kocham to opowiadanie i kocham justina i broke . Juz nie moge doczekac sie kolejnego !!!<333
OdpowiedzUsuńjsjsndjdbdjd OMG!OMG!
OdpowiedzUsuńblagam niech ona teraz pojedzie metrem do Justina *.* drama jak choler xd
OdpowiedzUsuńRyan mnie nieźle wkurza!! ;//
OdpowiedzUsuńBoże KOCHAM! <3
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia skąd Ryan się dowiedział ale bardzo mnie wkurza -.-
OdpowiedzUsuńJustin był taki słodki w tym rozdziale, o ja ciee *.*
Już się nie mogę doczekać kolejnego!
Dobrze Brooke zrobiła na końcu ^.^
Dziękuję, buziaki <3
@NowSuitUp
Jeju jak ja to kocham *______* ona i tak sie musi z nim spotykać! Oni są dla Sb stworzeni! Fajnie by bylo gdyby ta mama sie przekonala do niego jak on by modelowal wtedy <3 DZIEKUJE ZE TLUMACZYSZ ;*
OdpowiedzUsuń-Jezu to tłumaczenie jest świetne. ♥ Kocham Ciebie i tego bloga ♥ Już nie mogę doczekać się NN . Ten blog uzależnia.
OdpowiedzUsuń- ----
Jak masz czas wpadnij do mnie na www.doyoulovemejustin.blogspot.com. I tak wiem że nikt nie wejdzie.
WOW...
OdpowiedzUsuń@Danger12345678
KOCHAM TO <3
OdpowiedzUsuńCudo:*:*:*
OdpowiedzUsuńOMJ jestem pewna że ona uciekła do Justina, a Ryan mógł ich śledzić albo ktos mu podkablował, albo po prostu się domyślił czy coś, jeszcze większa drama by było gdyby to wydusił od Kelsey albo od Natashy czy jakoś tak, a tak wgl to Brooke i Justin byli przesłodcy, kocham ich i to opowiadanie, czekam na nexta
OdpowiedzUsuńmuch love
Candice //@yo_shawties
Rozdział cudowny.<333
OdpowiedzUsuńTylko ta drama na koniec ;cc
Biedna Brooke.
Cudowny rozdział <3 Szkoda mi Brooke, nie zasłużyła sobie na to aby brat ją wkopał ;c No ale cóż! Czekam na nowy rozdział :* dziękuję za takie wspaniałe tłumaczenie ♥ ;3
OdpowiedzUsuńTo nigdy mi się nie znudzi. KOCHAM TO OPOWIADANIE!!! <333
OdpowiedzUsuńjezu kocham i ta drama:o <3
OdpowiedzUsuńA Brooke i Justin tacy słodcy, kocham Cię i dziękuje że to tłumaczysz:( <3
O jej!!
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Brooke y jest szczęśliwa musi coś się zepsuć :-(
Dzięki za rozdział!!! ;* życzę Ci dużo motywacji i czasu na wszystko ;*
Świetny rozdział.Podoba mi się twoje tłumaczenie-mam prośbę możesz mnie powiadamiać na twiterze o rozdziałach (@OlaZator ) z góry dzięki czekam na następny.
OdpowiedzUsuńCudowny! Tylko czekam aż w końcu powiedzą sobie to, że się kochają :) Czekam na kolejny z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńŚwietny jak zwykle <3 i ta końcówka...
OdpowiedzUsuńczekam na NN :*
omfg asdfghjkl
OdpowiedzUsuńczekam na nowy z niecierpliwością dfghjk
Albo mi się wydaje albo po każdym prawie tłumaczeniu piszesz aby dać komentarz bo nie wiesz czy ktoś czyta! Szczerze mnie to trochę zniechęca... Przecież widzisz ile osób to czyta więc po co pod każdym tłumaczeniem ta sama śpiewka? Rozdział boski! <3
OdpowiedzUsuńA widziałaś ile ona informuje osób? Nie zdziwiłabym się, gdyby wyszło ich ponad 400. teraz spójrz na liczbę komentarzy. Ja się nie dziwie, że wciąż to pisze. Ja bym nie miała siły informować tylu osób.....
Usuńrozdział super ale skąd do cholery Rayan się dowiedział, a zpędzili razem tak fajnie dzień czekam na nn dziś <3
OdpowiedzUsuńKocham cię ! Kocham cię ! Kocham cię ! Boskie opowiadanie i oczywiście tłumaczenie <3
OdpowiedzUsuńJejku to jest świetne nie tylko kocham "Danger'a" ale "B.R.O.N.X " też akdjskssj *-* za ile nowy rozdział ? (Przepraszam, że tak z anonima ale nie mam konta) tt @Al3xs4ndr469
OdpowiedzUsuńAle dramat co bedzie dalej B bardzo dobrze zrobiła nie bedą mówić jej co ma robić p:-D swietne tłumaczenie czekam na kolejny buśka:-*:-*:-*
OdpowiedzUsuńAle dramat co bedzie dalej B bardzo dobrze zrobiła nie bedą mówić jej co ma robić p:-D swietne tłumaczenie czekam na kolejny buśka:-*:-*:-*
OdpowiedzUsuńPewnie Rayn ich śledził albo coś :o
OdpowiedzUsuńMogę być informowana na tt ? @Katniss_xx
boskisuperekstrawyrąbistyniesamowitynieziemski rozdział, JESTEŚ PRZEŚWIETNA <333 B.R.O.N.X love forever ;3
OdpowiedzUsuńgorączka na B.R.O.N.X...ekstra/ Bieber's girl
OdpowiedzUsuńo której bedzie nn? <3
OdpowiedzUsuńKOCHAM <3
OdpowiedzUsuńKOCHAM *__*
OdpowiedzUsuńPRZYPAŁ :(
OdpowiedzUsuńzbuntuje się dziewczyna <3
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3
OdpowiedzUsuńNiezła akcja na koniec :)
<3
OdpowiedzUsuńEjjj frajer ten jej ojciec ! /aleksandrabrooks
OdpowiedzUsuńWohooo ale sie dziejee
OdpowiedzUsuńluxury replica bags ALOX replica wholesale handbags CIOBV high quality designer replica CNQBV
OdpowiedzUsuńje lisais ceci dolabuy louis vuitton étudiez ce site réplique louis vuitton répliques de sacs directement depuis la source sacs de répliques AAA
OdpowiedzUsuńRead More Here Louis Vuitton fake Bags click this link now Dolabuy Celine look at this now go to the website
OdpowiedzUsuń