Zadzwonił dzwonek na pierwszą lekcję, oszczędzając mi słuchania podnieconych pisków Kelsey przez kolejne sekundy. Przysięgam, moje bębenki uszne zaraz wybuchną.
- O mój Boże, jestem taka szczęśliwa B, nie masz pojęcia. Wy dwoje jesteście dla siebie stworzeni i omg, on jest dla ciebie taki słodki i zawsze wiedziałam, że w końcu będziecie razem i...
- Rozumiem – podniosłam dłoń, by powstrzymać ją od paplania.
- Jezu, wydaje się, że jestem szczęśliwsza niż ty – zakpiła udając obrażoną, ale szturchnęła mnie ramieniem i mrugnęła.
Zaśmiałam się i zajęłam swoje zwykłe miejsce w laboratorium chemicznym, w trzecim rzędzie przy oknie. Ku mojej uldze, Kelsey siedziała po przeciwnej stronie sali. Nie zrozumcie mnie źle, kocham ją, ale czasami za bardzo się ekscytuje, co może być trochę irytujące. Stopniowo puste siedzenia zaczęły być zajmowane przez najbardziej leniwych uczniów, którzy oczywiście spóźniali się do klasy, ale mieliśmy szczęście, że nie było jeszcze Pani Marshall. Otworzyłam torbę, by wyciągnąć zeszyt i piórnik i ułożyłam je na ławce. To były takie ławki dla dwóch osób z dziwnymi chemicznymi przyrządami na nich. Nagle poczułam obok siebie czyjąś obecność. Odwróciłam się i przewróciłam oczami, gdy zobaczyłam kto to był. Zajebiście. Och, moje szczęście.
- Hej – przywitał się Nate niezręcznym głosem.
Jak oczekiwał - mam nadzieję - nie spojrzałam na niego, ani nie odpowiedziałam, ignorując dupka. Zapomniałam, że zanim wszystko poszło nie tak z Natem, zdecydowaliśmy się pracować razem na zajęciach z chemii i teraz było za późno na zmianę partnerów. Wszystko, co usłyszałam to jego westchnienie, bo drzwi do klasy otworzyły się, ukazując nauczycielkę.
- Dzień dobry uczniowie – głos Pani Marshall wypełnił klasę, przez co uczniowie jęknęli cicho, albo przewrócili oczami z grymasem. Powiedzmy, że ta nauczycielka nie była tutaj lubiana.
- Zaraz zaczniemy zajęcia. Niech jedna osoba z pary przyjdzie po niezbędne materiały – rozkazała swoim głosem w stylu sierżanta.
- Ja pójdę – wymamrotał Nate i odchrząknął. Och błagam, przestań być teraz taki zakłopotany. Zdradziłeś mnie z moją najlepszą przyjaciółką. Otrząśnij się.
Gdy tylko poszedł, moja głowa opadła na skrzyżowane na stole przedramiona i jęknęłam, użalając się nad sobą. Kelsey posłała mi wyrozumiałe spojrzenie z drugiej strony klasy, jakby mi współczuła i zachęcała mnie do wytrzymania. Bóg naprawdę musi mnie nienawidzić, bo nie tylko muszę widywać twarz tego chłopaka codziennie w szkole, ale również moja mama uwielbia o nim mówić.
- Brooklyn! Śpisz? – Zawołała moja mama, na co szybko schowałam telefon pod poduszkę i udawałam, że czytam książkę, zamiast pisać z Justinem. Jak na zawołanie, drzwi do mojego pokoju otworzyły się, odsłaniając moją mamę w sukni wieczorowej.
- Hmmm – skinęłam głową, zamykając książkę, nie bardzo dbając o to, by zaznaczyć stronę, bo wybrałam ją przypadkowo.
Usiadła na brzegu łóżka, kładąc na kolanach telefon domowy.
- Rozmawiałam z Natem.
- Naprawdę? – Starałam się nie brzmieć, jakby mnie to nie obchodziło, choć naprawdę mnie nie obchodziło.
- Tak – Skinęła głową, chowając za ucho kosmyk włosów, który wydostał się z jej koka – Zapytałam go, czy będzie modelem do nowej kolekcji męskiej i się zgodził – Posłała mi lekki uśmiech.
- To świetnie – udałam entuzjazm, ale chyba nie wyszło mi zbyt dobrze, bo spojrzała na mnie nieufnie.
Okej, wybacz mi, jeśli nie potrafię udawać radości, że mój były chłopak - który to całował się z moją byłą najlepszą przyjaciółką na moich urodzinach - będzie pracował z moją mamą.
- Kochanie... – Urwała, biorąc moją dłoń w swoje. O nie. – Co się stało z Natem? Wydawał się taki zakłopotany rozmawiając ze mną – widziałam, że była zaniepokojona, ale jak dokładnie miałam wytłumaczyć to mamie bez jej przemowy na temat "wybaczania i zapominania"?
Mimo, że nienawidziłam Nate'a za to co zrobił, moi rodzice przyjaźnili się z jego i mama nie pozwoli, by to miało wpływ na ich relacje. Smutne, ale prawdziwe.
- Mamo, nie chcę o tym mówić – jęknęłam, opadając bardziej na łóżko i wolną ręką ukrywając westchnienie.
- Ale Brooklyn, jestem twoją matką. Mam prawo wiedzieć, co się dzieje w twoim życiu – powiedziała trochę defensywnie. Co gorsze: to działa.
- Naprawdę chcesz wiedzieć, co się stało z Natem? – Jego imię wyszło z moich ust, jak brud.
Szybko na nią spojrzałam, by ujrzeć na jej twarzy wyraz mówiący "Oczywiście". Tym razem nie zauważyła faktu, że podniosłam na nią głos.
- Okej, zdradził mnie – próbowałam wyrzucić obraz Nate'a i Natashy z mojej głowy, ale było za późno. Po raz kolejny poczułam gniew.
Moja mama wydawała się być zaskoczona, ale nawet nie wyglądała na smutną.
- Co? – Wykrzyknęła z niedowierzaniem. – Nie wyobrażam sobie, że Nate zrobiłby coś takiego.
- Widzisz? Dlatego nie chciałam ci powiedzieć – machnęłam na nią lekceważąco ręką, prychając cicho i odwróciłam się na łóżku.
Możecie się zdziwić, jak bardzo ludzie potrafią zaskakiwać w dobry i zły sposób.
- Nie, kochanie dlaczego mi nie powiedziałaś? Nigdy bym go nie poprosiła, gdybym o tym wiedziała – teraz brzmiała jakby się martwiła, a jej głos był sympatyczny. – Właściwie to teraz czuję się, jakbym kopnęła go w jaja.
Spojrzałam na nią zaskoczona i nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. Czy moja mama właśnie to powiedziała?
- Nie obchodzi mnie to, czy on dla ciebie pracuje, mamo. Wiem, że jest dobrym modelem – wzruszyłam ramionami. – I tak poszukam innych chłopaków, którzy będą chcieli wziąć udział – dodałam.
I mam już kogoś na myśli. Och i on jest dużo przystojniejszy od Nate'a. Moje sumienie zaśmiało się złośliwie.
- Dobrze kochanie, dziękuję – pochyliła się, by mnie lekko przytulić. – Dam mu najbrzydsze ubrania - roześmiała się cicho, a ja zachichotałam.
- Wszystkie twoje projekty są ładne.
Przewróciła oczami.
- Nie pozwól by niewłaściwy chłopak sprawił, że stracisz nadzieję na miłość, okej? – Dodała słodko, głaszcząc mój policzek. – On i tak na ciebie nie zasługuje.
Udało mi się uśmiechnąć lekko.
- Nie straciłam nadziei na miłość – "właściwie, mam teraz więcej nadziei niż kiedykolwiek" chciałam dodać, ale przez to doszłaby do wniosku, że mam nowego chłopaka, a nie byłam jeszcze gotowa, by jej o tym powiedzieć. Nie jeśli chodzi o chłopaka takiego, jak Justin.
- Dobrze – uśmiechnęła się ciepło, zmierzając do wyjścia.
- Mamo – powiedziałam, zanim podeszła do drzwi. – Tommy ma przyjęcie urodzinowe kolegi w czwartek. Zawiozę go tam i odbiorę – poinformowałam ją, na co skinęła głową.
- Jasne, ale pamiętaj, aby być tu przed ósmą, bo mamy tą całą imprezę twojego taty – odpowiedziała ostrzegawczy, zanim posłała mi ciepły matczyny uśmiech.
- Będę pamiętać.
Jak tylko wyszła z pokoju, wróciłam do pisania z moim chłopakiem.
- Ehm, Bella? – Zostałam wyrwana z zamyślenia przez głos w pobliżu mnie.
- Co? – Rzuciłam z irytacją. Pamiętam, że powiedziałam mu, by mnie tak nie nazywał, ale co tam.
Spojrzał na mnie, zaskoczony moim niegrzecznym tonem. Och chwila, ty oczekujesz, że będę miła i słodka po tym wszystkim, co zrobiłeś? Ha, czekaj dalej.
- Mam już wszystkie materiały, których potrzebujemy, możemy zaczynać – posłał mi mały uśmiech, a ja uśmiechnęłam się z pogardą.
- Cokolwiek – otworzyłam zeszyt, nawet na niego nie patrząc. – Zrobię notatki.
Usłyszałam westchnienie i układanie wszystkiego, by rozpocząć zajęcia. Instrukcje zostały napisane na tablicy, schludnym pismem Pani Marshall. Zaczęłam przesuwać mój długopis po papierze, pisząc wszystkie kroki, które mieliśmy wykonać i czekałam, aż Nate zacznie przeprowadzać reakcję chemiczną. Chwycił długą probówkę i nalał do niej przejrzystego płynu, znanego również, jako spirytus leczniczy.
- Pięć centylitrów – wymamrotał.
Zapisałam i podałam mu następne naczynie. Zawierało jakąś niebieską substancję, która była lepka i pachniała, jak siki gołębia.
- Nie zapomnijcie użyć sprzętu ochronnego – krzyknęła Pani Marshall z ostatniego rzędu, kiedy chodziła po klasie, obserwując naszą pracę.
Przewróciłam oczami, chyba po raz setny w ciągu dziesięciu minut i założyłam okropne plastikowe okulary. Nate chwycił drugą parę i ubrał jakieś rękawice, bo to on będzie posługiwał się niebezpiecznymi substancjami.
- Więc spotykasz się z tym chłopakiem, Justinem? – Przerwał milczenie, po raz kolejny mnie denerwując.
Wzięłam głęboki oddech, starając się zachować spokój, ale to naprawdę było dla mnie trudne.
- Z tego co wiem, to nie twój cholerny interes – splunęłam, na co ludzie z najbliższych ławek odwrócili się i spojrzeli na nas.
Ale jedno moje złowrogie spojrzenie wystarczyło, by wrócili do swoich zajęć. Ludzie w tej szkole są tacy wścibscy.
- Po prostu się o ciebie martwię. Ten chłopak nie wygląda na godnego zaufania – potrząsnął głową, zaczynając lać niebieską substancję do probówki.
Parsknęłam, chyba trochę za głośno. Pani Marshall, która wróciła do biurka z przodu kasy, posłała mi ostrzegawcze spojrzenie.
- Jakiś problem, panno Reed? – Uniosła wyregulowane brwi.
- Nie, Pani Marshall. Wszystko jest absolutnie ekstra – odpowiedziałam najbardziej sztucznym szczęśliwym tonem, jaki można sobie wyobrazić, na co klasa stłumiła śmiech.
Wszyscy wiedzieli o mnie i Nacie, więc tylko nauczycielka była nieświadoma mojego problemu z partnerem. Pokręciła głową, mrucząc pod nosem coś, czego nie dosłyszałam, ale założę się, że to coś w stylu "młodzi ludzie w tych czasach". To, co dorośli mówią cały czas. Kiedy cała klasa zamilkła i kontynuowała pracę, Nate postanowił dalej mnie wkurzać.
- On wróży kłopoty, Bella... – Mówił, jakby rzeczywiście obchodziło mnie to, co miał do powiedzenia, ale przerwałam mu.
- Och więc się o mnie martwisz? Zabawne, ale przynajmniej Justin nie jest oszustem, coś, czego nie możesz powiedzieć o sobie – warknęłam, gniew owładnął moje ciało, kiedy chwyciłam mocno brzeg ławki.
Nate był zaskoczony, a niebieski płyn zaczął za bardzo wypełniać rurkę i wypłynął z niej, pokrywając dłonie Nate'a cuchnącą substancją. Ha, szkoda, że ubrałeś rękawiczki, idioto. Patrzyłam na niego z rozbawieniem, gdy uświadomił sobie co zrobił i niezdarnie próbował wyczyścić bałagan, ludzie zaczęli się odwracać i śmiać głośno. Hałas zwrócił uwagę nauczycielki.
- Wpędzisz mnie do grobu - mruknęła do siebie, kierując się do naszej ławki.
Nate był cały czerwony (w tych miejscach, w których nie był niebieski, ha ha) ze wstydu, a ja byłam z tego zadowolona. Nazwijcie mnie okrutną, ale on na to zasłużył. Podczas, gdy nauczycielka mu pomagała, zadzwonił dzwonek, sygnalizując koniec lekcji. Uczniowie wstali z miejsc i szybko opuszczali klasę, rozmawiając o tym incydencie. Wrzuciłam rzeczy do torby i z ostatnim nienawistnym spojrzeniem posłanym mojemu byłemu, odwróciłam się i ruszyłam za grupą ludzi.
Pa pa, smerfie.
Justin
No dalej, robienie ciasta nie może być takie trudne.
Tak mówiłem sobie pół godziny temu, kiedy czytałem przepis w Internecie, ale patrząc na bałagan w kuchni, żałowałem, że w ogóle zacząłem je robić. Jaxon był w salonie, bawiąc się zabawkami, które dostał na urodziny, podczas gdy Jazmyn i mojej mamy nie było jeszcze w domu. Więc to ja miałem odpowiadać za pieczenie, ale nie byłem pewien, czy wywiążę się z mojego zadania, a przynajmniej nie z sukcesem. Fajnie by było, gdyby Brooke już przyszła. Założę się, że wie, jak robić te rzeczy - pomyślałem, mieszając ciastowatą masę w misce. Z frustracji, prawie kopnąłem w piekarnik, ale rozległo się pukanie do drzwi, zanim moja noga w niego uderzyła.
- Ja otworzę! – Krzyknął podekscytowany Jaxon i usłyszałem jego małe kroki zbliżające się do drzwi.
Poszedłem za nim.
- Jaxon, ile razy mam ci powtarzać, żebyś nie otwierał drzwi nieznajomym? – Ledwo dokończyłem zdanie, gdy zobaczyłem Brooklyn stojącą w drzwiach ze swoim bratem.
- Więc teraz jestem nieznajomą? – Uniosła brwi, uśmiechając się do mnie szeroko.
- W samą porę – mruknąłem tajemniczo, na co zmarszczyła brwi.
Po chwili chyba o tym zapomniała, bo przykucnęła, by przytulić Jaxona.
- Wszystkiego najlepszego, Jaxon! – Pisnęła, a on posłał jej ogromny uśmiech.
- Dziękuję, Brooke! Chodź ze mną Tommy, mam nowe zabawki – zagruchał, ciągnąc chłopca za rękę i prowadząc go do stosu zabawek, leżącego na podłodze.
Otworzyłem szerzej drzwi, aby Brooklyn weszła do środka. Zdjęła granatowy płaszcz. Pochyliłem się, by złożyć na jej ustach słodki pocałunek, a ona podtrzymując się moich przedramion, uśmiechnęła się w moje usta. Nie chciałem go pogłębiać, przypominając sobie, że potrzebna jest mi pomoc w kuchni. Pociągnąłem ją za rękę tak, jak to zrobił Jaxon z Tommym, ciągnąc ją do innego pomieszczenia.
- Wow – westchnęła, zanim wybuchnęła śmiechem. – Co tu się stało? – Rozejrzała się zaskoczona po kuchni, podwijając rękawy swojej jasno-czerwono niebieskiej koszuli do łokci.
- Hej, nie śmiej się ze mnie – jęknąłem, obejmując jej drobne ciało od tyłu. – Chciałem tylko upiec ciasto dla Jaxona.
Zachichotała dziewczęco, przechylając głowę na bok, by na mnie spojrzeć.
- Chyba nie poszło ci dobrze.
- Nie poszło. Myślisz, że możesz mi pomóc, Księżniczko? – Spojrzałem jej prosto w oczy z dziecinnym wyrazem twarzy, spodziewając się rumieńca, który wkradł się na jej policzki.
- Zobaczę, co da się zrobić – wyplątała się z moich ramion i ruszyła w stronę miski i spróbowała wyjąć z masy trzepaczkę do jajek, ale ta utknęła.
Odwróciła się, trzymając miskę w powietrzu za trzepaczkę.
- Coś ty do cholery zrobił, Justin? – Wybuchnęła śmiechem, przez co ja również się roześmiałem.
- O mój Boże, musimy zacząć od początku – otarła łzy, które wydostały się z jej oczu, a ja po prostu skinąłem głową, próbując powstrzymać się od śmiechu. – Zróbmy coś – położyła palec na brodzie, myśląc przez chwilę. – Podasz mi składniki, o które poproszę, a ja zrobię ciasto. Myślisz, że możesz to zrobić? – zakpiła.
- Tak, mogę – zgodziłem się, wymawiając powoli każde słowo i spojrzałem na nią, zacierając dłonie w oczekiwaniu.
Brooklyn spojrzała na mnie i zaśmiała się, przez zamknięte usta. Przewróciłem figlarnie oczami i pochyliłem się, by pocałować ją w policzek.
- Chcesz czapkę kucharską? – Zakpiła ponownie, zdobywając ode mnie złowrogie spojrzenie.
- Przepraszam, ale to jest po prostu zabawne... Ty, gotowanie... – Roześmiała się beztrosko, a ja się uśmiechnąłem.
Była taka piękna i chciałem jej to powiedzieć, ale już i tak powiedziałem jej więcej słodkich rzeczy, niż przez całe życie.
- Okej, najpierw wyjmij to coś – podała mi miskę z trzepaczką, a sama odsunęła szufladę w poszukiwaniu drugiej.
Użyłem całej swojej siły, aby wyciągnąć trzepaczkę, ale ciasto było tak twarde że nie mogła wyjść, przynajmniej nie w jednym kawałku. Brooke popatrzyła na mnie, a jej oczy rozszerzyły się.
- Justin! – Zawołała.
Posłałem jej niewinne spojrzenie i spojrzałem na złamaną trzepaczkę w mojej dłoni. Ups, mojej mamie się to nie spodoba. Pozostała część utknęła w suchej masie wewnątrz miski, podczas, gdy uchwyt był w mojej dłoni. Niemożliwe będzie to umyć.
- Może dałem zbyt dużo mąki? – Spytałem, na co Brooke posłała mi spojrzenie.
- Tak myślisz? Tak czy inaczej, po prostu to zostaw i przynieś mi jajka, cukier, mąkę i mleko - rozkazała, związując swoje włosy w kucyk i myjąc ręce w umywalce. – O ile została jeszcze jakaś mąka.
- Ha ha - wziąłem wszystko i jej podałem.
Ktoś będzie musiał pójść do sklepu spożywczego. Nie ja, bo nie wiem, jak to zrobić. To nie moja wina, po prostu nigdy nie byłem w supermarkecie, a przynajmniej nie przypominam sobie tego. Brooklyn zaczęła wsypywać składniki do nowej miski i mieszać je z wdziękiem - co zauważyłem, opierając się o blat obok niej.
- Więc jak było dzisiaj w szkole? – Zapytałem, aby nawiązać rozmowę.
Skrzywiła się.
- Nawet mi nie przypominaj o tym piekle.
Zmarszczyłem brwi.
- Co się stało?
- Jestem w parze z Natem na zajęciach z chemii i nie mogę nic z tym zrobić – jęknęła, posyłając mi smutną minkę.
Moje ciało napięło się na myśl o tym kutasie, gdzieś w pobliżu mojej dziewczyny. Zacisnąłem dłonie w pięści, aż moje knykcie pobielały.
- On jest taki wkurzający. Teraz stara się być dla mnie miły i przyjazny... – Urwała, śmiejąc się gorzko do siebie. – To tak, jakby nie rozumiał tego, że go nienawidzę – wyrzuciła ręce w powietrze, a po chwili znów mieszała ciasto.
- Zawsze mogę skopać mu tyłek – powiedziałem zupełnie poważnie.
Brooklyn spojrzała na mnie i westchnęła, rozluźniając się trochę.
- To nie jest konieczne – udało jej się uśmiechnąć lekko. – Po prostu denerwuje mnie to, że ciągle mi powtarza, że się o mnie troszczy i... – Przerwała, kręcąc głową. – Nieważne.
Zmrużyłem oczy patrząc, jak przełyka ślinę.
- Nie, co ci jeszcze powiedział? – Powiedziałem dobitnie, chwytając jej rękę, by odwróciła się twarzą do mnie.
Skrzywiła się i spojrzał na moją rękę. Puściłem ją natychmiast, obawiając się, że ją skrzywdzę, ale nadal nalegałem, by mi powiedziała poważnym spojrzeniem moich oczu.
- Po prostu powiedział, że wróżysz kłopoty i nie powinnam z tobą być i bla bla bla – westchnęła, przesuwając pokrytą mąką dłonią po czole, zostawiając ślad po białym proszku. – Nie dbam o to co mówi, szczerze mówiąc, ale szkoda, że się nie zamknie i zostawi mnie w spokoju.
Moje mięśnie się rozluźniły i przestałem zaciskać pięści, wypuszczając powietrze. Przynajmniej ona go nie słucha.
- Wiesz, że wcale się nie myli – mruknąłem, wycierając palcami mąkę z jej twarzy.
Spojrzała na mnie spod rzęs i wzruszyła ramionami.
- Wisi mi to – zaskoczyła mnie, wypowiadając te słowa, a moje usta były otwarte, zanim zachichotałem.
Uśmiechnęła się z dumą i mówiła dalej.
- Myślę, że jeszcze nie zrozumiał, że nie jest tym, z którym łączy mnie, jakaś chemia – Brooklyn mrugnęła do mnie przez swój kiepski żart i trąciła mnie lekko biodrem.
Tym razem pochyliłem się i złączyłem nasze usta w pocałunku. Nie trwał on długo, bo Brooke powiedziała.
- Muszę włożyć ciasto do piekarnika – odsunęła się, aby to zrobić, uśmiechając się cały czas.
Obserwowałem, jak otworzyła drzwiczki piekarnika i wsunęła do niego ciasto, wciskając jakieś przyciski. Jej pozycja dała mi dobry widok na jej tyłek, który był cholernie w porządku. Przygryzłem mocno wargę.
- Patrzysz na mój tyłek, prawda? – Zmarszczyła brwi, gdy mnie przyłapała, a jej usta drgnęły w uśmiechu.
- Nie możesz mnie winić, Księżniczko – wzruszyłem ramionami, podchodząc do niej. - Masz taki seksowny tyłek – kiedy byłem na tyle blisko, stłumiłem jej chichot swoimi ustami.
Smakowała ciastem, bo oblizała trochę surowego ciasta, które zostało w misce, a ja poczułem je, kiedy mój język wśliznął się do jej ust. Nasze ciała przycisnęły się do siebie jeszcze bardziej, nie zostawiając miejsca na powietrze. Plecy Brooklyn dotknęły blatu i podniosłem ją, by na nim usiadła, przesuwając wszelkie przedmioty znajdujące się na nim. Jej dłonie wplątane były w moje włosy, kiedy rozsunąłem jej nogi, by stanąć między nimi i zacząłem masować jej uda nad materiałem jasnoniebieskich dżinsów. Nasza namiętna chwila została przerwana przez nagłe trzaśnięcie drzwi frontowych o ścianę, kiedy Jazmyn je otworzyła i wpadła do swojego pokoju, nie zadając sobie trudu, by je zamknąć. Łzy spływały strumieniami po jej twarzy, przez co Brooklyn i ja patrzyliśmy oniemiali. Kiedy wróciłem z powrotem do rzeczywistości, ruszyłem za nią.
- Jazzy! – Zawołałem, pukając do jej pokoju.
Tymczasem Brooke została z dziećmi, próbując odciągnąć ich myśli od tego, czego były świadkami. Zupełnie zapomniałem że chłopcy tam byli, przez ten nasz gorący pocałunek. Próbowałem przekręcić gałkę w drzwiach, ale Jazzy zamknęła je od środka. Uderzyłem w drzwi, gotowała się we mnie złość.
- Jazzy przysięgam, jeśli...
- Justin, przestań – poczułem na ramieniu dłoń, przez co odwróciłem się, by ujrzeć parę brązowych oczu, wpatrujących się we mnie uspokajająco. – Daj jej chwilę – Brooklyn ścisnęła moje ramię ponownie i wziąłem głęboki oddech, próbując się uspokoić.
Fakt, że nadal słyszałem łkanie mojej siostry po drugiej stronie drzwi, wcale mi nie pomagał. Brooklyn potarła swoje ramiona, jej oczy były utkwione w moich, a ja powoli się rozluźniłem.
- Pozwól mi to zrobić – wyszeptała, przyciskając krótko wargi do mojego policzka.
Odsunąłem się, by mogła stanąć przed drzwiami. Zapukała cicho.
- Jazmyn?
- Odejdź Justin! – Usłyszeliśmy zduszony okrzyk.
- To Brooklyn. Mogę wejść? – Coś w jej głosie i jej słowa musiały przemówić do Jazmyn, bo usłyszeliśmy trzask, oznajmiający, że otworzyła drzwi.
- Idź do dzieci, okej? – Brooklyn po raz ostatni ścisnęła moją rękę i otworzyła drzwi, nie pozostawiając mi innego wyboru, jak posłuchać ją.
Wszedłem do salonu i dwójka chłopców spojrzała na mnie. Podrapałem się po karku z zakłopotaniem.
- Więc, w co się bawicie?
_____________
NOWE TŁUMACZENIE - "NOT SAFE FOR WORK"
ZAPRASZAM
AHAAH PIERWSZA *O*
OdpowiedzUsuńIDĘ CZYTAĆ ;*
@steally
Rozbawiła mnie ta akcja z pieczeniem ciasta + lekcja chemii. To miłe ze strony Brooklyn, że porozmawia z jego siostrą. : )
OdpowiedzUsuńO Jezzuuu uwielbiam ich <3
OdpowiedzUsuńhahahhaha...nasz Justin 'kucharzem' :*
Myśle , że Jazzy i Brooklyn się polubią ^^
Prosze dodaj jak najszybciej nn ok?
KOCHAM WAS I DZIĘKUJE ZA ROZDZIAŁ <3 \Dominika
om omg omg cudowny! Najsłodsza para ever adsfasdfgh.
OdpowiedzUsuńMiłego tłumaczenia! :)
@heartforbiebss
+ Świetny nowy wygląd bloga :)
Hahahahaha, Justin "próbujący" upiec ciasto rozłożył mnie na łopatki ;33333
OdpowiedzUsuńi nie mam pojęcia co się stało Jazzy, ale mam nadzieje, że powie Brooke :)) czekam na nn
G-E-N-I-A-L-N-E!!!
OdpowiedzUsuńI trochę zboczone...
Omomomom!
OdpowiedzUsuńcudowny i wygląd też świetny <3
OdpowiedzUsuńAhhh jak ja to kocham !!! <3
OdpowiedzUsuńpiękny wygląd :D jestem strasznie ciekawa, co się wydarzyło, nie mogę się doczekać następnego :) @morelowaa
OdpowiedzUsuńabwhdvuqhevdoiqjebfqoij. to jest cudne *.* Kocham ♥♥♥
OdpowiedzUsuńOMOMOM świetny rozdział i tłumaczenie :) :*
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy :D
@ameneris
haha, świetna była scena, kiedy Justin próbował zrobić ciasto :D x ou, wydaje mi się że Jazmyn płakała przez swojego chłopaka ;c czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuń@galaxybiebur x
+ śliczny nowy wygląd!
kocham <3
OdpowiedzUsuń@_fidelidad
Jakoś nie śmieszy mnie to że Justin nie umie zrobić ciasta bo sama mam identyczną sytuacje hahaha lmao
OdpowiedzUsuńwydaje mi się że Jazmyn płakała przez swojego chłopaka ;c
kocham cię za to że tłumaczysz, czekam na następny :)
@luvmyjdb
Cudownyy. *,*
OdpowiedzUsuńBoże.. kiedy będzie następny rozdział, bo nie mogę się doczekać ! ;))
hahahaha świetne, Justin i ta trzepaczka hahahahaha ^^ sądzę że albo Jazzmyn płakała przez to że ten jej chłopak ją rzucił albo poprostu chciał jej coś zrobić :) chyba wiecie o co cho... ^^
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie ♡ Wydaje mi się że Jazzy zobaczyła coś czego nie powinna. Może jej chłopaka ją zdradził ?
OdpowiedzUsuńczy to ten test Jazzy? hm....
OdpowiedzUsuń@swaggiemasta
aaaaaa kocham to opowiadania <3
OdpowiedzUsuńŚwietne kocham to <3 *.*
OdpowiedzUsuńŚwietny *..* Masz racje, nie myślałam że tłumaczy to ktoś inny xD co do Jazzy to zapewne coś z tym chłopakiem
OdpowiedzUsuńCzekam na nn C:
@NataliaNiderla
kocham *-*
OdpowiedzUsuńGdtgvjvdsdfchbcsjbcx oni są zajebiści czekam na nn
OdpowiedzUsuńAAAAAAAAAAAAAAAAA <3 Kiedy następny rozdział ? Justin próbujący upiec ciastko...to mnie najbardziej rozbawiło :D
OdpowiedzUsuńGenialne.. Oni są tacy zajebiści razem... Czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńJustin i ciasto haha <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam ,czekam na następny :)x
Swietny rozdzial i tez uwazam ze Jazzy plakala przez swojego chlopaka ale moge sie mylic;P Juz nie moge sie doczekac kolejnego i milego tlumaczenia:)
OdpowiedzUsuńcoś mi się wydaje, że ten chłopak Jazzy ją zostawił i taka miłosna drama.
OdpowiedzUsuńczekam na nn. xx
Kocham *__*
OdpowiedzUsuńCzekam na następny <3
OMB! :O oni są cudowni, o ja cież nie mogę. Hahaha, Justin no co ty.. nie umiesz ciasta upiec? haha, aww, oni są uroczy. A co do Jazzy... to myślę, że coś z chłopakiem.. hmm. Kocham Cię za to, że tak szybko dodajesz rozdziały <3 czekaaaam <3
OdpowiedzUsuń@kidrauhlovely
Boskie:)
OdpowiedzUsuńz Jazzy musiał zerwać ten jej wspaniały chłopak :c
OdpowiedzUsuńprzykre :c
nawet nie zauważyłam różnicy w tłumaczeniu c:
jak zwykle, jedno słowo do opisania ZAJEBISTY <3
@roks_m ♥
Kocham kocham koooocham <3<3<3<3<3
OdpowiedzUsuń@luvmynika
+ www.life-is-life-try-smile.blogspot.com
Awwww <3
OdpowiedzUsuńAwwww to takie słooodkie ♥♥♥. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuń;>
Pozdro Mikusia...
Świetnie przetłumaczony rozdział :D Gdybyś nie napisała, że ktoś inny tłumaczył to pewnie żyłabym w kłamstwie myśląc, że to ty XD
OdpowiedzUsuńJestem niemal pewna, że ten chłopak jazzy ją zdradził czy coś xD @Beebssy ps. oni są Cholernie słodcy <3
OdpowiedzUsuńAle wygląd bloga świetny! :3
OdpowiedzUsuńNiezła zmiana xd
Niesamowity rozdział! Są tacy słodcy <3 Rozpływam się ♥ Dziękujemy za tłumaczenie. Jesteś świetna!
OdpowiedzUsuń@happy_frenzy
Boże <3 Boże <3 Boże <33
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO TŁUMACZENIE <333
Świetny szablon :)))
Rozdział jak zwykle boski, to słodkie, że Justin nie umie upiec ciasta, a jeszcze słodsze, że Brooke mu pomaga *-* obstawiam, że coś jest na rzeczy z chłopakiem Jazzmyn i dlatego płakała, cieszę się, że rozdziały są tak często, rozpływam się... do następnego xx.
OdpowiedzUsuńTo słodkie e Brooke mu tak pomaga <3 Tak w ogóle śliczny jest nowy wyglad :) @Justeliaa
OdpowiedzUsuńSwietnie tlumaczysz, swietny rozdzial i czekam na nastepny !:))
OdpowiedzUsuńsuuper!! kocham to opowiadanie <33
OdpowiedzUsuńŚwietny :D
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta
Doceniam Twoją pracę i czas poświęcony temu tłumaczeniu <3
boskiee <33 czekam na nn ;p
OdpowiedzUsuńAle fajny ten rozdział <3
OdpowiedzUsuńhahaha smerf mnie rozwalił <3
Faktycznie jakbyś nie napisała to nie zorientowalibyśmy się, że to nie ty. :)
@luuuvbiebah
Świetny. *_* jak zawsze z resztą. :3
OdpowiedzUsuńswietny gvbftcxer
OdpowiedzUsuńshawtymanejb98
pewnie chłopak z nią zerwał :)
OdpowiedzUsuńmam wrażenie, że Jazzy płakała przez tego jej chłopaka. :( Bella i Justin - kndeksfkjnsjnskefnkjsnkjnsdnjdsn *__________* @beadlesbabyyy
OdpowiedzUsuńWspaniały <3
OdpowiedzUsuńcoś czuję, że jazzy płakała przez tego jej chłopaka. a jak justin się o tym dowie, to nieźle mu wpierdoli :) ogólnie rozdział cudowny, rozwaliło mnie to jak ta trzepaczka utknęła w cieście ahahahahahaha. czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńCos jej chlopak zrobil, tak mysle. Uhuhu. Kocham to. Wole to od Dangera lol @GrandMcBer
OdpowiedzUsuńno Justin.. kucharz to z ciebie marny ^.^
OdpowiedzUsuńale gorąco to było *.*
Jazmyn pewnie płacze przez tego chłopaka... no Jus go zapierdoli.. ale może się zbliżą do siebie Brooke i Jazzy <3
dziękuję, buziaki <3
Nie było jej w domu co oznacza,że to nie sprawy rodzinne..
OdpowiedzUsuńTo pewnie przez swojego chłopaka..
CHCE JUŻ KOLEJNY ROZDZIAŁ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńłoooooooooooooo
OdpowiedzUsuńJa chce wiecej xD ciekawe co się stało Jazzy,może to przez jej chłopaka? Czekam na nn @mrsBieber1301 :)
OdpowiedzUsuńJazzy płakała pewnie z powody tego jej chłopaka, może ją zdradził tak jak ten ''kutas'' Brooklyn i będzie mogła jej jakoś pomóc ?? Nie mogę sie doczekać następnego rozdziału ♥
OdpowiedzUsuńHahahah, Justin-kucharz :)
OdpowiedzUsuńSeksownie :3
-@luuuvmyswaggy
super sie czyta, jestem na biezaco po angielsku, ale tlumaczenie czytam tez bo to chyba najlepsze ff :) btw zapraszam do mnie:) http://signedanonymousxx.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńZałożę się że chodzi o chłopaka! Pocałunek był słodziaśny <33333
OdpowiedzUsuńOjeeeeeeeej <3
OdpowiedzUsuńMyślę, że ten chłopak ją wykorzystał/zerwał z nią :D cudowny <3
OdpowiedzUsuńCoś myślę że ten chłopak złamał jej serce. Ale sę Justin wkurzy jak się dowie xd *.*
OdpowiedzUsuńA rozdział słodki, uwielbiam takie momenty <3
@NataliaDrab1
Rozdził cuuuudowny. *_*
OdpowiedzUsuńW końcu jestem w domu i moge czytać to opowiadanie. Jest poprostu boskie. <3
OdpowiedzUsuń@SkaylerW
to opowiadanie jest super <3 bardzo podoba mi się to tłumaczenie :) nie moge doczekac sie kolejnych rozdzialow, pozdrawiam serdecznie! ^^
OdpowiedzUsuńCUDO *.*
OdpowiedzUsuńa tak w sumie sądzę że Jazzy płakała,ponieważ te koleś < jej chłopak> ją zdradził lub porzucił ;) XD
super !
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie i mozesz dac w ta zakladke : http://dangerousmeeting.blogspot.com/
taaaaaaaaaaki słodki Justin! i jaka milutka Brooklyn.
OdpowiedzUsuńmi też się wydaje, że Jazzy płakała przez tego swojego chłopaka, tego którego Justin tak nie lubi.
Jak zwykle nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, całuję xx
@_ifancyjustin
zajebisty !!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńMyślę, że Jazmyn płakała przez tego swojego chłopaka. ;c
OdpowiedzUsuńogólnie rozdział świetny, czekam na nn. ♥
bdhwjawhbdjah BOSKIE *---*
OdpowiedzUsuńSuper :) Moim zdaniem to albo ten chłopak jej cos zrobił lub jest to częsć tego jej testu xD
OdpowiedzUsuńzmieniłam nazwę teraz informuj mnie na @ilymybiebs
OdpowiedzUsuńKOCHAM *-* ~ @swaggieSMILEE
OdpowiedzUsuń*.* *.* DZIĘKUJE ZA TO ,ŻE TŁUMACZYSZ <3
OdpowiedzUsuńfajny rozdzial.mysle,ze chlopak ją rzucil ;p a tak na marginesie to nie podoba mi sie,ze strona zostala zmieniona.nie moge normalnie przeczytac rozdzialu,bo tlo mnie rozprasza ;p
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten rozdział. kocham ich razem . Btw mogłabyś dodać http://dear-love-help-me.blogspot.com/ do zakładek?<3
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten rozdział. kocham ich razem . Btw mogłabyś dodać http://dear-love-help-me.blogspot.com/ do zakładek?<3
OdpowiedzUsuńBoski :* Już się nie mogę doczekać NN :*
OdpowiedzUsuńOh uwielbiam te 'gorące' sceny :). A co do Jazzy ... to coś mi się wydaje że coś tym jej chłopakiem ... Justin byłby wkurzony. ^^
Świetnie, nie mogę się doczekać NN <33 Jestem niesamowicie ciekawa jak to wszystko się dalej potoczy! Na pewno Brooke pomoże Jazzy bo sama też została zraniona przez dupka :)
OdpowiedzUsuńZechcesz dodać moje opowiadanie? http://bythewater97.blogspot.com/
DZIĘKI <3 @GiveMeThreeWish
no to tak :
OdpowiedzUsuń1) Na 100% Justin bedzie modelem-nie ma wyjscia. xd
2)Justin jest beznadziejny w pieczeniu ciast.
3)Brooklyn jest nareszcie szczescliwa dzieki Justinowi.
4)Brook napewno pomoze Jazmyn.
5)Jazzy polubi B i nie bedzie robila jej zadnego testu (o ktorym cos mowila w poprzednich rozdzialach )
6)Jus bedzie szczesliwy widzac Brooklyn i Jazmyn razem.
7) Chce juz nastepny rozdzial zeby sie przekonac ze ten punkty ssie spelnia !!!
dfghjhgfdfgh Jazzy penir płaczę przez tego jej chłoptasia. Juss jest taki dfgbhjkl <3
OdpowiedzUsuńjustin nie umie piec ciasta, ja też, przypadek? nie sądzę, hahahahaha. myślę, że będzie chodziło o tego chłopaka Jazzy, lub coś :)
OdpowiedzUsuńdfhsjkfgtfgjs cudo!! *-* Jazzy pewnie płacze przez tego jej chłopaka ;( Nie umiem się doczekać nn!!! <3
OdpowiedzUsuńzajebiste opowiadanieee! kiedy kolejny rozdział?? :)
OdpowiedzUsuńZajebiste !!!!! bedzie dzis kolejny ? PROSZEEEE ! ;* kocham cie dzieki ze tlumaczysz <3
OdpowiedzUsuńMyśle ze, bedzie chodzic o to ze, ten chłopak od jazzy z nia zerwał lub cos podobnego ! <3 chce kolejny rozdziaŁ! <3
OdpowiedzUsuńProsze wróć do poprzedniego szablonu ...... ten fioletowy odrazy sie kojarzyl z bronxem....
OdpowiedzUsuńpopieram ;)
UsuńA ja nie. Ten blog nie jest po to, byście komentowali szablon, tylko tłumaczenie.
UsuńOmomom... juz nie mogę się doczekać NN !! *.*
OdpowiedzUsuńŚwietnie . Fajnie piszesz . Kochan ten blog i ciebie też . ;* jak najszybciej dodaj kolejny rozdział . POZDRO . ;*
OdpowiedzUsuńcudowny :) Czekam na następny :P
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie ---> http://lovehatefriendshipfame.blogspot.com/
@ania95_official
xx
Naprawdę kocham tego FF ♥
OdpowiedzUsuńWedług mnie to jest sto razy lepsze niż Danger, którym wszyscy się tak zachwycają ♥♥♥
@TeleDul
Dlaczego nie ma nn ? :c
OdpowiedzUsuńMiała być w piątek !
Nie chce się narzucać , ale prosze dodaj nn bardzo na to czekam :)
na pewno coś z jej chłopakiem ;( biedna ;( czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńShdskshdkssdydhfvdhiahssudhdueu KOCHAM TO JAK TŁUMACZYSZ XX
OdpowiedzUsuńciekawe co się stało jazzmyn
OdpowiedzUsuńJazzmyn ciekawe co się jej stało
OdpowiedzUsuńAwww świetny <3
OdpowiedzUsuńhttp://canadianhorrorstory.blogspot.com/2014/11/oo1.html?showComment=1415560431618#c385668145649484504
OdpowiedzUsuńSr za spam <33
replica bags china free shipping replica bags bangkok replica bags hong kong
OdpowiedzUsuńFind Out More designer replica luggage his explanation replica bags china their explanation replica ysl handbags
OdpowiedzUsuńnavigate to this site louis vuitton replica check out this site aaa replica bags this article Fendi Dolabuy
OdpowiedzUsuń