22. Beaches & Bitches

Justin

                Zatrzymałem samochód, parkując tuż przed wejściem do szkoły Brooklyn. Wziąłem dżinsową kurtkę z fotela pasażera i otworzyłem drzwi, wychodząc na zewnątrz. Przeszedłem z boku samochodu na chodnik, oparłem się o drzwi, zakładając kurtkę i czekałem. Rzuciłem okiem na mój złoty - i oczywiście kradziony - zegarek, by zobaczyć, że mam jeszcze przynajmniej pięć minut do końca lekcji. Wyjąłem paczkę papierosów z kieszeni kurtki i wyciągnąłem jednego, wsuwając go między wargi i podpaliłem końcówkę. Paliłem go spokojnie, czekając na dzwonek i na to, aż uczniowie zaczną wychodzić ze szkoły. Kilka osób przeszło obok mnie, patrząc na mój samochód i mrucząc, prawdopodobnie komentując to, że był taki fajny i jak bardzo chcieliby taki mieć. Uśmiechnąłem się do siebie z satysfakcją. I pomyśleć, że nie wydałem na niego ani grosza... Jestem mistrzem, jeśli chodzi o kradzież. Cóż mogę powiedzieć, lata praktyki. To zabawne, że to jest coś, z czego jestem dumny. Po kilku minutach skończyłem papierosa, rzucając niedopałek na chodnik i depcząc go moim czarnym butem marki Supra. Zgadnijcie, skąd je mam.
                Jak na zawołanie zadzwonił dzwonek i uczniowie zaczęli wychodzić z budynku. Był on bardzo duży, wysoki na co najmniej sześć pięter i wyglądał na stary i nowy jednocześnie, jeśli wiecie o co mi chodzi. Pierwsi z nich, wyglądali na zbyt młodych, by być w wieku Brooklyn, a kilka dziewcząt spojrzało w moją stronę i zachichotały. Tak oto efekt, jaki zwykle wywołuję u kobiet, bez względu na wiek. Zignorowałem ich zalotne uśmiechy, przewracając oczami. Czasami przykuwanie żeńskiej uwagi w takim stopniu jest przytłaczające i wkurzające, wierzcie lub nie. Po wielu nieznanych twarzach, dostrzegłem w końcu wysokiego chłopaka z głupimi blond włosami, wyglądającymi jak mop i z głupimi niebieskimi oczami, otoczonego przez grupę głupich kolesi, których nigdy wcześniej nie widziałem. Zacisnąłem szczękę, przypominając sobie o tym idiocie, który doprowadził moją dziewcz... To znaczy Brooklyn do płaczu. Zauważył mnie i jego głupi uśmiech zniknął, ale ja uśmiechałem się złośliwie do niego. Piłka, którą trzymał w dłoniach wypadła mu i potoczyła się po ziemi w kierunku moich stóp, więc natychmiast ją złapałem. Widziałem, jak przełyka ślinę. Czy naprawdę wyglądam aż tak strasznie? Podniosłem piłkę lewą ręką i zacząłem kręcić ją jednym palcem, tak jak mnie nauczył tata. Jego przyjaciele otworzyli usta i zaczęli mnie dopingować, nieświadomi napięcia, które czuł Nate. Nawet spoglądali zazdrośnie na mój samochód. Ruszyli w kierunku miejsca, w którym stałem wciąż oparty o swój samochód, przez co  mój złośliwy uśmiech i radość wzrosły. Może teraz powiem frajerowi, co o nim myślę.
                - Stary, to jest świetne. Jak Ty to robisz? - Zapytał niski chłopak z ciemnymi włosami i skórą.
                Nate wciąż przyglądał mi się podejrzliwie, jakby próbował wyczuć moje intencje.
                - Po prostu ćwiczę. To proste - Wzruszyłem ramionami, z powrotem przenosząc spojrzenie na niskiego chłopaka - Moglibyśmy kiedyś zagrać. Wziąłbym kilku przyjaciół, co wy na to? - Dobry pomysł, Justin.
                W duchu poklepałem się po plecach, gdy wszyscy przytaknęli radośnie, a Nate westchnął. Nie wiedzą, z kim mają do czynienia.
                - Chcesz swoją piłkę, Nathaniel? - Zapytałem ze sztucznie miłym tonem, uśmiechając się do niego.
                Byliśmy chyba tego samego wzrostu, ale trudno było mi powiedzieć, bo stał trochę daleko ode mnie, ze strachu. Gdyby naprawdę wiedział do czego jestem zdolny, prawdopodobnie by go tu nie było.
                - Nate - Mruknął, wyciągając ręce w kierunku piłki.
                Zaśmiałem się. Co za okropne imię, najwyraźniej rodzice musieli go nienawidzić, zanim się urodził.
                - Nieważne - Przesunąłem ręce, by nie mógł jej złapać.
                Jego przyjaciele zrobili krok do tyłu widząc, że między nami jest coś nie tak. Cioty. W tej samej chwili usłyszałem chichot i spojrzałem w kierunku, z którego dobiegał, by zobaczyć Brooklyn schodzącą po schodach z Kelsey u boku. Kelsey nas zauważyła i trąciła Brooke, która natychmiast odwróciła głowę i spojrzała zdezorientowana w moją stronę. Miała na sobie kurtkę w kolorze khaki, dżinsy i takie wysokie buty, których nazwy nie znałem. W sumie, to ich nie znoszę, ale wydają się wygodne i ciepłe. Może powinienem sobie takie kupić? Żartuję.
                Wtedy zobaczyła Nate'a i jego przyjaciół i zmarszczyła brwi, zbiegając po schodach, by się ze mną spotkać.
                - Justin, co Ty tu robisz? - Zaśmiała się cicho z zakłopotaniem, ściągając brwi.
                Przyjaciele Nate'a poszli, jak tylko zdali sobie sprawę, że zwiastuję kłopoty.
                - Cześć, skarbie - Pochyliłem się, by ją pocałować i rzuciłem piłkę do Nate'a wiedząc, że go tym zaskoczyłem, kiedy usłyszałem jak plasnęła w jego klatkę piersiową.
                Brooklyn odsunęła się szybko, rumieniąc się mocno i spoglądając z zakłopotaniem na Nate'a, który po prostu patrzył oniemiały, jakby nie mógł uwierzyć w to co właśnie widział.

Kolejny punkt dla Biebera.

                - Myślałem, że to Twój kuzyn... - Urwał, otwierając szeroko oczy i wskazując palcem raz na mnie, raz na Brooke.
                Brooklyn klepnęła się w czoło z jego głupoty.
                - Oczywiście, że nie - Splunęła gorzko - Nie jesteś jedynym, który może kłamać, Nate - Posłała mu krótki uśmiech z zaciśniętymi ustami, zanim odwróciła się do mnie, by ponownie mnie pocałować.
                Tym razem wzięła mnie z zaskoczenia, ale odwzajemniłem pocałunek z takim samym oddanie, ciesząc się wyrazem twarzy tego idioty, który widziałem kątem oka. Jakkolwiek banalnie to brzmi, pocałunki Brooklyn są inne. Sprawiają, że czuję coś dziwnego w żołądku coś, co nigdy wcześniej mi się nie zdarzyło. A wierzcie mi, całowałem wiele dziewczyn.
                - Dobra już poszedł, możecie przestać. Fuj - Kelsey udała odruch wymiotny i dopiero wtedy ją tam zauważyłem.
                Brooklyn spojrzała w dół, zawstydzona, a ja ujrzałem jak Nate odchodzi, kręcąc głową.
                - Szkoda, że nie widzieliście jego twarzy. To było K-O-M-I-C-Z-N-E - Przeliterowała Kelsey (to chyba coś, co bogate dziewczyny lubią robić, ale szczerze mówiąc brzmi to strasznie głupio) i zaśmiała się razem z Brooklyn, która przestała przygryzając wargi.
                - On jest straszną ciotą, kurwa - Splunąłem, chichocząc kiedy Brooke wydostała się z mojego uścisku.
                - Nie przestraszyłeś go, prawda? - Uniosła na mnie brwi tak, jakby modliła się, żeby jej podejrzenia nie były prawdziwe.
                Pokręciłem niewinnie głową.
                - Wcale nie. Nawet zaaranżowałem z jego przyjaciółmi wspólną grę w koszykówkę - Uśmiechnąłem się dumnie.
                Chwyciła palcami nasadę swojego nosa, wzdychając głęboko i mamrocząc jakieś niezrozumiałe słowa, zanim odpuściła.
                - Jesteś gotowa, żeby jechać? - Wyprostowałem się, zamierzając iść do drzwi od strony kierowcy.
                - Gdzie jechać? - Zapytała z charakterystyczną zmarszczką, która jej się utworzyła między brwiami.
                Nie odpowiedziałem, ponieważ Kelsey wciąż tu była, a nie chciałem zabrzmieć cliwie przy niej.
                - Muszę odebrać Tommy'ego... - Urwała, wskazując palcem w kierunku szkolnego parkingu.
                W końcu zainterweniowała Kelsey.
                - Och, ja się tym zajmę - Wyrwała klucze do Audi z dłoni Brooklyn, zostawiając ją zmieszaną.
                - Czekajcie, to było zaplanowane? - Patrzyła to na Kelsey, to na mnie, kiedy zdała sobie z tego sprawę.
                - Bawcie się dobrze. Zadzwonię później, B - Kelsey pocałował ją w policzek i uciekła, zanim mogłaby być dalej wypytywana.
                Brooke nadal miała otwarte usta, jakby zamierzała coś powiedzieć, ale w końcu posłała mi duży, piękny uśmiech.
                - Więc gdzie jedziemy? - Otworzyła drzwi od strony pasażera, kiedy ja otworzyłem swoje.
                - Gdzieś - Wzruszyłem nonszalancko ramionami.
                - Na randkę? - Zapytała, kiedy byliśmy w środku z cieniem nadziei w głosie i przygryzła wnętrze policzka.
                - Nazwij to jak chcesz, Księżniczko - Puściłem jej oczko, zanim uruchomiłem silnik i ruszyłem drogą.
                Jak zwykle jej policzki się zaróżowiły. Spędziliśmy kilka minut śpiewając "Call Me Maybe" - piosenkę, którą nigdy nie przyznam, że lubię. To było zabawne widzieć Brooke tańczącą i śpiewającą. Całkowicie się temu oddawała.
                - Widzę, że malinka zniknęła - Uśmiechnąłem się, wskazując brodą na bok jej szyi, podczas gdy moje dłonie mocno ściskały kierownicę, upewniając się, że kontroluję prędkość stopą.
                Jej twarz poczerwieniała, a palce dotknęły miejsca, w którym ostatnio była malinka
                - Nie martw się, że zniknęła. Zawsze możesz mieć nową. Wystarczy zapytać, kochanie - Zaśmiałem się, mrugając do niej, na co jeszcze bardziej się zaczerwieniła.
                - O mój Boże, Justin. Zamknij się - Uderzyła mnie żartobliwie w ramię - Jesteś, jak typowy facet - Pokręciła głową chichocząc. Uwielbiam jej chichot.
                - To chyba dobrze - Zaśmiałem się, z powrotem koncentrując się na drodze.

**

                - Plaża? - Na twarzy Brooklyn pojawił się uśmiech, a oczy jej rozbłysły, kiedy odpięła pas bezpieczeństwa.
                Skinąłem głową, chichocząc z jej radości i również wysiadłem z samochodu. Podszedłem do niej i od niechcenia zarzuciłem jej rękę na ramiona, udając ziewnięcie. Przewróciła figlarnie oczami, ale nie zdjęła mojej ręki, na szczęście. Ruszyliśmy w stronę promenady. Wkrótce Brooke owinęła rękę wokół mojego pasa, przez co uśmiechnąłem się do niej z góry. Ukryła twarz we włosach, które przez lekki wiatr latały w każdą stronę. Cholera, była tak zajebiście słodka. Czułem się jak mięczak, kiedy byłem z nią.
                - Mój tata zabierał nas tutaj wiele razy, kiedy byliśmy młodsi - Nagle odezwała się, z nutką smutku. Ścisnąłem ją za ramię, by wiedziała, że słucham - Ale teraz rzadko spędza z nami czas, ze względu na to "jak bardzo jest zajęty pracą" - Zrobiła cudzysłów palcami, pozwalając, by gorzkie prychnięcie wydobyło się z jej ust.
                - Gdzie on pracuje? - Zapytałem, pokazując jej, że jestem zainteresowany.
                - Pracuje w departamencie policji w Nowym Jorku - Zamarłem w miejscy, przez co zatrzymaliśmy się, gdy dotarliśmy do pierwszych sklepów i straganów z przekąskami na promenadzie - Ironiczne, prawda? - Roześmiała się, widząc wyraz mojej twarzy.
                - Może go znam - Zażartowałem ruszając dalej, a ona skinęła głową, chichocząc ponownie. Przynajmniej nie jest już smutna.
                - Jesteś głodna?
                - Właściwie, to tak - Przyznała, zataczając dłonią kółka na swoim brzuchu.
                - Pizza? - Zapytałem, jak mijaliśmy miejsce, które pachniało świeżo upieczoną pizzą co sprawiło, że również zrobiłem się głodny.
                Brooke skinęła głową, uśmiechając się i odsunęliśmy się od siebie, kiedy weszliśmy do "restauracji". Nigdy wcześniej nie czułem potrzeby, by przytulać dziewczynę - oprócz mojej siostry i mamy - więc kiedy przyznałem się Brooklyn, że ją lubię, poczułem ulgę, jakby z moich barków spadł ogromny ciężar. Już nie czułem się dziwnie chcąc ją trzymać w ramionach lub pocałować, to było zapewnienie wiedząc, że czuła do mnie to samo. To dziwne lubić dziewczynę nie tylko za wygląd i z powodu seksu, ale fajnie było w końcu znaleźć kogoś wartego okazywania uczuć. Po prostu nie byłem do tego przyzwyczajony i nie będę kłamać - bałem się, że mogę przez to cierpieć.
                - Poproszę kawałek pizzy z czterema serami - Głos Brooklyn przywrócił mnie do rzeczywistości w tym samym czasie, bym złożył swoje zamówienie.
                Mężczyzna za ladą, który wyglądał, jakby zjadł za dużo pizzy, bo taki był gruby, patrzył na mnie wyczekująco.
                - Wezmę to samo - Podałem mu pieniądze odmawiając, by Brooklyn zapłaciła.
                Wiedziałem, że czuje się niekomfortowo z tym, że ja płacę ponieważ wiedziała, że nie jestem bogaty, ale posłałem jej uspokajający uśmiech i użyłem części z tego, co Anthony dał mi ostatnio. Kiedy czekaliśmy zauważyłem, że Brooklyn mnie obserwuje.
                - Co? - Zachichotałem, patrząc na nią kątem oka z rozbawieniem, ale ostrożnie.
                Wzruszyła ramionami.
                - Podoba mi się Twoja czapka - Zanim zdążyłem nawet ujrzeć jej ręce w ruchu, zdjęła mi moją czerwoną czapkę z głowy i sprawnie założyła na swoją, poprawiając pod nią włosy.
                - Pozwalam Ci ją nosić tylko dlatego, że dobrze na Tobie wygląda - Powiedziałem, przeczesując włosy palcami, zdobywając od niej szczery uśmiech. Wkrótce potem grubas wrócił z naszymi pizzami, a my opuściliśmy to miejsce kierując się do najbliższej ławki, by usiąść i zjeść. Jak tylko usiedliśmy, ugryzłem swój kawałek, jęcząc z rozkoszy.
                - To jest świetne - Powiedziałem z pełnymi ustami.
                Brooklyn zachichotała.
                - Jesteś obrzydliwy.
                Posłałem jej bezczelny uśmiech po tym, jak połknąłem jedzenie.
                - Nie zamierzasz tego jeść? - Uniosłem brwi, wskazując na nietknięty kawałek w jej dłoni.
                - Hm, szczerze mówiąc, to nie wiem jak jeść pizzę bez sztućców - Przyznała, wyglądając na zakłopotaną.
                Wybuchnąłem śmiechem.
                - Poważnie? Dlatego tak dziwnie ją trzymałaś - Nadal się śmiałem, nie mogąc się powstrzymać nawet wtedy, kiedy posłała mi złowrogie spojrzenie.
                - Już skończyłeś? - Przewróciła oczami zirytowana.
                - Przepraszam, to jest po prostu... Śmieszne i dziwne - Zmusiłem się, by przestać.
                Teraz sobie przypomniałem, że używała noża i widelca wtedy u siebie w domu. Dziwne.
                - Zamiast się śmiać, mógłbyś mi pokazać, jak to zrobić - Zasugerowała, uśmiechając się przelotnie. Tak, mój śmiech jest zaraźliwy.
                - Okej, trzymaj ją w ten sposób - Pokazałem jej, jak ułożyć palce pod spodem ciasta - Dokładnie tak. Teraz jedz.
                Zrobiła, co jej kazałem i ugryzła kawałek. Przeżuwała go z zamkniętymi ustami, w elegancki sposób.
                - Tak smakuje lepiej - Uśmiechnęła się.
                Posłałem jej znaczące spojrzenie.
                - Chcę zobaczyć, jak bardzo zimna jest woda - Postanowiła, wstając i podchodząc do piasku, kiedy skończyliśmy jeść.
                "A jak kurwa myślisz, jaka będzie w listopadzie?" - Chciałem ją zapytać, ale to byłoby niegrzeczne, więc po prostu za nią poszedłem patrząc, jak zamiast iść normalnie, robiła małe kroczki. Pokręciłem głową chichocząc. Co za dziewczyna...
                Plaża była prawie pusta, ponieważ było zimno, a większość sklepów i wesołe miasteczko były zamknięte w poniedziałkowe popołudnie.
                - Powinniśmy tu przyjść innym razem w weekend, kiedy wesołe miasteczko jest otwarte - Objąłem ją w talii, kładąc głowę na jej ramieniu, kiedy oboje patrzyliśmy na morze.
                Słońce było jeszcze wysoko na niebie i nie było ani jednej chmury.
                - Już myślisz o drugiej randce? - Uniosła brew uśmiechając się do mnie, a jej dłonie spoczywały na moich na jej brzuchu.
                - Więc w końcu postanowiłaś nazwać to randką? - Uśmiechnąłem się, a ona skryła się pod moją czapką.
                Och, pomyślała, że mnie ma, jak słodko. Zaśmiałem się cicho i pocałowałem ją w policzek, zanim ją puściłem.
                - Dokąd idziesz? - Zawołała za mną.
                - Nie chciałaś sprawdzić, czy woda jest zimna? - Niewinnie zbliżyłem się do wody i przygotowałem się by ją ochlapać, uważając by nie zmoczyć spodni i butów.
                Otworzyła szeroko usta i oczy, krzyknąwszy i uciekła, kiedy zdała sobie sprawę z moich zamiarów. Pobiegłem za nią, a ona odwróciła głowę, by zobaczyć, czy jestem blisko i pisnęła, chichocząc w sposób niekontrolowany. Goniłem ją - co było łatwe, bo nie była jakimś szybkim biegaczem - i usłyszałem jej głośny krzyk, kiedy ją złapałem.
                - Aaaa, postaw mnie! - Starała się wyswobodzić z mojego uścisku, ale bezskutecznie.
                - Nie mogę, skarbie - Obracałem się dookoła, aż oboje upadliśmy na piasek, ona na mnie i zaczęliśmy się śmiać.
                Wiatr rozwiewał jej blond włosy z twarzy, przez co nasze spojrzenia się spotkały i spoglądaliśmy na siebie nawzajem. Śmiech ucichł, a my nadal patrzyliśmy się na siebie.
                - Bądź moją dziewczyną - Wyrwało mi się, czym zupełnie zbiłem ją z tropu.


Brooklyn

                Zeszłam z kolan Justina, siadając na miękkim piasku i schowałam włosy za uszami. Czy on właśnie zapytał mnie, czy będę jego dziewczyną, czy ja śnię? Justin również usiadł. Przygryzł wargi z niecierpliwości i prawdopodobnie z obawy, że zbyt wcześnie mnie o to zapytał. Problemem nie było to, że zbyt szybko i gdybym nie miała obaw, to powiedziałabym "tak" w mgnieniu oka. Patrzyłam wszędzie, byle nie na niego i starałam się przestać przygryzać wargi. Justin złapał mnie za podbródek, zmuszając do popatrzenia mu w oczy.
                - Jeśli nie chcesz być moją dziewczyną, to okej - Powiedział spokojnie, ale wiedziałam, że w rzeczywistości nie był spokojny.
                Widziałam to w jego oczach. Mógł czuć się rozczarowany i to mogło być jak kulka dla jego ego. Chciałam krzyknąć, że naprawdę chcę, ale byłam po prostu przerażona, nie umiałam tego powiedzieć.
                - To nie tak - Westchnęłam, przesuwając się by moje ciało było naprzeciwko jego i bawiłam się swoimi palcami.
                - A jak? - Zapytał cicho, ale jego głos nalegał, jakby chciał szybko poznać odpowiedź.
                - Mówiłeś, że nie bawisz się w dziewczyny - Wzruszyłam ramionami, wreszcie podnosząc swoje brązowe tęczówki, by na niego spojrzeć i od razu je spuściłam.
                Dobra, to był jeden z powodów. Nie chcę być kolejną dziewczyną na jego liście dobrych do pieprzenia. Do mojej głowy wróciły wspomnienia z tego popołudnia u Betty, a przez wyraz jego twarzy i to, że miał otwarte usta myślę, że też sobie o tym przypomniał.

"Jeśli nigdy nie uprawiałaś seksu, widzisz to jako kochanie się i myślisz, że trzeba to zrobić tylko z odpowiednią osobą, ale potem się okazuje, że ludzie nawet nie są tego warci."
"Powiedzmy, że już nie wierzę w miłość."
"Moje motto to: nie zakochuj się, to nie zostaniesz skrzywdzony."


                Oblizał wargi.
                - Dzięki Tobie zmieniłem zdanie - Wyszeptał, unosząc moją brodę tak, że znów na niego patrzyłam.
                Wiedziałam jak ciężkie dla niego było bycie takim banalnym i słodkim, kiedy zwykle był twardzielem, ale mój umysł - czy serce, nie wiem - nadal nie chce mu uwierzyć. A co z tym, co powiedziała mi Alejandra?
                - Naprawdę myślisz, że w to uwierzę, Justin? Kto wie, czy nie zamierzasz mnie rzucić, jeśli nie będę chciała uprawiać z Tobą seksu? - Zapytałam, co wyraźnie go zaskoczyło.
                Mówiłam poważnie, nie chciałam by ktoś się mną bawił... Ponownie.
                - Dlaczego tak mówisz? Brooklyn, już Ci powiedziałem, że Cię kurwa lubię. Jesteś wyjątkowa i zapytałem, czy chcesz być moją dziewczyną bo wiem, jak bardzo byłaś zła, kiedy ten dwój głupi były chłopak o to nie zapytał - Powiedział głośniej, lekko zirytowany, choć starał się kontrolować swój głos, wiedząc, jak łatwo mógł się wkurzyć.
                Słysząc to, otworzyłam usta. Naprawdę trafił w mój czuły punkt, ale nie w złym znaczeniu. Powiedziałam mu, jak bardzo mi się nie podobało to, że Nate nie zapytał mnie oficjalnie, a Justin chciał mi pokazać, że jest inny. Poczułam ciepło na sercu i prawie się uśmiechnęłam. Sposób, w jaki mówił te wszystkie słodkie i urocze rzeczy i jeszcze udało mu się brzmieć tak seksownie i dobitnie, prawie mnie przekonał, ale nadal miałam wątpliwości.
                - Wiem, że coś jeszcze Cię dręczy. Powiedz mi - Powiedział niecierpliwie, patrząc jak jedną ręką przesypuję piasek.
                Odetchnęłam głośno, zanim przygryzłam paznokcie.
                - Tego dnia - Zaczęłam - Wtedy, kiedy odwiozłam Cię do domu po wydostaniu Cię z aresztu, spotkałam Alejandrę.
                Justin przewrócił oczami na wspomnienie jej imienia i syknął do siebie coś w stylu "głupia szmata nie może znieść tego, że jej nie lubię". Po tym powiedział.
                - Słuchaj, Brooke. Cokolwiek Ci powiedziała, nie wierz w to, okej? - Złapał mnie za dłonie, więc przestałam się nimi bawić.
                Przygryzłam dolną wargę.
                - Powiedziała mi, że jestem głupia myśląc, że mógłbyś coś do mnie czuć, bo ty tylko pragniesz dziewczyn dla seksu i że w końcu bym Ci się znudziła - Przypomniałam sobie, patrząc na niego smutno.
                - Kiedy spotkam ta sukę... Będzie z nią źle - Mruknął - Ale musisz mi uwierzyć, Brooklyn. Musisz dać mi szansę, a ja obiecuję, że zrobię wszystko co w mojej mocy, by to się udało - Jego słowa otaczała szczerość, a w oczach było widać, że mówi prawdę i ciężko było mu nie zaufać - Wiem, że jestem kretynem i nie jestem dumny z niektórych rzeczy, które robię, ale wiem też, że Cię lubię. Nigdy nie byłem taki ckliwy w rozmowie z dziewczyną i spójrz, jak kiepsko teraz brzmię - Zaśmiał się cicho, starając się rozjaśnić nastrój - Obiecuję Ci, że nie chcę Cię tylko dla seksu, po prostu Cię lubię. I zmienię się. Tylko dla Ciebie - Wyszeptał ostatnią część, jego policzki zrobiły się lekko czerwone przez to wyznanie.
                Moje serce niemal się roztopiło i prawie westchnęłam z zachwytu. Lekki uśmiech pojawił się na moich ustach i przytaknęłam. Justin uśmiechnął się szeroko.
                - Tak? - Zapytał podekscytowany.
                - Tak, będę Twoją dziewczyną - Oznajmiłam radośnie i oboje pochyliliśmy się, by złączyć nasze usta w pocałunku.
                Czułam, jak się uśmiecha w moje usta i obejmuje mnie w talii ciągnąc w dół, abym położyła się na nim na piasku. Bawiłam się jego włosami i dziękowałam Bogu, że plaża była pusta, bo zdecydowanie okazywaliśmy sobie publicznie uczucia. Kiedy odsunęliśmy się, by wziąć oddech, uśmiechałam się, jak idiotka.
                - Jesteś taki słodki, Justin - Pacnęłam go palcem w nos, marszcząc swój.
                Roześmiał się, siadając w pozycji pionowej.
                - Nie jestem słodki - Jęknął.
                - Właśnie, że jesteś - Zaczęłam bawić się guzikami jego kurtki, nadal siedząc mu na kolanach, opierając plecy o jego zgięte nogi. Ręce Justina podpierały nasz ciężar.
                Cały czas czułam na sobie jego wzrok.
                - Dziękuję, że się zgodziłaś - Wyszeptał, trącając nosem moją szyję.
                - Trudno było Ci odmówić po tych wszystkich ckliwych słowach.
                - Zamknij się - Wymamrotał w moją szyję, całując ją szybko - I nie przyzwyczajaj się. Nadal jestem twardzielem - Zaśmiał się, wysyłając wibracje po mojej skórze.
                Nie mogłam nie zachichotać ponownie.
                - Nie chcę na razie nowej malinki, Justin - Powiedziałam, gdy poczułam jego język na swojej skórze.
                - Przykro mi, masz bardzo całuśną szyję - Odsunął się i uśmiechnął, muskając moje wargi.
                - Zróbmy sobie zdjęcie - Zaproponowałam wesoło, wyciągając swojego iPhone'a i włączając przednią kamerkę.
                Justin był niechętny na początku, ale w końcu przysunął się do mnie tak, by ekran objął nasze twarze. Zrobiłam zdjęcie, a następnie przybliżyłam telefon, byśmy mogli je zobaczyć.
                - Podoba mi się - Rzucił Justin.
                - Mi też - Uśmiechnęłam się do niego.
                Justin miał seksowny wyraz twarzy na zdjęciu, a ja się uśmiechałam. Nieźle, jak na nasze pierwsze wspólne zdjęcie.
                - Chodźmy - Powiedział po kilku minutach, przerywając komfortową ciszę i każąc mi wstać.
                - Gdzie teraz idziemy? - Zmarszczyłam brwi z ciekawości, na mojej twarzy pojawił się nieśmiały uśmiech.
                - Do domu - Wzruszył ramionami, jakby był znudzony.
                - Już? - Moje ramiona opadły w rozczarowaniu.
                Dlaczego on nagle chce wracać. Dobrze się bawiliśmy.
                - A co? Chcesz więcej Bieber-doświadczeń? - Posłał mi swój nikczemny uśmieszek i spojrzał na mnie porozumiewawczo.
                - Jasne Justin. Jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej - Przeszłam obok niego, starając się ukryć mój rumieniec.
                - Czekaj, ja żartowałem! - Biegł za mną, aż mnie dogonił - Możemy pójść do mnie, jeśli chcesz - Zasugerował z anielskim uśmiechem, stając naprzeciwko mnie.
                Oparłam się pokusie, by ścisnąć mu policzki i tylko mruknęłam "okej", starając się brzmieć obojętnie. Zaśmiał się widząc moją minę i objął mnie w talii. Szliśmy tak w stronę jego samochodu. Zacisnęłam usta, starając się nie uśmiechać, ale poddawałam się za każdym razem, gdy spojrzał na mnie ze swoim uroczym uśmiechem. Czy ten chłopak naprawdę jest teraz cały mój?
                Zapięliśmy pasy, będąc już w samochodzie Justina, który nie za bardzo był dyskretny ze względy na kolor i pojechaliśmy do domu Justina.
                - Więc jak Ci poszedł sprawdzian? - Spojrzał na mnie przelotnie.
                - Myślę, że w porządku. Nie był moim najlepszym, ale myślę, że zdałam - Odpowiedziałam, rysując dziwne wzorki na materiale moich dżinsów
                - Jestem pewien, że poszło Ci świetnie - Delikatnie poklepał mnie po kolanie - W sumie wyglądasz na kujona.
                - Co? - Jęknęłam oburzona.
                Justin wybuchnął śmiechem, a ja patrzyłam na niego zła.
                - Nie jestem kujonem, po prostu staram się ciężko pracować, by dostać się na dobrą uczelnię - Odparłam, starając się bronić i założyłam ręce na piersi.
                - Jasne Brooklyn. Jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej - Powtórzył to samo zdanie, które ja wcześniej wykorzystałam przeciwko niemu.
                - Jesteś złośliwy - Zrobiłam smutną minkę, na co Justin zachichotał.
                - Po prostu się z Tobą droczę, kochanie.
                Sposób, w jaki mnie nazywał sprawił, że czułam mrowienie w środku, jakby ktoś bawił się fajerwerkami w moim brzuchu. Głupia jestem, prawda?
                - Dlaczego się tak śmiejesz? - Zapytał Justin, przyglądając mi się dziwnie.
                - Bez powodu - Skłamałam, przygryzając wargi od wewnątrz i unikając jego wzroku.
                Nadal miał ten dziwny wyraz twarzy i włożył rękę do schowka.
                - Co robisz? - To pytanie wydostało się z moich ust, zanim moje oczy zauważyły paczkę papierosów. Przewróciłam teatralnie oczami, upewniając się, że to widział.
                Zignorował mnie i wyciągnął jednego papierosa, aby włożyć go do ust jedną ręką podczas, gdy drugą trzymał kierownicę. Zapalił papierosa i z powrotem włożył wszystko do schowka.
                - Czy Ty kiedykolwiek przestaniesz palić? - Poczułam dym, krzywiąc nos z obrzydzeniem.
                Justin odsunął szybę, aby szary dym wydostał się z samochodu.
                - Mam Ci przypomnieć, że powiedziałaś, że jestem seksowny, kiedy palę?
                Zwróciłam głowę w jego stronę, na co on posłał mi swój słynni, triumfalny uśmiech.
                - Nigdy tak nie powiedziałam - Zaśmiałam się, machnąwszy ręką.
                - Oczywiście, że powiedziałaś! Byłaś pijana, więc może nie pamiętasz, ale powiedziałaś - Oznajmił, śmiejąc się. Dym papierosowy tworzył kształtne chmurki, kiedy wydostawał się z jego ust.
                - Ugh, nieważne. To wciąż niezdrowe - Poddałam się wiedząc, że to przegrałam.
                Pamiętam, że to powiedziałam, ale on nie musi o tym wiedzieć, prawda?
                Po kolejnych dwudziestu minutach byliśmy w Bronx i Justin zaparkował przed swoim blokiem. Byłam zaskoczona, że nikt jeszcze nie ukradł jego samochodu. Może wiedzą, że lepiej nie zachodzić mu za skórę. Kiedy wysiadłam, usłyszałam krzyki i przekleństwa. Odwróciłam się, widząc faceta, przyciskanego do samochodu przez dwóch policjantów. Jeden z nich wykręcał mu boleśnie rękę, a drugi przeszukiwał plecak. Justin zauważył to - później, niż ja prawdopodobnie dlatego, że był przyzwyczajony do oglądanie takich sytuacji, jak ta na co dzień - i podszedł do mnie, przytulając mnie do siebie, przez co zasłonił mi widok na tą scenę. Poprowadził nas do swojego domu, ale wcześniej usłyszałam cios i krzyk mężczyzny.
                - Co to było? - Zapytałam niepewnie, kiedy dotarliśmy bezpiecznie do jego bloku.
                - Nic, po prostu o tym zapomnij, okej? - Justin ujął moją twarz w dłonie, by mnie uspokoić.
                Skinęłam głową z wahaniem. Czy policja może robić takie rzeczy? Myślę, że nie. Moje poruszenie zniknęło, kiedy usłyszałam słodki dziecięcy głos, odbijający się echem po całym mieszkaniu.
                - Justin! - Jaxon przybiegł do korytarza, w którym staliśmy, a Justin chwycił go w ramiona i podniósł.
                Dopiero wtedy Jaxon dostrzegł moją obecność.
                - Cześć Brooklyn! - Pochylił się, by pocałować mnie w policzek.
                - Cześć Jaxon - Poczochrałam jego włosy, uśmiechając się.
                - Czy Wy dwoje jesteście parą? - Patrzył raz na mnie, raz na Justina.
                - Jesteś za młody, by to zrozumieć, kolego - Justin postawił go na podłodze, a Jaxon nadal się uśmiechał tak, jakby faktycznie rozumiał.
                Jego uśmiech był mniejszą wersją uśmiechu jego brata.
                - Brooke, czy Tommy mógłby przyjść na moje urodziny? Mam je w czwartek - Poprosił z nadzieją w oczach.
                - Jasne, przywiozę tu go w czwartek - Odpowiedziałam, na co zapiszczał i uciekł do swojego pokoju.
                - Twój brat jest taki słodki.
                Justin prychnął żartobliwie.
                - Proszę Cię, ja jestem o wiele słodszy.
                Uniosłam brwi.
                - Myślałam, że jesteś "wszystko, tylko nie słodki" - Zacytowałam jego słowa z jednego z naszych pierwszych spotkań.
                Nic nie odpowiedział, za to mnie pocałował. Odsunęłam go, ponieważ byliśmy u niego w domu na korytarzu.
                - Co jeśli Twoja mama nas zobaczy? - Wyszeptałam, rozsuwając zamek mojej kurtki.
                Justin pokręcił głową i wziął ode mnie kurtkę, wieszając ją na wieszaku. Zawiesiłam tam również jego czapkę. Jakby na zawołanie, mama Justina pojawiła się w drzwiach kuchni. Miała na sobie dżinsy i przylegającą czarną koszulkę. Miała świetne ciało, biorąc pod uwagę to, że urodziła trójkę dzieci i była bardzo młoda.
                - Cześć Wam - Powitała nas.
                Justin cmoknął ją w policzek, a potem podrapał się po karku z zakłopotaniem, oblizując wargi. Mógłby przestać to robić, bo to rozprasza.
                - Um mamo, to jest Brooklyn. Brooklyn, to jest moja mama, Pattie - Przedstawił nas.
                - My się już znamy. Miło Cię znowu widzieć, Brooklyn - Pattie uśmiechnęła się, przytulając mnie przyjaźnie.
                - Panią też, Pani Bieber - Uśmiechnęłam się.
                - Och, mów mi Pattie. Pani Bieber mnie postarza - Roześmiała się, machając dłonią.
                - Dobrze Pattie - Odpowiedziałam grzecznie.
                Justin czuł się kompletnie niezręcznie, można to było poznać po jego twarzy.
                - Będziemy w moim pokoju - Poinformował swoją mamę i wziął mnie za rękę, prowadząc przez korytarz.
                - Nie zapomnijcie zostawić otwartych drzwi! - Krzyknęła za nami, chichocząc.
                Również zachichotałam, a Justin tylko jęknął, patrząc na nas obie. Już lubiłam Pattie. Była bardzo miłą i ciepłą kobietą, tak, jak ją zapamiętałam z tego dnia w Biurze Pomocy Społecznej. Minęliśmy drzwi, które prowadziły do pokoju Jazmyn i Jaxona oraz drzwi do łazienki, zanim dotarliśmy do pokoju Justina.
                - Twojej siostry nie ma w domu?
                - Pewnie jest na zewnątrz ze swoim chłopakiem - Słowa te wyszły z jego ust, niczym jad. Chyba nie lubi tego kolesia.
                Gdy dotarliśmy do jego pokoju, zdałam sobie sprawę, że nie widziałam go wtedy, kiedy ostatnio tu byłam - nie, że widziałam dużo w swoim stanie. Wystrój mieszkania był prosty, dominował beż i brąz i było dużo zdjęć na półkach lub po prostu na ścianach.
                - Masz ładny dom - Pochwaliłam go.
                Justin spojrzał na mnie i parsknął, jakby chciał powiedzieć "następny żart proszę". Zmarszczyłam brwi. Mówiłam poważnie, ale nie chciałam wywołać kłótni. Drzwi do jego pokoju były białe a na nich było graffiti "Justin". Fajne. Nie wiedziałam, czego się spodziewać. Miałam tylko nadzieję, że nie będzie miał plakatów nagich dziewczyn, czy coś w tym stylu. Ku mojemu zaskoczeniu jego pokój nie był tym, co sobie wyobrażałam. Był dość wysprzątany - pewnie dzięki Pattie - i jedna ze ścian była z cegły. Pozostałe z nich były granatowe, ale w pokoju nie było ciemno, ze względu na światło pochodzące z dużego okna na jednej ze ścian. Zagłówek jego łóżka był przy ceglanej ścianie a nad nim wisiało duże zdjęcie Nowego Jorku nocą. Pod oknem było biurko z lampka i kilkoma zeszytami i długopisami. Przy przeciwległej ścianie była szafa i komoda, a przestrzeń na ścianach była ozdobiona ramkami. Zobaczyłam jego gitarę opartą w kącie i uśmiechnęłam się na wspomnienie, jak śpiewał i grał.
                - Twój pokój jest świetny.
                - Dziękuję.
                Zauważyłem też kilka półek pełnych książek obok biurka. Justin lubi czytać? Półki wykonano z drewnianych desek, a podpierały je duże cegły.
                - Wiesz, że jakaś rodzina mieszka teraz pod mostem, bo im to ukradłeś? - Wskazałam na cegły, a co Justin przewrócił oczami na moje słowa.
                Podeszłam do ściany ze zdjęciami i przyjrzałam się im. Na jednym był Justin i Tyson, wyglądali nieco młodziej, a włosy Justina sięgały do czoła, przez co zachichotałam. Wyglądał ładnie, ale teraz był zdecydowanie ładniej. Kolejne zdjęcie to kobieta z dzieckiem, w której poznałam Pattie.
                - Aww, mały Justin był taki uroczy - Objęłam dłońmi policzki w zachwycie.
                Justin stanął za mną i złapał moje biodra rękami.
                - Nie patrz na te zdjęcia - Ukrył twarz w zagłębieniu mojej szyi.
                Zachichotałam, nadal na nie patrząc. Na kilku z nich był Justin z przyjaciółmi, Justin z rodzeństwem, nawet jedno z całą rodziną. Malutki Jaxon, młodsza Jazmyn i dwunastoletni Justin otoczeni byli przez dwójkę starszych ludzi, zgaduję, że dziadków, Pattie i mężczyznę, którego nigdy nie widziałam. Na zdjęciu wyglądał tak, jakby to był tata Justina, ale ponieważ nigdy go nie spotkałam, nie byłam pewna.
                - Kto to jest? - Zapytałam niepewnie.
                Kiedy Justin nie odpowiedział i poczułam jak zdjął ręce z moich bioder, wpadłam w panikę.

O nie, co ja zrobiłam?

_____________


NOWE TŁUMACZENIE - "NOT SAFE FOR WORK"
ZAPRASZAM

109 komentarzy:

  1. Kocham cię <3<3<3 nie mogę się doczekać następnego + first! :D:D

    OdpowiedzUsuń
  2. jeeeeeeeeeej! MEEEEEEEGA! są razem hurrah! ♥ <3
    czekam na następny, świetnie tłumaczysz :)
    @ShawtyManeJB98

    OdpowiedzUsuń
  3. ten rozdział jest genialny *-* i wreszcie są razem! czekam na kolejny ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. cieszymy to mało powiedziane. Rozdział jak zwykle przeuroczy, słodki i wgl aasdfgsdxfcgvhbj.
    Miłego tłumaczenia :)
    @heartforbiebss

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowne, pragne więcej no, hahah.

    OdpowiedzUsuń
  6. Słodziaki *-*
    Czekam na kolejny ♥ :3

    OdpowiedzUsuń
  7. trzecia! boski rozdział!aaaaaaa

    OdpowiedzUsuń
  8. Boooże ! Uwielbiam to! <33333

    OdpowiedzUsuń
  9. oni są tacy słodcy ♥ Rozdział jest taki romantyczny. Ślicznie tłumaczysz kochanie @Bicz_Lov_Cake

    OdpowiedzUsuń
  10. Jezuuu oni sa tacy slodcy :* a co do rozdzialu to kocham to w jaki prosty,subtelby i mily spsob tlumaczysz ;) :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział - cudowny. Zresztą jak wszystkie! :)) Proszę dodawaj kiedy możesz <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Wreszcie są razem ohdsigad *__* ale teraz jestem ciekawa reakcji Justina.. @Justeliaa

    OdpowiedzUsuń
  13. jeju, jeju, jeju. jakie słodziaky <3 no nie mogę z nich :) jeszcze to co mówił było takie niesamowite *___* i do tego są razem, omg! i zapewne ten mężczyzna to jego ojciec, który albo wyjechał na wojnę albo nie żyje. zobaczymy :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Aaaaaaaaaa...... To jest boskie. DZIĘKUJE ! Po prostu dziękuję , że to nam tłumaczysz jesteś fantastyczna <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Magtmagjdjpmagj juz mialam isc spac, ale rozdzial wazniejszy! X boze, sa razem! Teraz cholera nie zasne o.o chce.wiecej.teraz @GrandMcBer

    OdpowiedzUsuń
  16. Yay! OMJ! Mało co się nie posikałam z radości czytając ten rozdział, jest taki fcdvsuwhifbkejg *-* mam nadzieję, że Justin nie zwariuje po tym pytanie, czekam na następny xx. // @yo_shawties

    OdpowiedzUsuń
  17. kjrcgfnalmxmoxihacnhiro*___________*
    Uwielbiammm <3
    Aaaaaaaaaaaaa....jak się ciesze że oni są razem :*
    OMB:* To jest po prostu zajebiste :3
    \Dominika

    OdpowiedzUsuń
  18. Niesamowity rozdział! Oni są tacy słodcy :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Aww, świetne! Czekam na kolejny|! x

    OdpowiedzUsuń
  20. W końcu razem. <3333
    Mam nadzieję, że nie wybuchnie na pytanie Brook. ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Jasne ze sie ciesze :) Teraz bedzie dobrze.
    @dreamjariana

    OdpowiedzUsuń
  22. ten rozdzial jest mega.fajnie,ze sa oficjalnie razem no i justin sie o to ją spytal.czekam niecierpliwie na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  23. O kurwa! Zajebisty rozdział! Mega słodcy :D

    @ameneris.

    OdpowiedzUsuń
  24. xaspokvadfjudurudadgjx. *,* Zaskoczyło mnie pytanie Jusa. Bardzo. Chociaż, może dlatego, że wgl sie tego nie domyślałam. xd ale bardzo sie cieszę, że są razem. *o* Tłumaczenie, jak i rozdział, niesamowite.! Justin jest cudowny. I jestem niezwykle ciekawa co z tym jego ojcem... Mam nadzieję, że Jus sie nie wnerwi, czy coś, bo nie lubie tych chwil, gdy powietrze jest gęste, a atmosfera niezręcznia. Nie spieprz tego Justin.! Rozdział świetny, tłumaczenie świetne, nie moge sie doczekać nn. ;33 @69_danger

    OdpowiedzUsuń
  25. Dehdhhdhshsijqjshduueuejjwjwiq OMB!

    OdpowiedzUsuń
  26. to jedno z moich najlepszych opowiadań. nawet dangera nie lubię tak bardzo jak to :) @Beebssy

    OdpowiedzUsuń
  27. asklfk *.* Świetne <3

    OdpowiedzUsuń
  28. O MATKO <3 już się bałam, że się nie zgodzi a tu prosze :D OMG nie wierze, nie wierze...
    ale fajnie, jacy oni są słodcy <3 AWWW :3
    ghkjefghewkjfhrkjgaew *______________*
    @luuuvbiebah

    OdpowiedzUsuń
  29. Kocham :* Czekam na następny, miłego weekend'u i tłumaczenia
    @AdaWyszomierska

    OdpowiedzUsuń
  30. JARAM SIE W OPOR <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  31. Najlepszy *.*
    Misiekstyles

    OdpowiedzUsuń
  32. Jejkuuuuuuu. Rozplywam sie *.*
    Jakie to kochane :) Uwielbiam ich i sa oficjalnie razem *.*
    Awwww, slodki Justin twardziel to takie sexowne polaczenie *o*
    K:O:C:H:A:M
    Dzieki temu ze dodalas rozdzial ide spac z wielkim bananem na ryju +.+ Pewnie mi sie przysni Justin! Aaaa! Ide spac! :D hhaha
    -@luuuvmyswaggy

    OdpowiedzUsuń
  33. nsdjkcnjnacknaknas są razem omgggg *___* rekacja Justina na końcu mnie przestraszyła :c @beadlesbabyyy

    OdpowiedzUsuń
  34. Kocham to !*.*

    OdpowiedzUsuń
  35. jest cudowne ♥ jak słodko, że są razem ♥

    OdpowiedzUsuń
  36. W końcu są razem.! Jaram się jak nie normalna. *-*

    OdpowiedzUsuń
  37. Cieszę się razem z Tobą, bo w końcu są razem *_* Tylko końcówka mnie przeraża ;c

    OdpowiedzUsuń
  38. jeju są razem *.* czekam na poniedziałek *.*

    OdpowiedzUsuń
  39. Awww *_*
    Jaki słodki prze kochany rozdział ♥♥♥
    Kocham go !
    @TeleDul

    OdpowiedzUsuń
  40. aww są razem ,w końcu <33 czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Nareszcie są już razem... hfusnwlcyevfebgw *_* Już nie mogę doczekać się następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  42. OMG *O* ONI RAZEM?! *.*
    UUUU ;3 PODOBA MI SIE I TO BARDZO ;3
    NAJSŁODSZE BYŁO CO JUSTIN POWIEDZIAL, ŻE CZUJE SIĘ PRZY NIEJ JAK MIĘCZAK *.* TO BYŁO AWWWWWWWW <3
    DOBRA JUZ SIE OGARNIAM ;D

    CZEKAM NA NN :*** XX
    @Anne_195

    OdpowiedzUsuń
  43. łłaaaaa *.**.**.* meega <33 czekam ! <33

    OdpowiedzUsuń
  44. są razeeeem ! aaaa ! <333 takie słodziaki mmmm *___*
    czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  45. OMG Wreszcie są razem już nie mogłam się tego doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  46. czytałam ten rozdział w oryginale ale nic nie zrozumiałam lol.
    jhsdbvsadjvashjvsvhadvjsajhdva są parą CAN U HEAR MY SCREAMING?!?!
    juuuuuuuuuuuuuuuustin jsanjdbsbdsba <3

    OKEJ, TO JEST NAJLEPSZY FANFIK I TŁUMACZENIE EVER!
    i nie wiem czy to jakiś komplement, czy obraza ALE JEST LEPSZE NIŻ DANGER <3
    W dodatku dodajesz tak szybko rozdziały :o njsanj
    do poniedziałku<3
    ily @BieberTeamPL

    OdpowiedzUsuń
  47. awww oni są tacy słodcy *.*

    OdpowiedzUsuń
  48. jak słodko, jak słodko, JAK SŁODKO!
    awww *.*
    już się nie mogę doczekać kolejnego!
    dziękuję, kocham Cię <3

    @aania46

    OdpowiedzUsuń
  49. DFHHJKDFKDSLJF *____* KURDE, W TAKIM MOMENCIE? SERIO? NO NIE.......... ALE ZAKOCHAŁAM SIĘ W TYM ROZDZIALE JFDHDJFHDJF ♥

    OdpowiedzUsuń
  50. KOCHAM TO *.* Dziękuje Ci że tłumaczysz , jesteś świetna <3

    OdpowiedzUsuń
  51. *______* są tacy uroczy <3

    OdpowiedzUsuń
  52. łgsdbjrc CUDOWNY ROZDZIAL *.*
    Chociaz to ze nie umiala pizzy trzymac w rekach i jej ugryzc to mnie zdziwilo xdd

    OdpowiedzUsuń
  53. Uwielbiam to czytać. !! *.* szkoda ze tak późno następny ;(
    Postaram się wytrzymać !

    OdpowiedzUsuń
  54. świetny rozdział. ♥
    Brooklyn i Justin nareszcie 'oficjalnie' razem. ♥♥♥♥♥
    czekam na więcej. ;**

    OdpowiedzUsuń
  55. nie mogłam się doczekać kiedy będą parą:) NARESZCIE =D

    OdpowiedzUsuń
  56. wooooow *O*
    @NataliaNiderla

    OdpowiedzUsuń
  57. kslcixysrjdksoakxjcghdhdjsjshhjjjshsj *_______* oni są tacy słodcy że sikam <3 i w końcu są parą ;);););););););) awwwwwwww ;******* uwielbiam to tłumaczenie i muszę przyznać że chętniej czytam to niż Dangera ;) nie jestem w stanie napisać sensewnego komentarza *_____________*

    + www.life-is-life-try-smile.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  58. aaaaaa, taaak! Są razem, w końcu! <3
    jsdoifhrogieroigjtrhtrh
    oni są cudowni, omb
    A reakcja Nate'a była cudowna, już sobie wyobrażam jego minę, kiedy się pocałowali :D
    @kidrahlovely

    OdpowiedzUsuń
  59. genialne :) zazdroszczę ci, że u ciebie tak komentują, bo u mnie jest na zasadzie "czytam ale nie komentuję" :)
    KDHWEKWEHKEHREKHE *_________* są już razem oficjalnie *.* oni są słodcy :D
    czekam na NN! ♥
    @Polish2belieber

    OdpowiedzUsuń
  60. Asdfjskakebdjakwkdksjdjqosksjq *.* dajesz kolejny . JAKKE TO JEST *U*

    OdpowiedzUsuń
  61. CZEKAŁAM NA REN MOMENT! W KOŃCU SĄ RAZEM YAAAAAAAY! :3 JUSTIN I BROOKLYN SĄ MEGA SŁODKĄ PARĄ *-* / @madeincanada94

    OdpowiedzUsuń
  62. Jezu w końcu razem haha kocham to

    OdpowiedzUsuń
  63. aaaaaaaaaaaaaaaaaa *_____________*

    OdpowiedzUsuń
  64. awww, oni są tacy słodcy *_*



    @ImdangersGirl
    www.roseandbieber.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  65. aww świetne!

    OdpowiedzUsuń
  66. Kocham, kocham, kocham !!!!

    OdpowiedzUsuń
  67. słodkie.
    " - Chcę zobaczyć, jak bardzo zimna jest woda - Postanowiła, wstając i podchodząc do piasku, kiedy skończyliśmy jeść.
    "A jak kurwa myślisz, jaka będzie w listopadzie?" "
    tak bardzo się śmiałam, haahahha.

    @swaggiemasta

    OdpowiedzUsuń
  68. aww Justin jaki romantyczny w tym odcinku :D oby mu coś znowu nie odwaliło po tym ostatnim pytaniu Brooklyn :) czekam na kolejny :) x

    OdpowiedzUsuń
  69. Rozdział niesamowity *,* i są parą <3 do tego zajebiscie sie czyta bo super tlumaczysz, kolejny plus xD

    OdpowiedzUsuń
  70. Ojeeeeeeeej uwielbiam ten rozdział, taaak uroczo! <3 Justin jest taki cudowny przy Brooke! Wszystko idealnie, tylko ona swoimi wątpliwościami troche zepsuła moment, w którym zapytał ją czy będzie jego dziewczyną ;>
    Ale ogólnie rozdział umilił mi dzień bardzobardzo :3
    @_ifancyjustin

    OdpowiedzUsuń
  71. Boże. Rewelacja <3 Nie moge sie doczkeać następnego <3 JARAM SIĘ *.*
    @swag_shawty_pl

    OdpowiedzUsuń
  72. Cudooo !!!! *,* Czekam do pon. <3

    OdpowiedzUsuń
  73. czekałam na ten moment tak długo asdfghjkljhgtfdsdfghj
    czekam na kolejny rozdział :)

    @luvmyjdb

    OdpowiedzUsuń
  74. dla mnie to najsłodszy rozdział ever *_* czekam na kolejny :) @morelowaa

    OdpowiedzUsuń
  75. Boziu jacy oni są rozkoszni so sweet
    czekam na kolejny niecierpliwie

    OdpowiedzUsuń
  76. jejuuuuuuu kocham ten rozdział zresztą jak każdy <3 ej bo zmieniłam nazwę na tt z @PaulaNadaj na @letmebeyoursxx czy mogłabyś mnie dalej informować? :D

    OdpowiedzUsuń
  77. jhgfdsassdfghjmhgfdsdfgggggg boze

    OdpowiedzUsuń
  78. Awnlglggofrodjcix czekam na NN <33

    OdpowiedzUsuń
  79. Boooskie *_* Kocham. Twojego. Bloga. <3 I czekam na nn. :)

    OdpowiedzUsuń
  80. Ahhh <3 świetny jak zawsze. *,*
    kiedy będzie następny rozdział ? ;D

    OdpowiedzUsuń
  81. hej nominowałam Cię do Liebster award
    więcej informacji znajdziesz tu -->http://katiaopowiadaniaxx.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  82. czyżbym miała zaszczyt napisać setny komentarz ? :o
    awwh, oni są słodcy, świetne <3

    OdpowiedzUsuń
  83. Boski!! Są razem!! YAY!! *____* Nie umiem doczekać się nn !! <3

    OdpowiedzUsuń
  84. DZIŚ MIAŁ BYĆ NASTĘPNY ROZDZIAŁ, A GO NIE MAAAAAA :=(

    OdpowiedzUsuń
  85. Kocham to opowiadanie <3 czy mogłabym być informowana o rozdziałach na na TT ?
    @Vegas_Style1

    OdpowiedzUsuń
  86. sakmnsdkfnie *.* ONI SĄ TACY AWWWW...<3

    OdpowiedzUsuń
  87. Ach to było słodkie "Zostaniesz moją dziewczyną"

    OdpowiedzUsuń
  88. Awwww w końcu razem <3
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  89. Jakie o słodkie *o* oooooooooo <3 /aleksandrabrooks

    OdpowiedzUsuń