Justin
Wybiegłem z budynku, nawet nie zadając sobie trudu, by czekać na windę i wbiegłem po schodach. Moje płuca przywitały chłodne powietrze, kiedy wyszedłem na ulicę. Pociągnąłem gwałtownie za włosy i kopałem wszystko, co znalazłem na swojej drodze, nieważne, czy to były śmieci, pusta puszka po piwie, czy kot. Byłem sfrustrowany i wściekły, nie tylko na Brooklyn, ale również na siebie. Po raz kolejny pozwoliłem, by owładnął mną gniew. I to przed nią, ale byłem tak wkurzony, że mój mózg nie pozwolił przyznać mi się do winy. Nie, żeby to była całkowicie moja wina, bo to ona skłamała, ale jednak. Włożyłem dłonie do kieszeni swojej czarnej kurtki i ruszyłem w stronę stacji metra. Cholera, dlaczego zapomniałem pojechać na stację benzynową akurat dziś rano? Teraz czekała mnie długa podróż na myślenie o tym, jak bardzo spieprzyłem sprawę z Brooklyn. Świetnie. Zadzwonił mój telefon, rozpraszając mnie tylko i okazało się, że dzwoni Brooklyn. Nie odebrałem, byłem jeszcze zbyt zdenerwowany, by z nią rozmawiać. Wyciszyłem telefon, wkładając go z powrotem do kieszeni. Posyłałem spojrzenie każdemu, kto spojrzał w moją stronę, przestraszywszy kilka osób, zanim w końcu dotarłem do wagonu metra. Znalazłem wolne miejsce, ponieważ o jedenastej wieczorem nie jest zbyt tłoczno. Moja głowa oparła się o rurkę, wibrując z ruchami metra, dopóki mnie od tego nie rozbolała. W brzuchu czułem dziwne uczucie, coś czego jeszcze nigdy nie czułem. Myślę, że to się nazywa sumienie.
- Ja pierdolę - Mruknąłem do siebie, kopiąc zagubioną stronę z gazety, która była w pobliżu moich stóp.
Zarobiłem kilka dziwnych spojrzeń, ale nie zwróciłem na nie uwagi, skupiając się na wewnętrznej walce, którą toczyłem w swojej głowie. Wyjąłem telefon z kieszeni dżinsów i zobaczyłem kolejne dwa nieodebrane połączenia od Brooklyn i wiadomość
Justin, proszę odbierz. Przepraszam. Musimy porozmawiać.
Zacząłem grać w Angry Birds, próbując oderwać swoje myśli od Brooke. Ale nie miałem szczęścia. Zamknąłem aplikację i westchnąłem, przykładając pięść do ust. Teraz byłem już sam w wagonie, ponieważ zbliżaliśmy się do mojej dzielnicy. Przesunąłem palcem na listę kontaktów. Jako pierwsza była Alejandra. Przez zaledwie sekundę mój mózg pomyślał o zadzwonieniu do niej z przyzwyczajenia, przecież kiedyś uprawiałem z nią seks, żeby odreagować, kiedy byłem wkurzony. Ale szybko odrzuciłem ten pomysł. Nie byłem tak zdesperowany, plus nie zamierzam zdradzać Brooklyn z tą dziwką tylko z powodu kłótni, nie jestem taki. To byłby tylko dowód dla niej na to, że nie może mi ufać i straciłbym ją na zawsze. Nagle iPhone w mojej dłoni zaczął wibrować od przychodzącego połączenia.
- Co? - Powiedziałem chłodno.
- Hej stary, co tam? - Okazało się, że to Tyson dzwonił, nawet nie spojrzałem na wyświetlony numer.
- Czego chcesz Tyson? - Warknąłem.
- Woah, chyba ktoś ma dzisiaj okres - Zachichotał, a ja przewróciłem oczami. Jak odpowiednio do sytuacji... Wolną ręką potarłem twarz, wzdychając - Co się stało, stary?
- Po prostu pokłóciłem się z Brooke - Przyznałem, osuwając się bardziej na twardym i niewygodnym siedzeniu i spojrzałem na szybkę przed sobą.
- O co? - Zapytał z ciekawością.
- Seks - Powiedziałem krótko.
- Nie groziłeś jej, że ją rzucisz, jak nie będzie chciała uprawiać z Tobą seksu, prawda? - Zanim zdążyłem mu odpowiedzieć, on kontynuował - Justin, nie możesz tak robić! Ona...
- Tyson, nie zrobiłem tego! - Zawołałem, żeby się zamknął.
- Więc?
- To długa historia... - Urwałem, nie chcąc tego rozpamiętywać. Tyson wydał taki dźwięk, jakby sygnalizując, że chce to usłyszeć, więc westchnąłem zanim się odezwałem - No więc całowaliśmy się, kiedy powiedziała, że nie może iść dalej, bo ma okres, ale to nie była prawda, więc później wkurzyłem się na nią za to, że mnie okłamała.
- Stary! - Skarcił mnie - To głupie, teraz wróć i ją przeproś.
- Mówisz, jak pieprzona panienka, stary - Z moich ust wydobył się chichot.
Wiedziałem, że pewnie ma rację, ale wciąż byłem wkurzony, a wszyscy wiemy, że jestem zbyt dumny, by wrócić i przeprosić.
- Jak chcesz, Justin ale po prostu spieprzyłeś sprawę. Brooklyn jest jedyną dziewczyną, której na Tobie zależy i jest warta Twojego czasu, a Ty prawie ją tracisz - Mogłem sobie wyobrazić, jak Tyson kręci głową.
- Kurwa, przez Ciebie czuję się źle - Przygryzłem dolną wargę, biorąc pod uwagę swoje możliwości, kiedy drzwi metra rozsunęły się na mojej stacji.
- Wiesz, że mam rację, ale Twoje wielkie ego nie pozwoli Ci przyznać się do tego i przeprosić Brooke - Zauważył, a ja podrapałem się po szyi. Milczałem - Tak czy inaczej, zrób to, co uważasz za słuszne, ale postaraj się nie żałować tego w przyszłości - Powiedział mądrze, pozostawiając mi to do przemyślenia. Po raz pierwszy Tyson mówił tak filozoficznie - Zadzwoniłem do Ciebie, żeby Ci powiedzieć, że jutro jest impreza. To samo miejsce i godzina, co zawsze. Możesz wziąć swoją dziewczynę, jeśli wy dwoje pogodzicie się do tego czasu.
- Dobra - Wymamrotałem, jego wcześniejsze zdanie krążyło w mojej głowie "zrób to, co uważasz za słuszne, ale postaraj się nie żałować tego w przyszłości".
- Okej, do zobaczenia, stary - Pożegnaliśmy się.
Reszta drogi do domu polegała na myśleniu, na przemian z kopaniem różnych rzeczy, przez co naprawdę zacząłem się zastanawiać, czy przypadkiem nie jestem bipolarny. Najgorsze było, jak wyobraziłem sobie płaczącą Brooklyn po tym, jak ją zostawiłem i prawdopodobnie obwiniającą się o wszystko, gdy prawda jest taka, że mogłem być bardziej wyrozumiały. Cholera, zacząłem się czuć naprawdę źle. Wydałem sfrustrowany krzyk i uderzyłem w ścianę obok siebie, natychmiast żałując tego przez ból, który poczułem w ręce. Spojrzałem w dół na swoją dłoń i zobaczyłem krew cieknącą po palcach z obdartych knykci.
- Kurwa - Syknąłem, trzymając swoją prawą pięść z bólu.
Idąc w stronę mojego bloku byłem wściekły, na szczęście nie spotkałem nikogo w mojej okolicy, bo również bym go uderzył. Kiedy wszedłem do ciepłego wnętrza mojego domu, moje nozdrza wypełnił zapach ryby. Zaje-kurwa-biście.
- Spójrzcie, kto przyszedł - Mama pojawiła się w drzwiach kuchennych z rękami na biodrach i spojrzała na mnie z reprymendą.
Natychmiast złagodniała, kiedy ujrzała czerwoną ciecz na moich dłoniach. Udało mi się zdjąć kurtkę, bez całkowitego jej ubrudzenia i machnąłem tylko zdrową ręka, jakby to nie było nic wielkiego. W sumie bywałem w gorszych sytuacjach.
- Pójdę to umyć - Udałem się do łazienki, czując za sobą jej obecność.
- Skąd to masz? Proszę, powiedz mi, że nie wdałeś się w kolejną bójkę - Powiedziała moja mama, błagając mnie oczami w odbiciu lustra.
- Nie, mamo. Po prostu uderzyłem w ścianę - Przyznałem, zdając sobie sprawę, jak dziwacznie to brzmi.
- Dlaczego to zrobiłeś? - Otworzyła szeroko oczy, ale widziałem, że próbowała stłumić chichot.
Nie winię jej, sam bym się z siebie śmiał, gdybym nie był tak wkurzony.
- Pokłóciłem się z Brooklyn - Wyjaśniłem, wkładając zranioną dłoń pod bieżącą wodę.
- Och, dlaczego kochanie? - W sekundę była przy moim boku, obejmując mnie ramionami, choć była co najmniej dwanaście centymetrów niższa ode mnie.
- Mamo, nie nazywaj mnie tak - Jęknąłem, owijając bandaż wokół moich bolących kostek. Ona tylko przewróciła oczami, zachęcając mnie do mówienia dalej - To była głupia kłótnia, bo ona mnie okłamała, ale miała ku temu powód, więc nie wiem, czy powinienem był tak się wkurzyć, ale wszyscy wiemy, jaki jestem.
- Jako Twoja matka, powinnam chyba wziąć Twoją stronę, ale wiedząc, że masz temperament swojego ojca jestem pewna, że Brooklyn zasługuje na szansę, by wyjaśnić dlaczego kłamała - Poklepała mnie po plecach, patrząc na mnie wyrozumiale - I mam nadzieję, że nie doprowadziłeś jej do płaczu, młody człowieku - Wskazała na mnie ostrzegawczo palcem.
Oblizałem usta, myśląc o tym wszystkim. Moja mama miała rację, a to oznaczało, że Tyson też miał rację. Ugh, moje życie było o wiele łatwiejsze, gdy byłem singlem.
- Nie wiem. Wciąż jestem zbyt zdenerwowany, aby z Nią porozmawiać - Mruknąłem, opuszczając łazienkę, ignorując jej spojrzenie, kiedy właściwie nie zaprzeczyłem, że doprowadziłem ją do łez.
Ku mojemu przerażeniu, talerz z jakąś obrzydliwą rybą czekał na mnie w kuchni.
- Mamo - Jęknąłem, przeciągając "o" - Nienawidzę ryb.
- Twój mózg potrzebuje fosforu - Zawołała, a wkrótce jej głowa wyjrzała zza framugi drzwi. Parsknąłem. Typowe argumenty mamy - Jedz - Nakazała.
- Dopilnuję, by to zrobił, mamo - Moja siostra, Jazmyn pojawiła się w kuchni i wyglądała na złą.
O nie. To nie pachnie dobrze i nie mówię tu o rybie.
Siadając przy kuchennym stole, już miałem wbić widelec w nieprzyjemnie wyglądający kawałek ryby, kiedy Jazzy odchrząknęła. Spoglądając znad talerza, ujrzałem, że siedzi przy stole i przygląda mi się podejrzliwie.
- Wody? - Zapytała, a gdy skinąłem głową, nalała mi do szklanki.
Wziąłem ostrożnie szklankę, zaniepokojony tym, jak dziwnie zachowywała się moja siostra.
- Więc... - Urwała, składając dłonie przed klatką piersiową.
Skończyłem przeżuwać trzeci kęs obrzydliwego jedzenia, czekając na to, co powie dalej.
- Co? - Zawołałem po kilku sekundach, kiedy nie wypowiedziała ani jednego słowa.
- Nie wiem - Wzruszyła chudymi ramionami - Miałam nadzieję, że Ty mi powiesz - Cień zarzutu wyczuwalny był w jej głosie, jak i widoczny w jej oczach.
Westchnąłem, wkładając do ust pomidora koktajlowego.
- Myślałem, że nie lubisz Brooklyn, dlaczego Cię to obchodzi? - Oparłem głowę na pięści, a łokieć na stole.
Zamrugała kilka razy.
- To nie tak, że jej nie lubię. Przynajmniej już nie - Broniła się, na co przewróciłem oczami. Ach, racja. Od tej rozmowy w sypialni Jazmyn, ona i Brooklyn są przyjaciółkami.
- Znam to spojrzenie. Co zrobiłeś, Justin? - Zapytała, przygotowując się na najgorsze. Jej oczy były utkwione w moich, przez co czułem się nieswojo.
- Tak jakby spieprzyłem sprawę - Przyznałem, odkładając widelec na talerz, obok niedokończonej ryby i kilku pomidorków.
Mamy i ich pasja do nakłaniania nas, byśmy jedli ryby i warzywa.
- Czemu mnie to nie dziwi? - Mruknęła do siebie, mierzwiąc swoją prostą grzywkę.
- Ona mi nie ufa, wiesz? - Mój nie był utkwiony na niczym szczególnym, a moje palce bawiły się papierową serwetką.
- Co? - Parsknęła, na co zmarszczyłem czoło - To największa bzdura, jaką słyszałam - Stwierdziła.
- Skąd wiesz? - Zapytałem, mrużąc oczy.
- Wtedy jak przyszła do mnie do sypialni i rozmawiałyśmy - Przerwała, więc skinąłem głową na potwierdzenie, że wiem o czym mówi - Zapytałam ją, czy jesteś jej księciem z bajki, a ona powiedziała, że ma nadzieję, że tak będzie - Uśmiechnęła się do mnie.
Walczyłem z odwzajemnieniem uśmiechu. Nie, Justin. Ty nie wierzysz w takie tandetne rzeczy.
- Dlaczego w ogóle rozmawiałyście o księciach z bajki? - Zawołałem, śmiejąc się.
Jednak Jazmyn zignorowała to i mówiła dalej.
- To znaczy, że ona naprawdę Cię lubi i chce być z Tobą, bo Ci ufa - Podkreśliła, patrząc mi w oczy - Myślę, że ona naprawdę się w Tobie zakochuje - Wskazała na mnie palcem - I wiesz co?
- Co? - Odpowiedziałem, starając się zachować ton swojego głosu twardy.
Czułem, jak gniew opuszcza moje ciało pod wpływem jej słowa, tylko by być zastąpionym przez ciepło i przyjemne mrowienie, jakkolwiek banalnie to brzmi.
- Myślę, że Ty też się w niej zakochujesz - Wstała ze swojego miejsca i zanim wyszła z kuchni dodała jeszcze ze znaczącym uśmiechem - Mocno.
Brooklyn
Oparłam się o ścianę, moje usta drżały, a łzy pokonały powieki i spływały swobodnie po moich policzkach. Czy dbam o mój zniszczony makijaż? Nie. Czy dbam o to, że moja kopertówka leży gdzieś na podłodze? Nie. Czy przejmuję się tym, że haczyk w ścianie podrze mi rajstopy? Nie. Przejmuję się tylko tym chłopakiem, który właśnie wybiegł, pozostawiając mnie tu oniemiałą i załamaną. Kiedy wszystko poszło tak źle? Przeklinałam siebie za to, że w ogóle otworzyłam usta i okłamałam go, ale nigdy nie spodziewałam się, że Justin tak się o to wkurzy. Mam tylko nadzieję, że nie zrobi nic, czego by żałował, po tym jak powiedział "Wiesz co, masz rację. Powinienem być gdzieś indziej, dając Ci dobry powód do tego, żebyś mi nie ufała". Ale wierzę, że nie da mi takiego powodu. W przeciwieństwie do tego, co myślał, ufałam mu i postanowiłam mu to udowodnić, jakkolwiek miałoby to wyglądać. Możecie myśleć, że przesadzam, ale żywię silne uczucia do Justina, a poza tym jestem emocjonalną osobą.
Wzięłam głęboki oddech i pociągnęłam głośno nosem, po czym podniosłam z podłogi swoją kopertówkę. Nagle poczułam się samotna i przestraszona w chłodnej i wilgotnej piwnicy. Wybrałam w telefonie numer Justina, ale nie odebrał. Chciało mi się płakać, ale wiedząc, że długo mnie nie było ruszyłam do windy. Przez całą podróż windą łkałam i pociągałam nosem, wyobrażając sobie setki różnych scenariuszy, gdzie to mogło doprowadzić mój związek. Naprawdę lubiłam Justina i nie chciałam, by drobne nieporozumienie zakończyło moje jedyne źródło szczęścia. Niemniej jednak miałam wrażenie, że z Justinem tak właśnie będzie. Był porywczy, to fakt. Pamiętam ten dzień, kiedy wyciągnęłam go z aresztu i jak się wtedy wciekał lub to, jak najmniejsze szczegóły go irytowały, jak nazwanie go "Jesse".
Zdałam sobie sprawę, że jestem z powrotem na sześćdziesiątym ósmym piętrze dopiero wtedy, kiedy usłyszałam charakterystyczny dźwięk i drzwi windy rozsunęły się. Wyszłam, potykając się w swoich wysokich botkach i ruszyłam do toalety. Na szczęście była pusta, więc zamknęłam się w środku i niepewnie spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Dziewczyna spoglądająca na mnie miała maskarę rozmazaną na twarzy, a włosy splątane, przez kilkakrotne przeczesywanie je dłońmi. Jej oczy były czerwone i spuchnięte, a usta nadal drżały. Prawie krzyknęłam na ten widok, więc odwróciłam się plecami do lustra i ponownie wybrałam numer Justina. Ponieważ żadne z moich dwóch połączeń nie zostało odebrane, wysłałam mu wiadomość, ale również nie odpisał. Odpuściłam, wzdychając smutno. Równie dobrze mogę dać mu trochę czasu, aby się uspokoił i może dojdzie do siebie. Wzięłam kilka chusteczek i zwilżyłam je lekko, wycierając nimi policzki i zapłakane oczy.
- Duże dziewczynki nie płaczą - Powiedziałam do siebie. Ale to nie było tak proste, jak mogło się wydawać.
Ale musiałam przestać płakać, bo inaczej wszyscy na "przyjęciu" to zobaczą i byłoby jeszcze gorzej. Kiedy moja twarz była czysta, a włosy pod kontrolą, zajrzałam do torebki w poszukiwaniu jakiś kosmetyków, ale była tak mała, że nie wzięłam żadnych. Wyszłam z toalety, wyglądając jak duch i ruszyłam do pomieszczenia, gdzie byli wszyscy. Było mniej ludzi, ponieważ zrobiło się późno i niektórzy już poszli, ale Ci co zostali wydawali się nie zauważyć mojej nieobecności.
- Gdzie byłaś? - Zapytał Troy McAdams, dostrzegając mnie, siedzącą kilka krzeseł dalej.
Usiadł obok mnie i prawie krzyknęłam na niego, by sobie poszedł, ale musiałam udawać, że wszystko jest w porządku.
- Jak się masz, Troy? - Starałam się brzmieć wesoło, ale mi nie wyszło.
Jedyne czego chciałam i potrzebowałam w tej chwili to zwinąć się w kłębek na łóżku, a nie być nękaną przez tego wkurzającego nastolatka.
- Płakałaś? - Zapytał zaniepokojony, biorąc mnie za rękę. Szybko ją wyrwałam, kładąc na kolanach.
- Źle się czułam i poszłam do toalety, to wszystko - Skłamałam.
- To pewnie musiało być coś, co zjadłaś - Ku mojemu zdziwieniu, nie brzmiał sarkastycznie, ale sympatycznie, przez co spojrzałam na niego w lekkim szoku.
- Tak - Zgodziłam się, kiwając głową.
- Chcesz colę? - Zaproponował, wstając, by wziąć dwie.
- Dziękuję - Odpowiedziałam z uśmiechem, biorąc szklankę i wypiłam duży łyk. Nie wiedziałam, że byłam tak spragniona, aż do teraz.
Troy i ja rozmawialiśmy trochę, po czym obiecał, że skontaktujemy się przez Facebooka, czy coś. Byłam zaskoczona tym, jak bardzo się zmienił. Jest bardziej dojrzały i poważny, niż wcześniej i miło to wiedzieć. Ale mimo to, nasza rozmowa nie poprawiła mojego humoru i przez całą drogę powrotną do domu, zmuszałam się do uśmiechu i śmiania się z komentarzy mojego taty. Przynajmniej ktoś jest dzisiaj szczęśliwy. Blake jak zwykle zauważył, że coś było nie tak, ale nawet nie chciałam mu o tym mówić, więc złapał wskazówkę i zostawił mnie samą w pokoju, po obdarzeniu mnie braterskim uściskiem. Kochałam mojego brata za to, że taki był i również za to, że jako jedyny z rodziny zauważył, że zniknęłam w środku nocy. Nie zrozumcie mnie źle, jestem wdzięczna, że moi rodzice się nie dowiedzieli ale czasami naprawdę zastanawiam się, jak ludzie, którzy wydali cię na świat nie potrafią dostrzec sztucznego uśmiechu i twarzy bez makijażu, która kilka godzin wcześniej wyglądała doskonale. To wszystko.
Cicho zamknęłam drzwi do swojego pokoju, nie chcąc, by ktoś mi przerywał i rzuciłam kurtkę i kopertówkę na łóżku, po czym zdjęłam buty. Przed rozebraniem się, zasunęłam zasłony i sprawdziłam telefon. Niestety, nie było żadnych połączeń lub wiadomości od Justina. Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku i szybko ją wytarłam. Miałam jednak nieodebrane połączenie od Kelsey. Myślę, że trochę terapii dziewczęcej mi nie zaszkodzi.
- Brooklyn? - Usłyszałam zmartwiony głos Kelsey.
- Kels? - Wyszeptałam, czując nową porcję łez na myśl o przeżywaniu poprzednich wydarzeń z moją najlepszą przyjaciółką.
- Brooklyn, wszystko w porządku? - W jej słowach słychać było jeszcze większą troskę.
- Nie - Zaszlochałam.
- Co się stało? - Spytała zaniepokojona, kiedy przygotowywałam się psychicznie, by jej to powiedzieć.
Usiadłam na łóżku, całkowicie wyczerpana napiętym dniem i powiedziałam.
- Po prostu pokłóciłam się z Justinem.
- Och, wasza pierwsza kłótnia, jako pary - Zagruchała smutno, ale założę się, że była nieco tym podekscytowana.
Z moich ust wydobył się lekki chichot, ale został stłumiony przez szloch.
- Nie wiem, co robić Kels. Wyglądał, jakby był na mnie wściekły i nie odbiera telefonu i... - Wybuchnęłam płaczem - O mój Boże, jestem taka dziecinna. Jestem głupia, nie powinnam nawet tak płakać... - Kelsey mnie uciszyła.
- Cśś, cokolwiek się stało, to normalne, że Ci smutno z tego powodu, ale wiesz, jaki jest Justin. Łatwo się denerwuje i potrzebuje czasu, aby przyznać, że zrobił coś złego. Ale w końcu się opamięta - Powiedziała miło, dodając mi trochę otuchy - Daj mu trochę czasu i przestań wypłakiwać oczy bo wiem, że to robisz - Skarciła mnie żartobliwie.
Uśmiechnęłam się lekko, wycierając nos wierzchem dłoni.
- Chcesz do mnie przyjść? Moich rodziców nie ma w domu - Zaproponowała po krótkim milczeniu.
Zerknęłam na budzik na mojej szafce nocnej i zobaczyłam, że była prawie pierwsza w nocy.
- Nie, jest okej. Zobaczymy się jutro w szkole - O ile będę w stanie wstać jutro rano z łóżka. Pociągnęłam nosem i wstałam, wolną ręką zdejmując rajstopy - Dzięki za wszystko, Kelsey. Kocham Cię.
- Nie ma problemu, też Cię kocham laskaaa - Zawołała i usłyszałam, jak jej łózko skrzypi.
Prawdopodobnie skakała po nim. Zaśmiałam się z jej infantylizmu i faktu, że znów powiedziała "laska" i rozłączyłam się. Rozebrałam się całkowicie i weszłam pod prysznic. Był on krótki ponieważ jedyne, czego teraz chciałam to położyć się do łóżka i spać przez resztę mojego życia. Umyłam twarz i wyszczotkowałam zęby, związując moje rozczesane włosy w kok na czubku głowy. Ponieważ nie byłam w nastroju na jakąś wymyślną piżamę, założyłam po prostu jasnoniebieską bluzę bez kaptura i szare dresy. Teraz potrzeba mi było jedynie pudełka z lodami i telenoweli i wyglądałabym jak jedna z tych kobiet w babskich filmach, którą rzucił chłopak. Prawda jest taka, że w każdej innej sytuacji dbałabym o to, jak wyglądam, ale teraz sama w swojej sypialni nie przejmowałam się tym. Podreptałam do łóżka, czując jakby moje ciało ważyło tony i wtuliłam się w kołdrę. Po jakiś dziesięciu minutach rzucania się po łóżku i przewracania z boku na bok, wydałam z siebie jęk frustracji. Oczywiście byłam zbyt zdenerwowana, aby zasnąć. Mój żołądek wciąż był ściśnięty, a w głowie kotłowały się myśli. Mimo, że mój organizm był zmęczony, mój umysł był czujny. Zsunęłam z siebie kołdrę i wyszłam z łóżka. Biorąc swój futrzany biały kocyk, odsunęłam zasłonę na bok i otworzyłam okno. Przywitało mnie chłodne powietrze i poczułam dreszcz, ale przerzuciłam nogi przez parapet i otuliłam ciało kocem, aby było mi ciepło. Oparłam się plecami o ścianę na zewnątrz, siedząc na szerokim parapecie, a moje nogi zwisały w powietrzu. Nie bałam się, że spadnę, bo tuż pode mną były schody ewakuacyjne. Właściwie, to odgłosy miasta i światła migające, gdziekolwiek się spojrzy mnie relaksowały. Nowy Jork nigdy nie śpi. Nie wiem, jak długo tam siedziałam, patrząc przed siebie, owinięta kocem, jak naleśnik. Mój nos robił się czerwony z zimna, w końcu to była końcówka listopada i niedługo miało być Boże Narodzenie. Uwielbiam Boże Narodzenie.
Mój mózg wreszcie znalazł temat, aby oderwać się od poprzednich myśli, kiedy usłyszałam dziwny dźwięk gdzieś w pobliżu. Rozejrzałam się dookoła, próbując określić jego źródło, ale wciąż słyszałam jakiś szelest. Już miałam wstać, by sprawdzić, czy mój stary Furby ożył (to zdarza się dość często, co jest straszne), kiedy zobaczyłam cień. Zamrugałam kilka razy, by sprawdzić, czy nie mam halucynacji. Sięgnęłam ręką za siebie, na biurko przy oknie. Kiedy chwyciłam swoje okulary, założyłam je i byłam w stanie dostrzec wyraźnie zarysowaną szczękę i pełne usta. Reszta twarzy tej osoby była ukryta pod kapturem. Nie, zdecydowanie to nie mój Furby.
- Justin? - Postać stała naprzeciwko mnie, dysząc z powodu długiej drogi po schodach.
- Hej - Wyszeptał, potwierdzając, że był prawdziwy i, że to nie sen.
Ręce miał w kieszeniach i jak zwykle miał na sobie jedynie fioletową bluzę, która chroniła go przed zimnem. Jak w ogóle mógł przebyć całą drogę tutaj o prawie drugiej nad ranem? Rozchyliłam usta, a moje oczy były utkwione w jego, które patrzyły prosto na mnie. Brakło mi słów, więc po prostu patrzyłam na niego z otwartymi ustami.
- Hej - Powiedziałam w końcu, choć brzmiało to bardziej, jak pytanie.
- Co Ty tu robisz? - Justin zapytał niepewnie, a jego głos był delikatny, jakby bał się, że złamię się na mnóstwo kawałków, w chwili, gdy go podniesie.
- Ja... Nie mogłam spać - Ponownie zabrzmiało to bardziej jak pytanie.
Na moje policzki wpełzł rumieniec, kiedy zdałam sobie sprawę, jak głupio muszę wyglądać siedząc na parapecie, zawinięta w koc jak motyl w kokonie, obserwując miasto po północy. Justin oblizał wargi, ale nie zdjął swojego kaptura, przez który wyglądał przerażająco i seksownie. Co?
- A Ty? - Zapytałam cicho, ciekawa, dlaczego przyszedł.
- Ja... - Zrobił pauzę, wyraźnie trudno było mu znaleźć odpowiednie słowa - Myślę, że powinniśmy porozmawiać - Podrapał się po swojej gęstej i równie seksownej brwi z zakłopotaniem.
Skinęłam głową, przygryzając nerwowo usta. Siedziałam tam, czekając aż zacznie, ale nie zrobił tego. Wtedy zdałam sobie sprawę, że to ja popełniłam błąd, więc odezwałam się.
- Przepraszam.
Justin szybko podniósł na mnie wzrok.
- Co?
- Powiedziałam "przepraszam" - Powtórzyłam i zamierzałam to rozwinąć, ale podszedł krok bliżej mnie.
- Nie, nie to... To nie Twoja wina... To ja... To była moja wina, więc to ja powinienem przeprosić - Próbował mówić z sensem, za co zachichotałam do siebie. Pomimo sytuacji, to było słodkie. Zauważyłam, że zawsze było mu ciężko powiedzieć "przepraszam".
- Wiesz Justin - Postanowiłam mu pomóc - To, co zrobiłam było złe i chciałabym to cofnąć i nie skłamać. Wiem, jak się czujesz, kiedy ludzie nie mówią Ci prawdy i rozumiem, że się wkurzyłeś. Ale już przedstawiłam Ci swoje powody, a Ty wciąż zachowywałeś się, jakbyś... - Urwałam, bojąc się, że znowu powiem coś, co spowoduje kłótnie.
- Przesadziłem - Stwierdził, zgadzając się ze mną - Jestem chujem i kretynem za to, że na Ciebie krzyczałem i zostawiłem Cię tam. Jestem idiotą, bo doprowadziłem Cię do płaczu - Wyrzucił z siebie Justin, odchylając głowę do tyłu, by wziąć głęboki oddech, przez co jego kaptur opadł, ukazując jego potargane i równie seksowne włosy.
Byłam zaskoczona jego słowami, nie sądziłam, że zgodzi się tak łatwo.
- Musisz nauczyć się kontrolować swój gniew, bo naprawdę mnie tam przeraziłeś - W moich oczach pojawiły się łzy, ale zatrzymałam je tam,patrząc na Justina - Przez chwilę myślałam, że zamierzasz mnie zostawić i... - Spojrzałam w inną stronę, nie mogąc dłużej utrzymać jego spojrzenia - Pójść z jakąś inną dziewczyną, która... - Moje przednie zęby przygryzały dolną wargę aż do bólu.
Nagle poczułam palec pod brodą, unoszący moją głowę w górę. Niechętnie spojrzałam w pełne bólu oczy Justina.
- Nigdy bym Ci tego nie zrobił. Wiem, że tak powiedziałem, ale naprawdę nie miałem tego na myśli - Powiedział powoli, szczerość jego słów uderzyła mnie, jak tona cegieł. A po tym poczułam się źle, naprawdę źle przez to, co powiedziałam.
Justin usiadł obok mnie na parapecie, ale pozostawił pewien dystans między nami, pocierając swoje zimne dłonie, by je ogrzać.
- Przepraszam, Justin - Powtórzyłam, przechylając głowę, by spojrzeć mu w twarz.
Już na mnie patrzył, kiedy jedną ręką sięgnął po zagubiony kosmyk moich włosów, zakładając mi go za ucho.
- Przestań tak mówić. To ja przepraszam.
Przygryzłam wargi od środka, próbując się nie uśmiechnąć na perspektywę pogodzenia się z Justinem. Jak ktoś może stać się tak ważną częścią Twojego życia w tak krótkim czasie?
- Więc mogłabyś mi dać jeszcze jedną szansę? - Zapytał po chwili milczenia.
Nieśmiało skinęłam głową, posyłając Justinowi lekki uśmiech. On go odwzajemnił, przysuwając się bliżej mnie i obejmując mnie lewą ręką, bym była jeszcze bliżej niego.
- Dziękuję. Obiecuję, że już Cię nie zranię - Wymruczał mi do ucha, a ja tym razem uśmiechnęłam się szeroko.
- A ja obiecuję, że będę z Tobą szczera we wszystkim - Mój żołądek rozluźnił się z ulgą i objęłam Justina ręką.
Uśmiechnął się w moje włosy, delikatnie je całując. Wreszcie wszystko było znów dobrze i czułam się świetnie. Ostrożnie uniosłam głowę i złączyłam nasze usta. Justin natychmiast włożył w to więcej siły, całując mnie słodko. Czy kiedykolwiek czuliście się tak, jakbyście wszelkie emocje przelewali w pocałunku i że w ten sam sposób można poczuć co czuje druga osoba? To coś dziwnego, ale dokładnie to czułam w tym momencie. Kiedy się odsunęliśmy, oboje mieliśmy na twarzach uśmiech.
- Przepraszam. Nie chce się już więcej kłócić - Wymamrotał Justin, głaszcząc moją dolną wargę kciukiem.
- Przestań to powtarzać - Zaśmiałam się, przez co z jego idealnych ust wydobył się chichot.
Złączył nasze palce i wtedy zdałam sobie sprawę, że było zimno.
- Chcesz wejść do środka?
Brwi Justina uniosły się nieznacznie.
- A Ty tego chcesz?
- Tak, możemy się poprzytulać - Zachichotałam wstając, przez co mój koc zacisnął się wokół mnie i szłam jak pingwin.
- Albo możesz mi wyjaśnić, dlaczego wyglądasz, jak fajita.
Klepnęłam go żartobliwie w ramię.
- Było mi zimno.
Justin roześmiał się i pomógł mi wejść do mojego pokoju. Wszedł za mną, zamykając za sobą okno. Rzuciłam mój koc na fotel. W pokoju było prawie ciemno, więc wyczułam lampkę na mojej szafce nocnej i zapaliłam światło. Justin już siedział wygodnie na moim łóżku, zdejmując buty i bluzę.
- Bądź cicho, wszyscy już śpią - Ostrzegłam go, odkładając fioletowy materiał starannie na biurko.
Gdy się odwróciłam do niego, zauważyłam, że na mnie patrzy. O nie. Poczułam się nieco skrępowana, gdy przypomniałam sobie, w co jestem ubrana.
- Pójdę się przebrać - Powiedziałam szybko, kierując się do swojej szafy, ale zatrzymała mnie para silnych ramion.
- Czemu? - Justin szepnął mi do ucha, przez co poczułam przyjemny dreszcz.
- Bo wyglądam, jak bezdomna - Stwierdziłam, próbując się uwolnić.
- Sweatpants, hair tied, chillin’ with no makeup on, that’s when you’re the prettiest. I hope that you don’t take it wrong* - Justin zarapował, na co odwróciłam głowę, by na niego spojrzeć.
- To jakaś piosenka, czy coś? - Zmarszczyłam brwi rozbawiona.
Justin sapnął przerażony, rozluźniając swój uścisk i odwrócił mnie twarzą do siebie.
- Nie znasz Drake'a?
- Hmm, nie?
- O Boże, przysięgam, Twoja kultura muzyczna praktycznie nie istnieje - Potrząsnął głową zawiedziony.
- Ej - Uderzyłam go w pierś.
- Drake jest jednym z najlepszych raperów - Wyjaśnił, otwierając oczy szeroko, z niedowierzaniem - Poważnie, dam Ci listę piosenek, które musisz znać. To nie jest normalne - Powiedział z dezaprobatą.
- Dobra, ja też dam Ci listę moich piosenek - Odparłam, a on odsunął ręce ode mnie, unosząc dłonie przed sobą i wycofał się na moje łóżko.
- Nie, dziękuję.
Skoczyłam na niego, opierając dłonie na łóżku, po obu stronach jego głowy.
- Ale dziękuję za komplement, kochanie - Mrugnęłam do niego, łącząc nasze usta.
Justin odwzajemnił pocałunek, łapiąc mnie za biodra dopasowując usta do moich. Po kilku minutach całowania się - czegoś, co robimy zawsze, kiedy jesteśmy na moim łóżku - Justin odsunął się, dysząc ciężko.
- Jeśli teraz nie przestaniemy, to nie wiem, czy będę w stanie się powstrzymać później.
Zaczerwieniłam się i zeszłam z niego, a on uśmiechnął się do mnie.
- W porządku, Księżniczko. Nie jesteś zmęczona?
- Już nie, naprawdę - Oparłam się na łokciach.
Większość włosów uciekło z mojego improwizowanego koka i teraz opadały na moje policzki. Justin roześmiał się serdecznie, posyłając mi swój nikczemny uśmiech.
- Kocham Twój uśmiech - Wypaliłam, siadając wyprostowana na poduszkach.
Justin nadal leżał na miękkim materacu, patrząc na mnie z tym swoim uśmiechem amerykańskiego chłopca. Kiedy widziałam go wyglądającego tak niewinnie i słodko, nigdy nie wyobraziłabym sobie życia, jakie prowadzi. Nigdy bym nie uwierzyła, że handluje kradzionymi samochodami, że był w areszcie, że wie, jak używać broni.
- Czy ja chcę wiedzieć skąd wiesz, jak używać broni, tak w ogóle? - Zapytałam, przypominając sobie o naszym spotkaniu na strzelnicy.
- Prawdopodobnie nie - Justin unikał mojego spojrzenia, wpatrując się w łańcuszek zwisający ze swojej szyi.
Nawet nie chciałam ciągnąć tego dalej, wiedząc, że lepiej go nie wkurzać. Wolałam, kiedy był miły i uroczy.
- Wiesz, nie spodziewałam się, że przyjdziesz - Odezwałam się po kilku chwilach nieco niewygodnej ciszy, bawiąc się sznurkami moich dresów.
- Możesz podziękować Jazzy, że przemówiła mi do rozumu - Powiedział Justin, patrząc na mnie - Myślę, że Cię lubi, a to dużo, jeśli chodzi o moją siostrę - Zaśmiał się cicho.
Na moich ustach pojawił się uśmiech.
- To miła dziewczyna. Też ją lubię.
- Tak, dzięki, że pomogłaś jej wcześnie, tak w ogóle. Cieszę się, że to był tylko problem z jej przyjaciółką, a nie coś z udziałem tego jej chłopaka - Justin mruknął z goryczą, jego szczęka zacisnęła się na samą myśl o tym.
- Tak - Zaśmiałam się niezręcznie.
Tak to jest z obiecywaniem, że nigdy już go nie okłamię.
- Jutro jest impreza. Chcesz pójść? - Justin zmienił temat, patrząc na mnie wyczekująco.
- Po ostatnich doświadczeniach? - Zaśmiałam się - Nie wiem.
- Chodź, będę Cię pilnował - Justin pociągnął mnie za nogi, jęcząc jak dziecko. Zaczął robić tą słodką minkę, przez którą się rozpływałam, więc się poddałam.
- Dobra - Przeciągnęłam to słowa - Pójdę, jeśli Ty przyjmiesz ofertę modelowania dla mojej mamy.
Justin przewrócił oczami.
- Już mówiłem, że nie mam doświadczenia.
- Słaba wymówka. Nie trzeba być ekspertem, by iść po wybiegu w garniturze, czy cokolwiek da Ci moja mama - Bawiłam się jego włosami, zauważając, że to miało na niego kojący wpływ.
Justin wciąż wydawał się niepewny.
- Nate tam będzie. To świetna okazja, aby pokazać mu, na co Cię stać - Voila. Wiedziałam, że trafiłam w jego czuły punkt. Chłopaki i ich rywalizowanie.
- Dobra - Poddał się, na co się uśmiechnęłam - Ale Ty idziesz ze mną na imprezę - Odwzajemnił uśmiech, przyciągając mnie do pocałunku.
- Daj mi swój telefon - Powiedziałam, po tym jak się odsunęliśmy, wyciągając dłoń.
Justin wyglądał, jak złapany na gorącym uczynku.
- Po co?
- Chcę tylko posłuchać muzyki, jaką masz. Muszę wiedzieć, czego będę słuchać jutro - Zmrużyłam oczy podejrzliwie. Czy on ma tam coś, czego nie chce, abym zobaczyła?
Niechętnie podał mi swojego białego iPhone'a i spojrzałam na jego listę utworów. Znałam może trzy lub cztery z nich?
- Drake, Big Sean, Lil Wayne, Tupac... - Czytałam na głos. Niektóre nazwy brzmiały znajomo, a inne było w ogóle dla mnie nieznane - Dlaczego nie dziwi mnie to, że wszystkie utwory są nielegalnie pobierane? - Uniosłam żartobliwie brwi, a Justin posłał mi niewinny uśmiech.
- Jest prawie pół do czwartej. Nie chce Ci się spać? - Zapytał sennie.
- Może Tobie chce się spać - Zakpiłam, oddając mu telefon, który odłożył na moją szafkę nocną, nie wstając z łóżka.
- To nie ja mam jutro szkołę - Odparł zjadliwie.
- To było poniżej pasa - Syknęłam, posyłając mu mordercze spojrzenie.
Weszłam pod kołdrę, tuląc się do niej.
- Wiesz, że możesz wejść do środka - Powiedziałam Justinowi, rozbawiona.
- Nie masz nic przeciwko, jak zdejmę koszulkę? Zwykle śpię w bokserkach, ale zgaduję, że nie dzisiaj - Wstał, śmiejąc się podczas, gdy moje policzki zrobiły się lekko czerwone, a oczy niemal wyszły z orbit.
- Tylko koszulka - Postanowiłam. Jestem gotowa by spać z półnagim Justinem, może nawet bardziej, niż gotowa, ale spodnie, hmm nie - Zostaw spodnie.
- Okej - Zdjął czarną koszulkę przez głowę i wszedł pod kołdrę obok mnie, nie dając mi żadnych szans, aby podziwiać jego wyrzeźbiony tors.
Może to i lepiej, bo miałam spać. Mimo to, nie mogłam nie czuć zdenerwowania z powodu spania razem.
- Nigdy wcześniej nie przytulałem się w łóżku z dziewczyną - Przyznał Justin, powoli obejmując ramionami moją talię, by przyciągnąć mnie blisko siebie.
Wyłączyłam lampkę nocną, zanim obie moje ręce zostały uwięzione w jego objęciach.
- Naprawdę? - Uniosłam brwi, zaskoczona.
- Yhm - Skinął głową, cmokając czubek mojego nosa - Dlatego nie wiem, czy jestem dobry w przytulaniu.
Przysunęłam się bliżej, zarzucając mu ręce na szyję. Justin objął mnie mocniej w talii, a nasze nogi byli splatane razem, pozostawiając nas w wygodnej pozycji.
- Myślę, że jesteś bardzo dobry - Mruknęłam w jego ciepłą pierś, całując ją lekko.
Jeko klatka piersiowa zawibrowała od lekkiego śmiechu, a jego dłonie gładziły okrężnymi ruchami moje plecy.
- Ja też nigdy nie przytulałam się w łóżku z żadnym chłopakiem - Przyznałam.
- To dobrze, bo chcę być pierwszym, który będzie z Tobą tak blisko, kochanie.
Moja klatka piersiowa wzniosła się i opadła gwałtownie, jakbym miała hiper-wentylować. Jak takie słowa wypowiedziane przez właściwą osobę, mogą sprawić, że czujesz się, jak z galarety?
- Uwierz mi, jesteś moim pierwszym w wielu rzeczach - Rozluźniłam się w jego ramionach czując, jak mój mózg odpływa w głębokim śnie - Och i naprawdę Ci ufam, Justin - Mruknęłam, zanim moje powieki zamknęły się całkowicie.
Czułam jak jego usta muskają moje czoło.
- Wiem, dobranoc, Księżniczko - Wyszeptał, na co się uśmiechnęłam.
Co byś powiedział, gdybym Ci oznajmiła, że właściwie ufam Ci teraz bardziej, niż komukolwiek innemu?
______________
* Drake - Best I Ever Had (tł. Dres, włosy związane, wyluzowana bez makijażu, to wtedy jesteś najpiękniejsza, mam nadzieję, że nie zrozumiesz mnie źle)
Jeej pierwsza *_*
OdpowiedzUsuńOkej, więc BRONX to jak na razie najlepsze fanfiction jakie czytałam, lepsze nawet od Dangera... Tłumaczenie całkiem dobre, wiernie oddaje oryginał, dobra robota.
OdpowiedzUsuńJusten Biebuhr, kocham cię.
@luveonika xx
awww <3 KOCHAM CIĘ <33333 nawet nie wiesz jak bardzo *.* dziękuje za wspaniało przetłumaczony rozdział i czekam z niecierpliwością na następny <333 pozdrawiam dm1999 - ask ;3
OdpowiedzUsuńjedyne co mnie wkurza w tym tłumaczeniu to ciągłe, nachalne promowanie tych role playerów. trochę z dupy pomysł jak na mój gust, nie bardzo widzę sens prowadzenia takich profili i przeglądania ich, no ale jeśli wam się to podoba i uważacie to za fajne, to ok, nie zabraniam nikomu. tylko nie promujcie tego tak przy każdym rozdziale.
OdpowiedzUsuń@luveonika xx
Ups, a co ja jeśli lubię ich promować? Wiesz, to moja sprawa co pisze pod rozdziałem, prawda? W sumie to jesteś jedyną osobą, która się tego przyczepiła :D
Usuńlmao mi to nie przeszkadza, robisz problem z niczego. tlumaczka ma prawo ich promowac, czyz nie? ;)
Usuńps. genialny rozdzial juz niemoge sie doczekac nast! ;**
Właśnie. Mi się akurat podoba śledzenie ich na tt. I dziękuję, że przypominasz o tym pod każdym rozdziałem. Bo tak pewnie zapomniałam bym wejść. -Sandi;**
UsuńPogadaj sobie jeszcze. Jak Ci się coś nie podoba to może tu nie wchodź? Taka sugestia. Nie psuj atmosfery :)
UsuńAwwww *.* Ale mi wieczor umilasz! Jak fajnie, ze tak szybko dodajesz nowe! Kocham cie ;* Juz sie biore za czytanie! ;**
OdpowiedzUsuń-@luuuvmyswaggy
Awwwwwwwwwwwww *__* DZIĘKUJĘ CI, ŻE TO TŁUMACZYSZ <3333
OdpowiedzUsuńFajneee :3
OdpowiedzUsuńOto mój sensowny komentarz:
OdpowiedzUsuńJajdkskalshcjxocjslsbsucyevdb *________*
@luvmynika <3
+ www.life-is-life-try-smile.blogspot.com
bvsdhdjbvcdsvjhcbsdKJcvsaLJHs
OdpowiedzUsuńoni są tacy uroczy ♥
kocham ich, są taaaaaaacy słodcy!
OdpowiedzUsuń+http://no-one-can-hear-u.blogspot.com/
oidsiodsoiasdoiasdasd pogodzili się <3 nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. :)
OdpowiedzUsuńto jest cudowne <3
OdpowiedzUsuńJakie to jest słodkie! Zaraz się rozpłynę! Mam nadzieję, że mama Brooke ma kolekcje strojów kąpielowych, czujecie? Justin by ich rozłożył na łopatki samą stopą.
OdpowiedzUsuńsdfghjklkjhghjkl jezu pogodzili się sdfghjkjhgfhjkl
OdpowiedzUsuńczekam na następny sdfghjkl;
@luvmyjdb
ahgshadgah *-* ale to słodkie. <3
OdpowiedzUsuńWiedziałam za się pogodzą bfkehosksjfkdoe *-* no i w ogóle są tacy slodcy @Justeliaa
OdpowiedzUsuńOhh my Bieber ! Chce juz nastepny :DD :* ciekawe co bd na imprezie :D pewnie bd tam ta suka Alejandra.. ;/
OdpowiedzUsuńONI SĄ NAJSŁODSZĄ PARĄ NA ŚWIECIE!
OdpowiedzUsuńOesu oesu oesu . Kocham to !!! Iii się pogodzili ! <3
OdpowiedzUsuńgenialne *-*
OdpowiedzUsuńSuper rozdział..... już się nie mogę doczekać następnego rozdziału.. <3
OdpowiedzUsuńovjhiuhrfiuhrifuhrei rozpłynęłam się <333
OdpowiedzUsuńAwww....świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że się pogodzili :D
@ameneris.
Ps. kiedy next?
Kocham to *.*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze. Ponieważ mamy wspaniałą tłumaczkę <33 Jesteś niesamowita i będę dziękować Ci bez końca, że to tłumaczysz. OMG pogodzili się to świetnie. Modliłam się o to żeby się pogodzili. Są tacy słodcy Kocham ich. Czekam na następny i mam nadzieje, że Justin świetnie wypadnie na wybiegu u mamy Brooke<33. Pozdrawiam- Sandi;**
OdpowiedzUsuńKOCHAM *___*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny <3
Jejuu to jest slodkie. Uwielbiam to jak tłumaczysz. ;) nie moge się doczekac następnego
OdpowiedzUsuńRozdział jest genailny jak zawsze. To moje ulubione tłumaczenie. Bije nawet Danger'a i to na głowę <3 Jak ja ich kocham są tacy perfekcyjni w swoich niedoskonalościach.. Jeśli wiesz o czym mówię. hahah :) Jestem uzależniona od ich historii. Dziękuję Ci za to boskie tłumaczenie i za poświecanie czasu, który mogłabyś spędzić inaczej. Dobra nie rozpisuje sie bardziej, bo pomyslisz, że jestem walnieta. :P Kocham Cię i ich też. <3 xx
OdpowiedzUsuńOoo pogodzili sie! Slodziaki^^ boski rozdzial (jak wszystkie) i naprawde dzieki ze tlumaczysz to ff:D No i bylo kilka literowek raz pomylilas rodzajnik ale wybaczam bo wiem z wlasnego doswiadczenia ze nie latwo jest przetlumaczyc dlugi tekst i to tak dobrze jak tobie to wychodzi;) Czekam na n i milego tlumaczenia:D
OdpowiedzUsuńczekam na nn <3 boskie *.*
OdpowiedzUsuń@DagaDagson
Kocham to opowiadanie <3
OdpowiedzUsuńooooo jak kochanie <3 Ja to poprostu kocham jak nic !
OdpowiedzUsuńI Love It <3
OdpowiedzUsuńRozpływam się! To takie słodkie <3 Takie kochane <3
OdpowiedzUsuńOni są idealnii !!! kocham ich i to opowiadanie. < 3333
OdpowiedzUsuńKooochaaaam ♥
OdpowiedzUsuńKkwhqhqjrltksj nie zyje wlasnie <33333
OdpowiedzUsuńksegbhruysknvexhkvlnsughkucs kocham to ! <3
OdpowiedzUsuńŚWIETNE! Czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńDangerous Darkness
Aww jak slodko <3 wiedzialam ze bedzie z Natem rywalizowac xdd :-D
OdpowiedzUsuńMAM NADZIEJE ZE DODASZ W PIATEK ^_^
awww kocham.!!! To tłumaczenie sprawi że chce kolejnego dnia:)
OdpowiedzUsuńTo jest awwwwww... *-*
OdpowiedzUsuńAwwwwww <333
OdpowiedzUsuńjezu święty<3 przecież to jest najlepsze opowiadanie jakiekolwiek czytałam<3 dziękuje ci, że tłumaczysz <3 kocham cie<3
OdpowiedzUsuńJdjdhhdhhdksjdhdhd <3333333 NIESAMOWITY!
OdpowiedzUsuńJfgfdfcjhfgj Takie słodkie! Uwielbiam to ff. Dziekuje za tłumaczenie! <3
OdpowiedzUsuń@IlyCanadianBoy
CUDNE CUDNE CUDNE *.*
OdpowiedzUsuń@CarolineSzymach
Nawet sobie nie wyobrazasz jak straszliwie sie ciesze jak tylko cos dodasz *.* :D :D :D Genialnie, ze dodajesz tak czesto <3 Kooocham to opowiadanie i Twoje tlumaczenie *.*
OdpowiedzUsuńJEZU, KOCHAM TO OPOWIADANIE*______________________* DAJCIE MI TAKIEGO JUSTINA, PROSZĘ!!!
OdpowiedzUsuńPrze,prze slodkie. To moja ulubiona para z fanficionow :D
OdpowiedzUsuń@DreamJariana
wspanialy !
OdpowiedzUsuńMówiłam,że do niej wróci :3
OdpowiedzUsuńŚwietny.! *o*
OdpowiedzUsuńJacy oni są słodcy *.*
OdpowiedzUsuńPogodzili się w i ogóle, Justin będzie modelem... to dopiero seks chodzący *.*
"zrób to, co uważasz za słuszne, ale postaraj się nie żałować tego w przyszłości" zostaje od dzisiaj moim mottem życiowym.
Dziękuję i czekam na kolejny :)
Buziaki <3
@aania46
Kocham Cię za to że to tłumaczysz <3
OdpowiedzUsuńThe best FF ever *.*
KOCHAM *-*
OdpowiedzUsuńSwietne tłumaczenie, czytam, bardzo sie cieszę, że sie pogodzili. Wiedziałam, że sie pogodzą i to jeszcze w TAKI sposób. *,* Nie mam siły na bardziej rozbudowany komentarz, przepraszam. Czekam na nn. Dziękuję, że tłumaczysz.<33 @69_danger
OdpowiedzUsuńJak zwykle Świetnie tłumaczysz!!
OdpowiedzUsuńDzięki za rozdział!!!!!! ;*
Czytm . Jest świetni . Są słodcy . Masz talent . Czekam na nastépny . Jesteś świetna . POZDRO . ;*
OdpowiedzUsuńKocham<3
OdpowiedzUsuńKocham,kocham,kocham !
OdpowiedzUsuńAsdffghjkl*.*
Dziękuję że tłumaczenie,kocham Cię ! xx
Kocham !! Nie mogę się doczekać następnego <3
OdpowiedzUsuńCiesze się,że się pogodzili.:D
OdpowiedzUsuńJedna z moich ulubionych par!
Czekam na nowy rozdział.;3
Dziękujemy,że tłumaczysz.<3
@OMB_OMJ
super :)) <3
OdpowiedzUsuńAwwww
OdpowiedzUsuńawwwww <3
OdpowiedzUsuńHej! Nominowałam Cię od Liebster Award! Więcej informacji u mnie na blogu : jb-love-story-polska.blogspot.com
OdpowiedzUsuńuwielbiam to tlumaczenie < 33
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny.
i super ze sie pogodzili
gusifgisusivbzkjggd... <3 kocham to tłumaczenie *_*
OdpowiedzUsuń@SkaylerW
bosko
OdpowiedzUsuńKocham to! Niech dalej będzie tak słodko!<3 W piątek dodaj błagam!
OdpowiedzUsuńja już chce ten pokaz jak wszystkie laski będa się slinić hahha brook ma szczęście ,,
OdpowiedzUsuńoh słodko <3 też chcem ten pokaz jak będą rywalizować hehehe ;D
OdpowiedzUsuńhbsadhjsagbahsdifbndjlsfbj *.* oni są tacy słodcy <3 <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńAwwwwww :3
OdpowiedzUsuń@_fidelidad
pogodzili się aaaaaaaaaaaaaaaaaa *-* nkfndknfvndknfvgdnkvgn @beadlesbabyyy
OdpowiedzUsuńGenialne *.* świetnie tłumaczysz. :)
OdpowiedzUsuńKukardka, xoxo
jeju, jacy cudowni <3 tak się cieszę, że się pogodzili <3 / @yodumbhero
OdpowiedzUsuńGdzie można dostac takiego Justina? *.* Chcę! ;D
OdpowiedzUsuń@NataliaDrab1 x
Aww *-* Słodziacy ^^
OdpowiedzUsuńawwwwww
OdpowiedzUsuńWow Świetny jak każdy ♥
OdpowiedzUsuń@TeleDul
kocham to <3
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że tak będzie ! :)
OdpowiedzUsuńzajebiste *.*
OdpowiedzUsuńhdasgf zajebiste <3 czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuńjej w koncu sie pogodzili.nie moge doczekac sie rozdzialu w ktorym justin bedzie modelem.mmm pyszne ciacho ;p
OdpowiedzUsuńsdfghujhgdfdsfgrtyuhjjgfdgzfsgxdcfv
OdpowiedzUsuńboże czemu to jest takie idealne? *-* czekam na nowy <3 kc
OdpowiedzUsuńZapraszam na gorące opowiadanie "SOLD" ------> http://tlumaczenie--sold.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJeżeli zainteresują cię ich losy możesz obserwować ich na tt:
https://twitter.com/SOLDJustinPL/followers
https://twitter.com/SOLDAlexaPL
ta końcówka rozdziału jest strasznie przeesłodka, podoba mi się ten uroczy stosunek wobec siebie jaki mają Brooklyn i Justin. czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńawadsFdszfeDf *.*
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem Twojego tłumaczenia, tekst czyta się płynnie, niektórzy biorąc się za tłumaczenia piszą je tak jakby robił to za nich translator google. Uwielbiam B.R.O.N.X. i Ciebie, za to że tak wspaniale to tłumaczysz :D Myśle że należą Ci się podziękowania za Twoją pracę:):*
OdpowiedzUsuń*o*
OdpowiedzUsuńJeny* .*
OdpowiedzUsuńSuper!!!
OdpowiedzUsuńNareszcie nadrobilam zaległości w czytaniu :P jest super jak zwykle :) no i sa naprawdę przeslodcy *.* czekam na nn @mrsBieber1301 <3
OdpowiedzUsuńkocham ten ff :D szybko i bezbłędnie tłumaczysz rozdziały :D
OdpowiedzUsuńzajebiste
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle poprawił mi dzień, komentuję dopiero teraz bo kara, nieważne. Uwielbiam to jak tłumaczysz, w sensie widać że tak jakby nie jest to takie suche tłumaczenie, że czujesz to opowiadanie czy coś.
OdpowiedzUsuńPrzez zakończenie od kiedy przeczytałam ten rozdział myślałam o zasypianiu w ramionach Justina częściej niż kiedykolwiek :)
Pozdrawiam życzę powodzenia w tlumaczeniu <3
@_ifancyjustin
OMG I CANR BREATHE SLDFHJDKSDJF ONI SĄ SŁODZIAŚNI ❤
OdpowiedzUsuńCANT *
OdpowiedzUsuńDlaczego nie ma jeszcze nn ?? :c
OdpowiedzUsuńMiała być w pt lub sb a jest NIEDZIELA !
Przepraszam , że tak pisze ale wciągnęłam się i uzależniłam całkowicie od tego tłumaczenia <3
Proszee dodaj dziś :*
Cudowny rozdział, dawaj szybko nowy *_*
OdpowiedzUsuńPS zapraszam http://tlumaczenie-case55.blogspot.com/ :)
Boze, ale jestescie upierdliwi... az sie dziwie, jak tlumaczka to wytrzymuje... sa jakies problemy z jbff, strona na ktorej sa wszystkie opowiadania. admini cos tam zmieniaja wiec pewnie nie ma ona dostepu do bronx
OdpowiedzUsuńkocham ♥
OdpowiedzUsuńZapraszam na mojego bloga. Jak na razie sa tylko bohaterzy.
OdpowiedzUsuńhttp://shesayshelovemylollipop.blogspot.com/search?updated-min=2013-01-01T00:00:00-08:00&updated-max=2014-01-01T00:00:00-08:00&max-results=2
Bosze świetny rozdział. Kocham to opowiadanie i kocham to że znalazła się osoba która to tłumaczy. Kiedy nn ?
OdpowiedzUsuńRozdzial zajebity *_*http://dont-leave-me-here-alone-babe.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńRozdział jest boskii! Oni są cholernie słodcy :D
OdpowiedzUsuńhttp://easycomee-easygoo.blogspot.com/
Zapraszam na mojego bloga :)
OdpowiedzUsuńhttp://shesayshelovemylollipo.blogspot.com/
Ja chce kolejny rozdział *__* uwielbiam to czytać ONI SĄ TACY PRZESŁODCY
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następny rozdzi??? Czekam
OdpowiedzUsuńB-)!
Ja też :*
OdpowiedzUsuńSuper czekam na nastepny:-D
OdpowiedzUsuńKiedy następny? bo juz długo nie ma ;/ słyszałam, że są jakieś problemy na eng stronie ale mam nadzieję, że już nie ma........
OdpowiedzUsuńnadal są...
Usuńto kiedy bedzie następny ? ;_;
UsuńWiedziałam że się pogodzą
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział <3
OdpowiedzUsuńWiedziałam że tak będzie :)
<3
OdpowiedzUsuńTen blog jest super!!! Według mnie tylko Danger jest lepszy od B.R.O.N.X.
OdpowiedzUsuń