Brooklyn
Wyłączyłam światło w łazience, po tym jak wzięłam prysznic i przebrałam się w dresowe spodenki i białą koszulkę z zielonymi rękawami trzy czwarte. Wrzuciłam brudne ciuchy do pralki, powiedziałam "dobranoc" do wszystkich domowników i wróciłam do swojego pokoju.
- Nie idź spać zbyt późno! - Mama krzyknęła z salonu, gdzie pracowała nad swoimi projektami.
- Nie będę! - Krzyknęłam z moich drzwi, po czym je zamknęłam.
Zerknęłam na zegarek na szafce nocnej, aby zobaczyć, że wciąż była dziewiąta wieczór, więc równie dobrze mogę coś zrobić, zanim zachce mi się spać. Poszukałam pośród moich płyt DVD czegoś, co chciałam obejrzeć. "Ostatnia Piosenka" pojawiła się przed moimi oczami i uśmiechnęłam się głupio sama do siebie. Dlaczego by nie obejrzeć tego po raz dwudziesty? Zawsze jestem w nastroju na trochę Liama Hemsworth'a. Włączyłam telewizor i włożyłam płytę do odtwarzacza, a ekran zrobił się niebieski. Nacisnęłam "play" i położyłam się na łóżku, relaksując się na miękkim materacu i poprawiając poduszkę za sobą.
Puk. Puk. Puk.
Nacisnęłam "stop" na pilocie, słysząc rozpraszający hałas. Zmarszczyłam brwi, kiedy się urwał i pomyślałam, że to tylko moja wyobraźnia płata mi figle i ponownie nacisnęłam "play".
Puk. Puk. Puk.
Westchnęłam sfrustrowana i zatrzymałam film po raz drugi, przeklinając cokolwiek, co przerwało moją spokojną noc. Rozejrzałam się po pokoju za czymś, co mogło spaść lub być nie na miejscu. Nic. Może w łazience? Stanęłam wkurzona i miałam zamiar wejść do łazienki, kiedy stukanie zaczęło się ponownie. Ale nie pochodziło z łazienki, tylko z mojej prawej strony. Ostrożnie odwróciłam głowę i serce prawie podeszło mi do gardła, kiedy zobaczyłam postać stojącą za moim oknem. Podchodząc bliżej rozpoznałam, że to Justin opierał się o moją szybę, trzymając dłoń na czole. Szybko podniosłam okno.
- Co Ty tutaj do cholery robisz, Justin? - Powiedziałam głośnym szeptem, by moja rodzina nie mogła mnie usłyszeć.
- Ciebie też miło widzieć, Brooke. Mogę wejść? - Uniósł lekko brwi i skrzywił się, kiedy to zrobił.
Wtedy zobaczyłam czerwoną substancję, spływającą gdzieś z jego czoła i spadającą na jego rękę i białą koszulkę. Krew.
Sapnęłam.
- O mój Boże! - Szybko się odsunęłam, pozwalając mu wejść do mojego pokoju i zamknęłam okno, by nie weszło nie niego więcej zimnego powietrza.
- Co Ci się do cholery stało? - Wyszeptałam przerażona.
Nie odpowiedział.
- Usiądź - Rozkazałam i zamknęłam drzwi na klucz.
Justin usiadł na brzegu łóżku, rzucając niedbale swoją czarną kurtkę gdzieś obok siebie. Zaczęłam czuć słonawą, metaliczną substancję. Prawie pociągnęło mnie na wymioty. Nie znoszę zapachu krwi, ale nie mogę zwymiotować. Nie wtedy, gdy w moim pokoju jest ktoś wykrwawiający się na śmierć.
- Poczekaj chwilę - Uniosłam palec i ruszyłam się do łazienki, lekko drżąc.
Wzięłam jakieś waciki, namoczony wodą ręcznik i spirytus, po czym wyszłam. Justin nie poruszył się nawet o cal. Ostrożnie odciągnęłam jego dłoń od czoła, by zobaczyć ranę przynajmniej na kilka centymetrów, całą we krwi.
- Jasna cholera - Mruknęłam zdumiona.
Justin zaśmiał się, ale przestał, kiedy na niego spojrzałam. Jak on może być tak spokojny, kiedy jest w takim stanie? Jak może pojawić się w moim oknie, krwawiący i nie wyjaśnić mi, co się stało?
Oczyściłam ranę mokrym ręcznikiem, by pozbyć się krwi tylko po to, by po chwili znów się pojawiła. Nie mogę uwierzyć, że to robię. Tymczasem Justin wytarł swoją zakrwawioną dłoń w koszulkę. Przewróciłam oczami. Kiedy jego czoło i twarz były czyste od czerwonej lepkiej cieczy, przystąpiłam do zamoczenia wacika w spirytusie w celu odkażenia rany.
- To będzie bolało - Mruknęłam.
Skrzywił się lekko, ale to nic w porównaniu z tym, co ja bym zrobiła.
- Powiesz mi, co się stało?
- Nic takiego.
- Och, naprawdę? - Zaśmiałam się.
To mi przypomniało, że kiedyś miał podbite oko i to samo mi powiedział. Przytknęłam wacik mocniej do jego rany.
- Ała - Skrzywił się i spojrzał na mnie, jakby chciał powiedzieć "co do cholery?".
Uśmiechnęłam się.
- Zabolało Cię? Och, przepraszam, myślałam, że to nic takiego - Wzruszyłam ramionami i zaczęłam oczyszczać ranę, tym razem delikatniej.
- Dobra - Przeciągnął "o", tak jak zawsze to robi - Wdałem się w bójkę - Poddał się, wzdychając.
- Dlaczego mnie to nie dziwi? - Mruknęłam, przewracając oczami.
Przypadkiem spojrzałam na jego drugą rękę. Błyszczący srebrny kastet trzymał jego palce razem. Cofnęłam się o krok i otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale zdałam sobie sprawę, że nie mam nic do powiedzenia. Wyczuwając mój dyskomfort, Justin wstał. Wyciągnęłam ręce przed siebie, by go zatrzymać.
- Zapomniałem tego zdjąć - Powiedział cichym głosem, a następnie rzucił go na kurtkę.
Na czubkach tego czegoś była krew i przypuszczam, że nie była jego.
- Brooklyn nie bój się, dobrze? To była tylko bójka gangów. Nic mi nie jest - Jeśli próbował mnie uspokoić, to mu nie wyszło.
Przełknęłam gulę, która powstała w moim gardle.
- Kto Ci to zrobił?
Zawahał się.
- Tyler.
Na początku nie wiedziałam kto to jest, ale potem mnie oświeciło. Chłopak, który podszedł do mnie do samochodu ten, którego widziałam po raz drugi, kiedy byłam z Justinem na Bronxie.
- Czym? - Zapytałam powoli, choć nie wiem, czy chciałam to usłyszeć.
- Takim metalowym...
Przerwałam mu - trochę za późno - kręcąc głową.
- Nie ważne. Nie chcę wiedzieć.
- Nie przejmuj się, okej? Nic mi nie jest - Rozłożył ramiona, pokazując mi, że żyje.
- Przychodzisz do mnie krwawiąc, mając na dłoni to coś i mówisz mi, że nic Ci nie jest? - Wskazałam drżącymi palcami na kastet i zaśmiałam się sarkastycznie.
- Słuchaj Brooklyn, przepraszam - Odetchnął głęboko - Po prostu nie chciałem wracać do domu, dlatego przyszedłem do Ciebie. Chciałem się z Tobą zobaczyć - Przybliżył się do mnie i choć chciałam go zatrzymać, coś we mnie nie pozwoliło mi na to.
Słyszałaś to? Chciał się z tobą zobaczyć! Moje sumienie wykonało taniec szczęścia.
- Nie próbuj tego, Bieber - Zająknęłam się, odzyskując trochę pewności siebie.
- Nie próbować czego? - Zapytał głosem, który wydawał mi się najseksowniejszym głosem na świecie.
- Sprawić, że zapomnę, czemu byłam wkurzona, przez kuszenie mnie - Wyszeptałam i zrobiłam krok wstecz.
- A to działa? - Uniósł brew, dalej mówiąc tym seksownym, chrapliwym głosem i zrobił krok bliżej, aby nasze ciała prawie się stykały.
Przełknęłam ślinę. Czułam się, jakbym miała na czole neon, który mówił "pocałuj mnie". Jego twarz była tak blisko mojej i powoli pochylał się w dół, przez co moja obrona osłabła i prawie uległam pokusie. Czemu on mnie tak bardzo onieśmiela?
- T-twoja koszulka jest we krwi - Zająknęłam się, a on odsunął się, chichocząc - Mogę spróbować ją uprać, jeśli chcesz - Zaproponowałam, czując jak na moje policzki wkradają się rumieńce, kiedy odgarnęłam włosy z twarzy.
- Jasne. Dziękuję - Z uśmiechem na ustach zdjął koszulkę przez głowę, odsłaniając swój umięśniony tors. Och, co za fajny widok.
- Podziwiasz widoki? - Zażartował, uśmiechając się szerzej.
Moja twarz jeszcze bardziej się zaczerwieniła i wyrwałam mu z ręki koszulkę, idąc do łazienki. Jego nieśmiertelniki brzęczały, uderzając o jego klatkę piersiową, więc wiedziałam, że idzie za mną. Umieściłam biały podkoszulek pod kranem i puściłam ciepłą wodę, pocierając mydłem zakrwawione miejsce. Kiedy spojrzałam w lustro, dostrzegłam, że Justin patrzy na mnie, stojąc w drzwiach.
- Co?
- Nic. Byłabyś świetną praczką - Parsknął śmiechem.
- Zamknij się - Mruknęłam - Nigdy wcześniej tego nie robiłam - A kiedy nasze oczy się spotkały, nie mogłam się powstrzymać i uśmiechnęłam się przelotnie - Tak w ogóle, to jak udało Ci się wspiąć na jedenaste piętro w tym stanie? - Zmarszczyłam brwi, jednocześnie z zaskoczenia i wrażenia.
Podszedł bliżej, aż moje plecy niemal dotykały jego klatki piersiowej. Dobrze, to było trochę rozpraszające.
- Możesz być zaskoczona co potrafię zrobić, Księżniczko - Wyszeptał niskim głosem, tuż przy moim uchu i prawie zadrżałam. Jak on może na mnie tak działać?
Nasze oczy spoglądały na siebie z lustra, a ja zatonęłam w złotym odcieniu jego tęczówek.
- Myślę, że to już jest czyste - Wskazał na materiał w moich dłoniach, który teraz był biały i mokry.
Spojrzałam w dół zakłopotana i zamknęłam kurek, wyciskając mocno koszulkę i powiesiłam ją na kaloryferze, aby wyschła. Justin chciał już wyjść, chichocząc, kiedy coś zauważyłam.
- Czekaj, znów zaczyna krwawić.
Pochyliłam się i otworzyłam jedną z szuflad, wyjmując jakiś przezroczysty plaster, którym mama zakleiła mi kiedyś ranę na nodze. Mam nadzieję, że to pomoże.
- Być może będziesz potrzebował szwów, ale myślę, że to musi na razie wystarczyć - Potrząsnęłam przed nim małym pudełkiem.
Ruszyłam za nim z łazienki, Justin ponownie usiadł na moim łóżku. Lepiej, żeby niczego nie poplamił krwią. Wytarłam ręcznikiem świeżą krew, niechętnie przyzwyczajając się do obrzydliwej substancji, a następnie nakleiłam na ranę opatrunek.
- Gotowe - Poinformowałam, klasnąwszy w dłonie.
- Jesteś seksowną pielęgniarką - Wypalił nagle Justin, mrugając do mnie, na co się zarumieniłam - Czy teraz mogę Cię pocałować, jak jestem już czysty? - Spojrzał na mnie spod swoich długich rzęs i objął mnie w talii.
Nie miałam szans, by odpowiedzieć lub nawet zarumienić się, bo pociągnął mnie delikatnie za biodra, przez co opadłam na jego kolana. Jęknęłam, ale wkrótce moje usta zostały zamknięte przez jego. Oparłam ręce na jego ramionach dla wsparcia, zatracając się w jego gładkich i perfekcyjnych ustach. W tej chwili nic się dla mnie nie liczyło. Ani fakt, że całowałam chłopaka na swoim łóżku, ani to, że smakował trochę tytoniem - i zdałam sobie sprawę, że mi to nie przeszkadza - ani fakt, że moja rodzina była po drugiej stronie drzwi, nawet to, że powinnam być na niego zła za to, że się bił albo to, że nigdy nie byłam tak całowana. Z Justinem czułam się, jakbym całowała się po raz pierwszy, zabierał mnie na zupełnie nowy poziom. Chwycił moją wargę między swoje i delikatnie pociągnął ją zębami, odsuwając się. Ale mi było jeszcze mało, chciałam więcej i nie miałam tego dość. Więc ponownie przycisnęłam swoje usta do jego, czując jak uśmiecha się przez pocałunek. Tym razem pocałował mnie bardziej namiętnie - zdając sobie sprawę, że mógł pójść dalej. Przesunęłam palce z jego szyi i wplątałam je w jego miękkie włosy. Tymczasem on pieścił moją skórę przy brzegach mojej koszulki. Wreszcie jego język przejechał po mojej dolnej wardze, a ja chętnie rozchyliłam usta. Powietrze wokół nas było coraz gorętsze, czułam, jak płomienie palą mnie od środka i biegną przez całe moje ciało. Przechyliłam głowę, by dać mu lepszy dostęp, a nasze języki walczyły o dominację. Intensywność pocałunku sprawiła, że opadliśmy na materac, ja na Justina. Jęknęłam, równocześnie z gardła Justina wydobył się jęk. Odsunęliśmy się po kilku sekundach, dysząc ciężko. Spojrzałam mu w oczy, tak wiele emocji wirowało w tym morzu karmelu... Niektóre z nich rozpoznałam, jako pożądanie i wdzięczność, ale inne były dla mnie zagadką. W całym tym zamieszaniu, nie zauważyłam, że przesunął dłonie na mój tyłek. Zarumieniłam się.
- Co jest? - Justin zapytał rozbawiony.
- Nic - Schyliłam się, by skraść mu kolejny pocałunek.
Mimo, że nie planowałam zacząć kolejnego gorącego pocałunku, nie narzekałam, gdy Justin odwrócił nas i teraz on górował nade mną.
- Podobało Ci się? - Wyszeptał, pozostawiając pocałunki wzdłuż mojej szczęki, aż do ucha.
Jego nieśmiertelniki zwisające z szyi opadały tuż nad kołnierzykiem mojej koszulki, zimna stal dotknęła mojego rozpalonego ciała. Myślę, że były jedyną chłodną rzeczą w tym pokoju.
- Yhm - Tylko tyle wydobyło się z moich ust, kiedy przygryzłam dolną wargę, aby zapobiec jękom.
Justin kontynuował pocałunki wzdłuż mojej szyi, liżąc moją skórę swoim gorącym językiem, ssąc i delikatnie przygryzając, kiedy znalazł mój czuły punkt. Tym razem nie mogłam powstrzymać jęku. Jestem pewna, że zostawił malinkę, ale w tym momencie, kogo to obchodzi? Za bardzo mi się podobało, nie myślałam o negatywnych stronach. Obdarował moje usta ostatnim niewinnym pocałunkiem, po czym opadł na łóżku przy mnie.
- To było... - Urwał.
- Intensywne - Skończyłam za niego, wciąż próbując wyrównać oddech.
- Tak - Zgodził się i odchrząknął.
Dlaczego czuliśmy się niezręcznie? Oboje uśmiechnęliśmy się lekko, ale przerwało nam burczenie w brzuchu.
- Sposób na zrujnowanie chwili, Bieber - Dokuczyłam mu - Jesteś głodny?
- Tak, chyba zgłodniałem przez Ciebie - Odpowiedział, uśmiechając się do mnie bezczelnie.
- Pójdę po coś do jedzenia - Usiadłam na łóżku, ukrywając rumieńce za włosami.
Całą drogę do kuchni myślałam o tym, na jak wiele sobie pozwoliłam. Nigdy wcześniej nie robiłam takich rzeczy z chłopakiem. Więc w tym samym czasie, kiedy czułam się źle, nie mogłam zetrzeć uśmiechu ze swojej twarzy. Przestań myśleć za dużo, podobało ci się. Posłuchałam głosu w swojej głowie i po prostu wzięłam z kuchni paczkę ciastek.
- Co robisz? - Głos mamy mnie zaskoczył, kiedy zaświeciła światło.
- P-po prostu zgłodniałam - Pokazałam jej ciastka - Idę do łóżka, więc dobranoc - Szybko pocałowałam ją w policzek i ruszyłam z powrotem do swojego pokoju.
Ledwo usłyszałam, jak mruczy "okej, dobranoc", zanim zamknęłam drzwi na klucz.
- Proszę - Rzuciłam paczkę ciastek Justinowi - Nie mogłam znaleźć nic innego - Wzruszyłam ramionami i położyłam się na łóżku obok niego.
Natychmiast otworzył paczkę i zabrał się za jedzenie.
- Dzięki, uwielbiam je - Powiedział z pełnymi ustami, na co zaczęłam chichotać, jak idiotka.
Biorąc pilota, nacisnęłam przycisk odtwarzania, aby ponownie rozpocząć film.
- Co robisz? - Zapytał, wypluwając kawałeczki ciastka.
- Oglądałam film, zanim mi niegrzecznie przerwałeś - Poinformowałam go, koncentrując się na ekranie.
- Po pierwsze nie przerwałem Ci - Odparł rozbawionym głosem - Sama mnie wpuściłaś.
- Wolałbyś, żebym Cię tam zostawiła? - Uniosłam brwi.
- Nie. W sumie to myślę, by ranić się częściej - Puścił mi oczko.
Przewróciłam oczami i skupiłam się na filmie.
- Co to za film? - Justin ponownie mi przerwał, układając się wygodniej na materacu.
- "Ostatnia Piosenka".
- O nie - Jęknął - Jeden z tych głupich babskich filmów.
- Cóż, to mój ulubiony, więc będziesz go oglądał, czy tego chcesz, czy nie - Prychnęłam, zakładając ręce na piersi.
Udało nam się spędzić kilka minut w milczeniu, zanim Justin odezwał się ponownie.
- Chcesz? - Zaproponował mi ostatnie ciasteczko.
- I pytasz teraz? - Parsknęłam lekko - Ale nie jestem głodna, dziękuję.
Wzruszył ramionami i zjadł ciastko jednym kęsem.
- Jesz jak świnia, wiesz? - Spojrzałam na niego kątem oka.
- Wolałabyś, żebym był jak ten koleś w filmie? Nie sądziłem, że jesteś aż tak ckliwa - Zaśmiał się, ocierając usta palcami, by pozbyć się okruszków.
- On nie jest ckliwy, on jest romantyczny - Stwierdziła, mrużąc oczy na Justina - A Ty nie musisz być przy mnie taki, jak on, bo nie jesteś moim chłopakiem - To wymknęło się z moich ust zbyt szybko, pozostawiając po sobie dziwne milczenie.
- Co one mówią? - Zapytałam, mając na myśli jego nieśmiertelniki, próbując złagodzić napięcie.
- Niewiele - Podniósł jeden z nich, a ja nachyliłam się, by go obejrzeć.
Odwrócił wzrok, jakby nie pasowało mu to, że na nie patrzę. Och szkoda, bo jestem ciekawska. Na jednym z nich było jego imię i kilka osobistych informacji, jak jego grupa krwi, czyli AB+, lub rzeczy na które - jak zgaduję - był uczulony. Informacje na drugiej stronie były jakimiś medycznymi słowami i liczbami, których nie znałam. Zmarszczyłam brwi. Justin poruszył się i spojrzałam na niego.
- Co to jest?
- Nic - Jego głos był zimny i wiedziałam, że lepiej w to nie brnąć.
- A co z tym? - Podpuszczałam, mając nadzieję, że na mnie nie warknie.
- Zadajesz dużo pytań, wiesz? - Zmarszczył brwi, przyglądając mi się kątem oka, ale zdradził go uśmiech, który pojawił się na jego twarzy.
Wzruszyłam niewinnie ramionami i wzięłam nieśmiertelnik między palce. Na nim było więcej napisów, wśród nich coś o armii Stanów Zjednoczonych oraz imię "Jeremy Bieber". Nie miałam pojęcia, kto to mógłby to być. O ile mi wiadomo, Justin ma tylko siostrę oraz brata i jest nim Jaxon. Może kuzyn?
- Armia? - Zapytałam, upuszczając nieśmiertelnik i spoglądając na niego. Jego rysy twarzy wzmocniły się.
Skinął tylko głową i wiedziałam, by nie drążyć tematu, więc zostawiłam wszystkie swoje pytania bez odpowiedzi.
Kiedy film się skończył byłą już 00:47. Wyłączyłam telewizor i odwróciłam się, by spojrzeć na Justina. Leżał na plecach na kołdrze, oddychając cicho. Jego powieki były zamknięte sygnalizując, ze spał. W tym stanie wyglądał jak aniołek, jak niewinne, bezbronne dziecko. Jego tors wciąż był odkryty, a na ramionach miał gęsią skórkę, więc wstałam sprawdzić, czy jego koszulka była już sucha. Nie była. Kiedy wróciłam do pokoju, stanęłam wpatrując się w niego. Miał kilka tatuaży zdobiących jego ciało: jeden na biodrze, jeden na obojczyku, jeden na żebrach i jeden na przedramieniu. Choć założę się, że ma ich więcej. Wzięłam koc i przykryłam nim Justina. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, widząc jak uroczo wyglądał podczas snu. Weszłam pod kołdrę obok niego. Brooklyn, zamierzasz spać w tym samym łóżku, co on. Jesteś tego pewna? Uciszyłam głos w mojej głowie i zgasiłam światło, spowijając pokój w ciemności, z wyjątkiem linii światłą, które przedzierało się przez zasłony. Nawet go nie dotykam, a on nie będzie niczego próbował, bo śpi - przekonywałam samą siebie. Nagle Justin mruknął przez sen, a ja zamarłam bojąc się, że go obudziłam, ale on tylko zachrapał cicho odwracając się na bok i objął mnie ramieniem w talii, nad kołdrą. Cóż, nie będę narzekać. Otuliłam się kołdrą i pozwoliłam sobie zapaść w głęboki sen wiedząc, że prawdopodobnie przyśni mi się chłopak leżący obok mnie.
**
Bee-dee-dee-deep. Bee-dee-dee-deep. Bee-dee-
Nacisnęłam przycisk drzemki w budziku, który brzmiał dziś denerwująco. Otworzyłam jedno oko, ponieważ drugie było przyciśnięte do zbyt wygodnej teraz poduszki. Prawie podskoczyłam. Cholera, ile razy wyłączałam budzik? Wstałam z łóżka z prędkością światła i ruszyłam do łazienki, gdy zdałam sobie sprawę z czyjejś obecności. Justin leżał na moim łóżku, półnagi, śpiąc jeszcze i wyglądając tak cudownie, jak zawsze. Wtedy w mojej głowie pojawiły się obrazy z zeszłej nocy. Nieświadomie zrobiłam się czerwona, jak pomidor.
- Brooklyn! Jesteś już prawie gotowa? - Głos mojej mamy odbił się echem po całym domu, niebezpiecznie zbliżając się do mojego pokoju. Cholera.
- Tak mamo. Będę za pięć minut - Krzyknęłam, wodząc oczami pomiędzy drzwiami, a chłopakiem śpiącym w moim łóżku.
Justin poruszył się i odwrócił się, by leżeć na brzuchu, ale nie obudził się. Postanowiłam to wykorzystać i pójść do łazienki, by nie mógł zobaczyć mojej twarzy hej-właśnie-wstałam. Nie ma mowy. Zamknęłam drzwi łazienki i spryskałam twarz zimną wodą, by zmyć z niej senność. Następnie przeczesałam włosy - które przez noc straciły swoje naturalne fale i teraz spływały kaskadami po moich plechach, prawie proste - i zrobiłam potrzebny makijaż. Przełożyłam wszystkie włosy na jedną stronę, by odkryć lekko fioletowego siniaka po lewej stronie szyi. Cholerny Justin. Kiedy dotknęłam tego miejsca, lekko mnie zabolało. Uczyniłam cuda korektorem i wkrótce po malince nie było ani śladu. Po skończeniu makijażu, wróciłam do pokoju. Justin nadal był w tej pozycji, w której go zostawiłam, więc westchnęłam i pochyliłam się nad nim i zaczęłam potrząsać jego ramieniem. Jęknął.
- Justin, nie mam na to czasu, po prostu wstań - Nadal potrząsałam jego ramieniem.
- Jeszcze pięć minut - Wybełkotał półprzytomnie.
- Nie Justin, obudź się teraz albo wyleję szklankę wody na Twoje cenne włosy - Powiedziałam swoim najlepszym rozkazującym tonem.
To wydawało się wystarczyć, bo wyskoczył z łóżka, prawie spadając na podłogę. Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
- Nie wiedziałam, że tak bardzo kochasz swoje włosy - Spojrzał na mnie - Teraz możesz skorzystać z łazienki, jeśli chcesz. Myślę, że Twoja koszulka jest już sucha.
Nic nie powiedział, ale zmrużył na mnie oczy, pocierając je pięściami, gdy szedł do łazienki. Jak on może wyglądać tak dobrze, nawet gdy wciąż jest półprzytomny? Westchnęłam i otworzyłam garderobę, szukając pośpiesznie jakiegoś stroju. Postawiłam na parę brązowych rajstop, trochę ponad kolano kremową spódnicę oraz luźny, bladoróżowy wełniany sweterek. Schowałam grzywkę za uszy, zanim wsunęłam stopy w lity Jeffreya Campbella i założyłam złote kolczyki kółka. Tak, podoba mi się ten strój. Kiedy się ubrałam, Justin wrócił i - niestety - jego górne część ciała była zakryta. Prawie zrobiłam smutną minkę.
- Dzień dobry - Ziewnął. Jego włosy były w nieładzie, ale o dziwo wyglądały dobrze.
- Dzień dobry - Uśmiechnęłam się.
- Um, będę czekał w samochodzie - Podrapał się z zakłopotaniem po szyi.
- Odwieziesz mnie do szkoły? - Uniosłam brwi z niedowierzaniem.
- Tylko jeśli chcesz - Mrugnął do mnie i uśmiechnął się głupio.
- Jasne - Odwzajemniłam uśmiech - Wezmę nam tylko coś na śniadanie i będę na dole za pięć minut - Poinformowałam go, a on skinął głową, otwierając okno i wyskoczył na zewnątrz, po czym zniknął mi z oczu.
Zachichotałam głupio do siebie, a potem uświadomiłam sobie, że już późno.
- W samą porę - Skarciła mnie mama, kiedy pojawiłam się w kuchni. Uśmiechnęłam się przepraszająco - Ale podoba mi się jak wyglądasz, Kochanie - Uśmiechnęła się, cała jej aura zmieniła się tylko przez jakieś ubrania.
- Dziękuję - Taki komentarz od mojej mamy coś znaczy - Tak myślałam, że Ci się spodoba - Powiedziałam, przygotowując kilka rogalików z serem i dwa papierowe kubki kawy.
- Co robisz? - Mama zmarszczyła brwi, stojąc naprzeciwko mnie.
- Err, Kelsey po mnie przyjechała i pomyślałam, że wezmę dla niej coś do jedzenia - Skłamałam.
- Dobrze, miłego dnia. Wrócę późno, tak samo tata. Tommy śpi dziś u kolegi, ale Blake będzie w domu - Mówiła - Och, i to nie znaczy, że możesz dziś wrócić do domu później, niż zazwyczaj - Skończyła, zanim opuściła kuchnię ze swoją kawą.
Przewróciłam oczami.
- Świetnie. Miłego dnia.
**
- Proszę - Powiedziałam wręczając Justinowi rogalika i kawę, po tym jak wsiadłam do jego samochodu.
- Dziękuję.
Zaczęliśmy jeść w milczeniu. To było wyjątkowo niewygodne. Zastanawiałam się, czy to ma coś wspólnego z ostatnim tematem naszej rozmowy zeszłej nocy.
- Wyglądasz uroczo, kiedy śpisz - Mruknęłam z roztargnieniem. Czy ty kiedykolwiek pomyślisz, zanim coś powiesz Brooke?
Justin zachichotał.
- Ty tak samo - Przyznał, odstawiając swój pusty kubek na górną część deski rozdzielczej i strzepując okruszki z kolan.
- Skąd wiesz? - Uniosłam brwi ze zdziwienia.
- Obudziłem się około trzeciej nad ranem, a Ty spałaś obok mnie. Prawdę mówiąc, byłem bardzo zaskoczony - Wyjaśnił.
- Myślałeś, że Cię wyrzucę, czy co? - Zapytałam, kończąc swojego rogalika.
- Szczerze? - Poczekał, aż skinę głową - Tak. Gdybym wiedział, że nie przeszkadza Cię spanie ze mną, wziąłbym Cię do swojego łóżka w tę noc po imprezie.
Otworzyłam szeroko usta.
- To zabrzmiało źle. Po prostu było mi Cię szkoda, bo byłeś ranny i jak się okazało rano, nie łatwo Cię obudzić.
Justin uruchomił silnik chichocząc i przestał na mnie patrzeć, kiedy skoncentrował się na ruchu ulicznym.
- Plus tak naprawdę nie spaliśmy razem, bo nie byłeś ze mną pod kołdrą, więc technicznie... - Justin mi przerwał.
- Boże, przestań nawijać. Wszystko w porządku Brooklyn, tylko sobie żartuję - Śmiech Justina rozbrzmiał w samochodzie.
- No i znowu, nabijasz się ze mnie - Skrzyżowałam ręce na piersi, zirytowana - Złośliwiec z Ciebie.
- Masz rację. Po tym, jak przykryłaś mnie kocykiem i w ogóle - Pokręcił głową, jakby był rozczarowany swoim zachowaniem i spojrzał na mnie szybko, obserwując, jak próbowałam się nie roześmiać.
- Zamknij się. Miałeś gęsią skórkę - Mruknęłam, ale w moim głosie kryło się rozbawienie.
- Założę się, że rozebrałaś mnie wzrokiem... Wykorzystując biednego, bezbronnego kolesia? Nigdy bym się nie spodziewał, że to zrobisz, Brooke.
- Na miłość boską, Justin przestań, jesteś głupi - Klepnęłam dłońmi w uda, chichocząc w sposób niekontrolowany.
Ten chłopak naprawdę mnie rozśmiesza (w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Justin posłał mi jeden ze swoich słodkich uśmiechów, jeden z tych, przez które można rozpłynąć się tu i teraz
- Dzięki, że um, pomogłaś mi w nocy - Powiedział cicho, choć zabrzmiało to raczej jak pytanie.
- Żaden problem. Jak tam Twoja rana, tak w ogóle?
- Miałem gorsze - Powiedział otwarcie, a ja skuliłam się na myśl o większej ilości krwi na jego doskonałej, gładkiej i lekko opalonej skórze. Bredzisz, dziewczyno.
- Wydajesz się całkiem doświadczony w sprawach walk i ran - Powiedziałem, przeczesując włosy palcami i patrząc na swoje kolana.
Kiedy Justin nie odpowiedział, natychmiast pożałowałam, że otworzyłam usta.Powietrze zrobiło się gęstsze od ciszy, ale na szczęście byliśmy już blisko mojej szkoły. "Więc kiedy cię znowu zobaczę?" - Chciałam go zapytać, ale stwierdziłam, że brzmiałabym na zdesperowaną, więc powiedziałam to w inny sposób.
- Cóż, chyba zobaczymy się wkrótce - Wyszeptałam, niepewna, jak on zareaguje.
Nadal mógł być zły/smutny/cokolwiek.
- Tak, wkrótce - Odpowiedział bez emocji.
Skinęłam głową na jego odpowiedź i otworzyłam drzwi, aby wysiąść. Gdy byłam już jedną nogą na chodniku, Justin się odezwał.
- Poczekaj, nie dałaś mi buziaka na dzień dobry - Mój nastrój od razu się polepszył, gdy usłyszałam, że ton jego głosu znów był miły i odwróciłam się do niego, uśmiechając się nieśmiało.
AAAAAAAAAAAAAA PIERWSZA!! <3 NIESAMOWITE!!! <3
OdpowiedzUsuńAAAAAAAA DRUGA HAHHA. JEZU KOCHAM TO NAD ZYCIE <333
OdpowiedzUsuńzdecydowanie ZA SŁODCY OMFGGGGGGGGGGGGGG
OdpowiedzUsuńo jezu asdfgdsfghjk cudowny, zabiłaś mnie tym rozdziałem.
OdpowiedzUsuńUroczy to mało powiedziane!
Miłego tłumaczenia :)
@heartforbiebss
Fajne klxsjgvidfj *.*
OdpowiedzUsuńAwwwww
OdpowiedzUsuńoni są tacy słodcy.. oni muszą być razem! <3 czekam z niecierpliwością na kolejny c:
OdpowiedzUsuń@galaxybiebur x
oni są słodcy . awww, musisz częściej dodawać rozdziały, chociaż i tak cię podziwiam bo są one co raz dłuższe i pewnie nie łatwo się je tłumaczy ♥ @YoSwaggyBieber
OdpowiedzUsuńuroczee < 3
OdpowiedzUsuń~@stratfordslaugh
oni są tacy asdfghjk
OdpowiedzUsuń@luvmyjdb
Genialnie tłumaczysz!!!
OdpowiedzUsuńTo było sjdnfjsmdnsjm słodkie *o* nie wiem czy wytrzymam do pon/wt *O* ale spróbuje xx
OdpowiedzUsuńOMOMOMOM ale zajebisty rozdział. MASAKRA :D
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę doczekać się następnego! :D
@ameneris.
Boski rozdział ♥
OdpowiedzUsuńOby było więcej takich <33333
już czekam na kolejny rozdział
kocham to opowiadanie, cieszę się, że je tłumaczysz! <3
OdpowiedzUsuńTO JEST NAJLEPSZE OPOWIADANIE EVER! @Beebssy
OdpowiedzUsuńOni są tacy słodcy *o* koooocham <33
OdpowiedzUsuń@_Larry_Feels
Jesteś najlepsza ♥ To opowiadanie jest niesamowite!
OdpowiedzUsuń@happy_frenzy
Awww
OdpowiedzUsuńmieć takiego Justina przy sobie, awww♥ marzenie.
OdpowiedzUsuń@niustinn
tłumaczysz cudownie!
OdpowiedzUsuńkocham to opowiadanie bardzo bardzo! przeczytałam wszystkie przetłumaczone rozdziały w jeden dzień :D <333
czekam na następny <33
@liamowe_love
ASDFCVBNJCNCJKDSNCV ONI SĄ TACY UROCZY NOOO *-* @beadlesbabyyy
OdpowiedzUsuńŚwietny *___*
OdpowiedzUsuńOni są tacy słodcy <3 Jesteś niesamowita i dzięki że informujesz mnie na tt <3 @Bicz_Lov_Cake
OdpowiedzUsuńz tą raną i przyjściem do domu to tak trochę sobie skojarzyłam z Dangerem.
OdpowiedzUsuńrozdział spoko. :3
@swaggiemasta
Ja też :) ale to by było na tyle moich skojarzeń Dangera i B.R.O.N.X
UsuńUwielbiam tego bloga!
OdpowiedzUsuńJest genialny!
A ten Justin...aaawwww!;3
@OMB_OMJ
Aww... Oni są tacy uroczy *__*
OdpowiedzUsuń@SwagOnKidrauh
AAAAAA OMFG HJFDKUDKTR AAAAAaaaaa!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJej. Jakie to piękne *,* ;3
OdpowiedzUsuńKOCHAM *_______*
OdpowiedzUsuńAWWWWW
OdpowiedzUsuń@AlexMOfficial
uwielbiam : o tacy uroczy <3
OdpowiedzUsuńOMG nega uroczy, słodki rozdzial. Chce wiecej takich <3 Juz magiczna 20 wiec czekam na nia
OdpowiedzUsuń@dreamjariana
HJFDFJSFJHDJFHDH SUPER ROZDZIAŁ ♥♥
OdpowiedzUsuńWszystko jest super!! Oprócz tego, że Brooklyn powiedziała to, że nie jest jej chłopakiem :( ale chyba chciała dać Justinowi do zrozumienia aby ją zapytał o to, prawda? A nie tak jak ten dupek Nathan ;/
OdpowiedzUsuńDziękuję za to że poświęcasz czas aby to tłumaczyć! <3
bhfuidsagbvjkdsbgjkdzv ten rozdział >>>>>>>>> wszytsko inne na tym świecie
OdpowiedzUsuńKocham! Czekam na następny :)
xoxo, Sylwia aka @yooungfoorever
Ahhhhhhhhhhhhhhh *o* Jakie, jakie, jakie kochane! :D
OdpowiedzUsuń-@andzelikaab
czytam i kocham to! *.*
OdpowiedzUsuńcóż robi się co raz ciekawiej. Czekam na następny :) @aassbieber
OdpowiedzUsuńjeju, jeju, jeju! omg! boskie!
OdpowiedzUsuńcóż robi się co raz ciekawiej. Czekam na następny :) @aassbieber
OdpowiedzUsuńawww, uroczo! awww, oni są mega słodcy! <3
OdpowiedzUsuń@kidrauhlovely
oni są tacy akwgewgkwegweg *_* poprawiłaś mi nastrój rozdziałem, dziękuje ♥ czekam z niecierpliwością na następny :*
OdpowiedzUsuń@Polish2belieber
kocham to!
OdpowiedzUsuńchcę w końcu żeby byli razem. ♥
OdpowiedzUsuńaww. ♥
awwww *.*
OdpowiedzUsuńjacy oni słodcy <3
dziękuję za rozdział, kocham cię <3
@aania46
OMJ, oni sa przesłodcy ! *-* trochę mi to dangera przypomniało (tzn. samo to ze on był ranny i do niej w nocy przyszedł), ale i tak było cudowne. + za szybko się skończyło ;c wciąż chce jeszcze i jeszcze a tu lipa, koniec ;c czekam na kolejny z niecierpliwością xx.
OdpowiedzUsuńHduisnsolalapsnaodh <3 już nie mogę się doczekać kolejnego rozdzialu :)
OdpowiedzUsuńsłodko i zaskakująco *-*
OdpowiedzUsuń@_fidelidad
Boooskie . Kocham to !! *.*
OdpowiedzUsuńDlaczego tak późno następny ;(
Nie wytrzymam tak dlugooo !!!!! ://
Chyba się uzaleznilam . Ahh..
Oni są tacy słodcy !! OMG ! Awww ..
Jak można tego nie kochać ?! <3 @MartynaSmile
OdpowiedzUsuńI jak tu nie kochać Justina? <3 JHWETKHJ <3
OdpowiedzUsuń@hejtujbicz
Super tłumaczysz :)
OdpowiedzUsuńNiesamowite opowiadanie *.* uwielbiam!
OdpowiedzUsuńMisiekstyles
O boze, boze, boze! Jakie to bylo cholernie urocze! Jezu maria @GrandMcBer
OdpowiedzUsuńOMB <3
OdpowiedzUsuńBOZIU ! Jacu oni są słodcy :* ♥ Teraz muszą być razem ♥ Świetne opowiadanie, kocham Cieeee :* < 333 :)
OdpowiedzUsuńawww oni są doskonali <3
OdpowiedzUsuńKocham Kocham Kocham ! *,*
OdpowiedzUsuńKiedy będzie nowy rozdział ? ;> ;)
mega!
OdpowiedzUsuńAww...!
OdpowiedzUsuńbardzo czekam na 20:-D
mój wieczór stał się lepszy! ♥
OdpowiedzUsuń@ShawtyManeJB98
Boskie. Kocham twoje tłumaczenie :*
OdpowiedzUsuńO MÓJ BOŻE! akdnsifgneigbsivbsuicvbnsj *.* zazwyczaj w tego typu rozdziałach wpisuję cytat który mi się najbardziej podoba, a rozdziału, ale w tym momencie tak nie zrobię bo musiałabym cały rozdział przekopiowac xd :D <3
OdpowiedzUsuń@NataliaDrab1
O boże *_*
OdpowiedzUsuńKocham kocham kocham <3 BRAK SŁÓW *.*
OdpowiedzUsuńCZYTAJĄC TO JESTEM PEŁNA EMOCJI, SZCZĘSLIWA. A JAK KONCZĘ CZYTAC, I MYSLĘ SOBIE, ZE W OPOWIADANIU NIE JESTEM TO JA, TO PO PROSTU CHCE MI SIE PŁAKAĆ. JEZUUUUU. KOCHAM TO A ZARAZEM NIENAWIDZĘ. CUDOWNE <3/ @SWAGGYSHAWTYY
OdpowiedzUsuńUwielbiam!<3 czekam z niecierpliwością na następny!!;**
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Z cudownym tłumaczeniem ♥
OdpowiedzUsuńSzkoda że Brook zamaskowała sobie malinkę w szkole mogło by być fajnie jakby np. Nate to zobaczył, i dowiedział się że Brook jej 'kuzyn'to zrobił :P
@TeleDul
hahahahaha dodaję 69 komentarz #LikeABoss
OdpowiedzUsuńugh uwielbiam ich sadbhsagjvsah <3
@BieberTeamPL
czytam
OdpowiedzUsuńoj czytam kochana czytam ! :) TO NAJLEPSZE TŁUMACZENIE JAKIE ZNAM,JESTEŚ CUDOWNA,ZE ROBISZ TO DLA NAS I TŁUMACZYSZ TO <3
OdpowiedzUsuńczytam *____*
OdpowiedzUsuńOMB.... <3 CZEKAM NA ANSTĘONY Z NIECIERPLIWOŚCIĄ. :D
OdpowiedzUsuńSŁOODKOO *_* @Justeliaa
OdpowiedzUsuńTe opowiadanie jest takie cudowne. Dziękuje Ci za to, że je tłumaczysz. Czytając uśmiecham się sama do siebie jak głupia..to miłe :)
OdpowiedzUsuńkoocham too <333
OdpowiedzUsuńcudowne.
OdpowiedzUsuńblagam, dodaj rozdzial w poniedzialek, zebym miala lepszy humor po ustnej maturze :(((
@shazzus
Ten rozdział jest podobny do Dangera... Ale podoba mi się. ^^ I tak, są uroczy, nawet bardzo. *,* Ciekawe co on tam ma na tych niesmiertelnikach... Nie lubie, gdy ona nie jest czegoś pewna, w stosunku do Jusa, pyta sie go o to, a gdy on udziela 'ogólną' odpowiedź, ona daje sobie spokój. -,- to wzbudza u mnie jeszcze wiekszą ciekawość. Ale sądzę, że tam gdzie było napisane o tej armii, to pewnie jego ojciec służył w armii i zginął. Niektóre rzeczy są do przewidzenia. Tłumaczenie jak zwykle świetne. ;D nie mogę sie doczekać nn. ;33 @69_danger
OdpowiedzUsuńKsjsksjajsjsjakskskakfkrodowoxjbdgd *__________* nie jestem w stanie nic więcej powiedzieć ;) UWIELBIAM <3
OdpowiedzUsuń@luvmynika
+ www.life-is-life-try-smile.blogspot.com
super.uwielbiam twoje tlumaczenie.a rozdzialy gdzie jest sporo justina i brooke sa zajebiste.nie moge doczekac sie kolejnego ;d
OdpowiedzUsuńawwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww <3
OdpowiedzUsuńSa zdecydowanie za slodcy. Kocham Twoje tlumaczenie sa boskie. Mam nadzieje ze nastepny rozdzial nie bedzie krotki bo sie rozbecze. Uwielbiam gdy sa dlugie.
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO OPOWIADANIE *____________*
OdpowiedzUsuńBoskie *.*
OdpowiedzUsuńOni są słooodcy skaddhsdk <33 Kocham to opowiadanie *-* czekam na nastęony <3
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać następnego <333
OdpowiedzUsuńggndtklhctrsshok *__* dajcie mi takiego Justina ! <3
OdpowiedzUsuńOoo jak słodko. *o*
OdpowiedzUsuńo jejku *-* cudo!
OdpowiedzUsuńKochaaam ich , czekam na NN ♥♥♥
OdpowiedzUsuńMój ulubiony rozdział do tej pory jdbdjcnsjdidhfkddjjshs *-*
OdpowiedzUsuńAaaa!!!!! Meg <3
OdpowiedzUsuńMega*
UsuńJuż się nie mogę doczekać poniedziałku!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńcudowny *_*
OdpowiedzUsuńdziękuję, że tłumaczysz tego bloga :)
OdpowiedzUsuńcudny *,* <3
OdpowiedzUsuń@ImDangeraGirl
www.roseandbieber.blogspot.com
Kocham tego bloga <33
OdpowiedzUsuńDziękuję że tłumaczysz ; **
O matko kocham ich. *,*
OdpowiedzUsuńBoski *.*
OdpowiedzUsuńBoski *.*
OdpowiedzUsuńAJFRHGDHFRUGFJIEFH4RIHIEJF4HRPFWKJ!! <3 *.*
OdpowiedzUsuńAwwwww ja słooooodko! <3
OdpowiedzUsuńKocham. Kocham. Kocham tooooo !!!! *o* ♥♡♥♡♥
OdpowiedzUsuńStrasznie słodko :3 już myślałam że będę rozczarowana niepewną końcówką, ale buziak na dzień dobry załatwił sprawę ;>
OdpowiedzUsuń@_ifancyjustin
Cudowny!!!! Czekam nn. Informujesz? @papaola_bieber
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńKocham <3...:)
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaa <33333333333 gfjihjtghkfdk;fkjld;k;try
OdpowiedzUsuńCzemu te rozdziały są tak rzadko ja się pytam ?! <3
OdpowiedzUsuńMNogłabyś powiadamiać mnie o następnych rozdziałach? c; To jest świetne xx
OdpowiedzUsuń@justme_kate_
błagam o nastepny to jest cudowne..
OdpowiedzUsuńsuper wgl wszystko jest super ale ta scena jak przyszedl do niej zraniony to podobne do Dangera ale co tam i tam świetne ;***
OdpowiedzUsuńAwww zajebisty rozdział taki uroczy słodki i w ogóle aggdvgcfcvjnn <3 @annie_pilch
OdpowiedzUsuńSłodkie ^^ mogę czytać to bez przerwy :)
OdpowiedzUsuńsweet ^^
OdpowiedzUsuńawww boski
OdpowiedzUsuńJak zawsze zajebisty <3
OdpowiedzUsuń