12. Not a date

Brooklyn

Będę pod twoim domem o czwartej.

                Przeczytałam wiadomość od Justina ponownie i spojrzałam na zegar wiszący na niebieskiej ścianie mojego pokoju. Była trzecia. Idealnie, mam godzinę na przygotowanie się.
                Leniwie wstałam z mojego wygodnego łóżka i poszłam do łazienki. Zdjęłam piżamę, wskoczyłam pod prysznic i puściłam ciepłą wodę, pozwalając jej ogrzać moje ciało. Umyłam włosy i namydliłam moje ciało podczas, gdy odżywka robiła swoje, rozplątując moje włosy po tym, jak zasnęłam w skomplikowanym koku, który miałam zrobiony do teatru. Po tym, jak opłukałam całe ciało i włosy poczułam, że moje mięśnie były zrelaksowane. Z jakiegoś powodu byłam zdenerwowana tym całym "spotkaniem" z Justinem, nie wiem dlaczego.
                Wyszłam spod prysznica, owijając miękki niebieski ręcznik wokół ciała, a drugim owinęłam włosy. Nasmarowałam moją suchą skórę balsamem i założyłam bieliznę. Zdjęłam ręcznik z głowy i natychmiast poczułam chłód, kiedy włosy dotknęły moich nagich pleców, przez co zadrżałam. Wzięłam grzebień i zaczęłam przeczesywać nim moje wilgotne włosy. Zdecydowałam się wysuszyć je i pozostawić rozpuszczone w naturalnych falach.
                Teraz najbardziej skomplikowana część procesu: w co się ubrać. Po pierwsze, nie wiem gdzie idziemy. Po drugie, to nie jest randka, więc nie mogę wyglądać, jakbym chciała zaimponować Justinowi. Po trzecie, po prostu nie wiem w co się ubrać. Postanowiłam, że potrzebuję pomocy. Dotarłam do telefonu, który leżał na poduszce i wybrałam numer do Kelsey. Usłyszałam dwa sygnały, zanim podniosła słuchawkę.
                – B?  jej szczęśliwy głos odbił się echem w słuchawce.
                – Cześć Kels  przywitałam się.
                – Jak ci minął wczorajszy dzień? – zapytała kpiącym tonem wiedząc, że nienawidzę tych nudnych przedstawień.
                – Idealnie  zawołałam z ironią. – Zabrał mnie na Trzech Muszkieterów – Kelsey zachichotała po drugiej stronie. – Jedyną dobrą rzeczą był obiad po sztuce  roześmiałam się. – Tak czy inaczej, nie po to dzwonię.
                 A po co? – w jej głosie dało się słyszeć ciekawość.
                Co mogę powiedzieć, zarówno Kelsey jak i ja jesteśmy ciekawskimi ludźmi.
                 Spotykam się później z Justinem i nie wiem, w co się ubrać  położyłam większy nacisk na drugą część zdania z nadzieją, że zignoruje tą pierwszą.
                Ale nie miałam takiego szczęścia.
                – Widzisz się z Justinem? – krzyknęła do telefonu.
                – Powiedz to głośniej myślę, że ludzie w Chinach jeszcze cię nie usłyszeli – zakpiłam.
                 Czyli umawiasz się z Natem i Justinem w tym samym czasie? – wciągnęła głośno powietrze. Musiała klepnąć się w czoło. – Jak to się stało, że tego nie zauważyłam? – wymamrotała do siebie.
                – Kelsey, przestań! Nie umawiam się się z Justinem, po prostu spotykamy się po przyjacielsku – upewniłam się, że położyłam nacisk na słowa "nie" i "po przyjacielsku".
                – Na razie... – urwała, śmiejąc się złośliwie.
                – Co to ma znaczyć? – ułożyłam dłoń, którą nie trzymałam telefonu, na biodrze i zmarszczyłam brwi mimo, że nie mogła mnie zobaczyć.
                – Nic – powiedziała niewinnie.
                Porzuciłam temat, ponieważ była już trzecia trzydzieści, a ja nie byłam ubrana.
                – Pomożesz mi, czy nie? – zapytałam, niecierpliwiąc się.
                – Jezu, jak jest na zewnątrz? – zapytała spokojnie
                Podeszłam do okna i otworzyłam je, wyciągając rękę na zewnątrz.
                – Nawet ciepło – odpowiedziałam, zamykając okno.
                – Więc postaw na prosty wygląd, dżinsy czy coś. Nie sądzę, że Justin lubi szpilki, mocny makijaż i Chanel – zasugerowała. Też tak myślę. – Chociaż ty wcale nie przejmujesz się tym, co on lubi, prawda? – można było wyczuć w jej tonie, że się uśmiecha.
                – Dzięki za pomoc, Kelsey. Miłej soboty – powiedziałam, kończąc rozmowę tak, by przestała mi dokuczać na temat Justina.
                – Zadzwoń do mnie, jak wrócisz z tego przyjacielskiego spotkania – krzyknęła, zanim się rozłączyłam.
                Westchnęłam i weszłam do garderoby. Nie sądzę, że Justin lubi szpilki, mocny makijaż i Chanel. Odtwarzałam to zdanie w myślach, przeglądając wieszaki. Nie założę sukienki, ani spódnicy, więc te są wykluczone. Brak wysokich obcasów, nic nadzwyczajnego, nic zbyt prowokującego, nic zbyt eleganckiego... To będzie trudne. Po o koło dziesięciu minutach, znalazłam parę ciemnych dżinsowych rurek, które sięgały tuż nad kostkę, jasno czerwoną koszulkę z krótkim rękawem i białą bluzę z Hollister, która miała duże czerwone "H" na przodzie. Wsunęłam stopy w czerwone Tomsy i udałam się ponownie do łazienki.
                Schyliłam się po swoją kosmetyczkę, która była w małej szafce pod zlewem i użyłam podstawowych kosmetyków: podkładu, różu, eyelinera, tuszu do rzęs i mojego ulubionego czerwonego błyszczyka. Następnie przeczesałam włosy, pozostawiając je rozpuszczone. Popsikałam się jakimiś perfumami i ostatni raz przejrzałam się w dużym lustrze w moim pokoju. Dobrze, chyba jest w porządku. Wsunęłam telefon do przedniej kieszeni spodni i trochę pieniędzy do tylnej.
                – Mamo, tato wychodzę ze znajomymi – krzyknęłam, sprzed drzwi wejściowych. Moja mama od razu pojawiła się w drzwiach.
                – Z jakimi znajomymi? – typowe dla rodziców, że chcą wiedzieć wszystko o naszym życiu.
                – Z Tiarą i Lucy. Wątpię, że je znasz – powiedziałam z najbardziej niewinnym uśmiechem. Ja też nie, głównie dlatego, że nie istnieją.
                Mama wyglądała na nieprzekonaną, ale skinęła głową.
                – Dobrze, zadzwoń jak będziesz czegoś potrzebować.
                – Tak zrobię – ruszyłam do windy.
                Zanim drzwi się zasunęły usłyszałam, jak mama woła.
                – I bądź w domu przed dziesiątą!
                Odkrzyknęłam jej "w porządku" i zaczęłam nerwowo stukać stopą w podłogę windy. Według mojego zegarka była już 3:59. To dla mnie rekord, zwykle spóźniam się na wszystko. Co za zbieg okoliczności, że nie spóźniasz się gdy osobą, z którą masz się spotkać jest Justin... Nie będę teraz z tobą rozmawiać – uciszyłam głos w mojej głowie i wyszłam przez szklane drzwi na zewnątrz.
                Uderzyła mnie fala ciepłego powietrza, jak tylko znalazłam się na ruchliwej ulicy. Było zaskakująco ciepło, jak na październik ale hej, ja nie narzekam. Justina nie było nigdzie w zasięgu wzroku. To chyba jego kolej na spóźnienie. Oparłam się o lampę uliczną i obgryzałam paznokcie z nerwów. Nie powinnam się tak ekscytować spotkaniem z Justinem. Prawdopodobnie robi sobie ze mnie żarty, jak zawsze.
                – Boo – powiedział ktoś do mojego ucha, zaskakując mnie.
Ze strachu wyskoczyłam prawie metr do przodu. Wtedy usłyszałam charakterystyczny śmiech Justina za sobą i odwróciłam się zirytowana.
                – Masz przestać mnie straszyć cały czas.
                – Ale twoje reakcje są... bezcenne – powiedział pomiędzy śmiechem.
                Uderzyłam go mocno w ramię.
                – Ała! Co to było? – krzyknął pocierając ramię.
                – Zawsze sobie ze mnie drwisz – wyrzuciłam z siebie, będąc już na niego zła. Nawet nie spędziliśmy ze sobą pięciu minut.
                – Cóż, musisz przestać mnie bić, bo zostawisz siniaka – wypchnął dolną wargę do przodu, wskazując na miejsce, w którym go uderzyłam.
                Wyglądał tak uroczo. I to by było na tyle.
                – Aw, Justin jesteś słodki, jak to robisz – powiedziałam dziecięcym głosem i uszczypnęłam go w policzek.
                Rzucił mi spojrzenie.
                – Nie. Jestem. Słodki – robił przerwę po każdym słowie, aby upewnić się, że zrozumiem go doskonale i splótł swoje silne ramiona na piersi, ale to tylko uczyniło go ładniejszym.
                – Właśnie, że jesteś – jęknęłam, śmiejąc się.
                Westchnął, ale w końcu się uśmiechnął.
                – Chodźmy – objął mnie ramieniem, jakbyśmy byli najlepszymi przyjaciółmi.
                – Eee, co ty właściwie robisz? – zapytałam, kiedy ruszyliśmy.
                Musiałam przechylić głowę do tyłu i w bok, aby być w stanie spojrzeć mu w oczy, bo był ode mnie wyższy.
                – Wydaje mi się, że idę – zaśmiał się, patrząc na mnie.
                Na chwilę nasze oczy się spotkały i poczułam niepowstrzymany impuls do uśmiechnięcia się, więc odwróciłam wzrok.
                – Ale ktoś, kto mnie zna może nas zobaczyć – rozejrzałam się dookoła, próbując znaleźć znajomą twarz kogoś, kto mógłby powiedzieć Nate'owi, że szłam praktycznie przytulona do innego chłopaka.
                – To dobrze, będą zazdrośni. Czy wy, dziewczyny nie lubicie sprawiać, by inne były zazdrosne? – spytał zdezorientowany, ale jednocześnie rozbawiony.
                – Nie chcę, by ktokolwiek był zazdrosny, więc – powoli podniosłam jego rękę z moich ramion, przez co opadła bezwładnie u jego boku i zrobiłam krok w prawo, pozostawiając pewną odległość między nami. – Poza tym, dlaczego uważasz, że będą zazdrosne, widząc mnie z tobą?
Justin zachichotał.
                – Ciągle sobie wmawiasz, że nie cieszy cię moje towarzystwo.
                – Nieważne, Bieber. Gdzie jest twój samochód? – powstrzymałam się od komentarza wiedząc, że miał rację.
                – Samochód? – zapytał.
                – Tak, taka rzecz z czterema kołami i siedzeniami, którą jeździ się w różne miejsca – odpowiedziałam mądrze.
                – Wiem co to samochód, tylko że go nie posiadam – wzruszył ramionami.
                – Mówisz se... – urwałam w połowie zdania, bojąc się, że go urażę. – To znaczy, możemy wrócić i wziąć mój – zaproponowałam, wskazując kciukiem za siebie.
                – Nie. Pojedziemy metrem – przyspieszył kroku, przez co musiałam go dogonić.
                Kiedy byłam u jego boku, chwyciłam go za ramię, zmuszając go, by na mnie spojrzał.
                – Stęskniłaś się za moim ramieniem? – na jego twarzy pojawił się głupi uśmieszek.
                Przewróciłam tylko oczami, ignorując pytanie.
                – Powiedziałeś metro? – zapytałam, chcąc wierzyć, że się przesłyszałam.
                – Hm tak, a co? – ściągnął brwi z zakłopotaniem.
                Milczałam, przetwarzając wszystko w swoim mózgu.
                – Czekaj, ty nigdy nie jechałaś metrem? – nagle go oświeciło i otworzył szeroko usta, po czym stłumił śmiech.
                Pokręciłam przecząco głową, patrząc w dół na obklejony gumami do żucia chodnik. Nie oceniajcie mnie. Moi rodzice nigdy mnie nie zostawiali i nie potrzebowałam korzystać z metra, ponieważ zawsze miałam dostęp do samochodu. Raz tylko jechałam autobusem. Rodzice mówili mi, że metro to niebezpieczne miejsce pełne ludzi, a między nimi złodziei. Poza tym jest tak ogromne, że łatwo mogłabym się zgubić w tych wszystkich liniach.
                – Zawsze musi być ten pierwszy raz, nie? – Justin powiedział zachęcająco biorąc moją dłoń i poprowadził mnie do najbliższej stacji.
                – Wolałabym wrócić i wziąć mój samochód. Moim rodzicom nie spodobałoby się, że tam idę – wskazałam na wejście do stacji.
                – Ale twoich rodziców tutaj nie ma, prawda? – Justin uniósł brew. Zawahałam się. – Dawaj, Brooke będę tam z tobą, nic się nie stanie– zapewnił i poczułam jak moje zmartwienie nagle znika.
                Wiedziałam, że mogę liczyć, że Justin uchroniłby mnie od jakiegoś złodzieja, albo chociaż gwałciciela.
                – O-okej –zająknęłam się, pozwalając mu poprowadzić się po kamiennych schodach, do hali dworca.
                Kiedy zobaczyłam ilość ludzi zmierzających w różnym kierunku poczułam pewnego rodzaju panikę. Może mam klaustrofobię? Czułam, jak Justin ścisnął moją dłoń, posyłając mi uspokajający uśmiech.
                – Nienawidzę tej stacji – mruknął – tylko dlatego, że to bogata część miasta, muszą być strażnicy i nie możemy wkraść się bez płacenia – jęknął. On chyba żartuje.
                – Jeśli to problem to ja zapłacę – Ile to może kosztować?
                Podałam mu banknot pięciodolarowy, a on go niepewnie wziął. W każdym innym wypadku zgodzę się, że facet chce płacić, ale ponieważ Justin nie jest zbyt bogaty, nie przeszkadza mi, że pominiemy ten banał z byciem dżentelmenem.
                – Dobra, ale ja płacę za jedzenie – powiedział Justin, ciągnąc mnie do maszyn, w których kupuje się bilety.
                – Och, więc kupisz mi jedzenie? – uniosłam brew i uśmiechnęłam się.
                Justin skinął głową.
                – Co to by była za randka bez jedzenia?
                – A gdzie pójdziemy? Do McDonalds'a? – zapytałam z rozbawieniem. – I to nie jest randka.
                – Chciałabyś – zaśmiał się, wpisując coś na dotykowym ekranie urządzenia. – Och i wiem, tak tylko się z tobą pieprzę.
                – Coś gorszego, niż McDonalds? Mówisz poważnie? – otworzyłam usta, opierając się o maszynę obok tej, której używał Justin. – Och i nie przeklinaj przy mnie. To nie jest miłe.
                – Tak – Justin przytaknął poważnie, a ja z trudem przełknęłam ślinę, spodziewając się najgorszego. Mam nadzieję, że to nie będzie klub ze striptizem, czy coś takiego. – Och no i co? Ty nigdy nie przeklinasz?
                – Dziewczynom nie wypada przeklinać – odpowiedziałam, odgarniając włosy do tyłu i trzymając głowę wysoko.
                Wtedy Justin zaczął kopać maszynę nogą.
                – Pieprzona maszyna. Daj mi moje pieprzone bilety – mówił, uderzając ją ze złością.
                Wzdrygnęłam się na jego dobór słów. Po kilku sekundach przerwał kopanie i wziął dwa bilety. Miałam trochę czasu, by sprawdzić jego strój. Miał na sobie czarne Conversy, czerwone rurki, spadające z tyłka trochę za bardzo (nie, żebym narzekała), białą koszulkę z dekoltem w serek (zauważyłam, że uwielbia takie), a na niej dżinsową kurtkę. Rękawy miał podwinięte, przez co mogłam dostrzec jego opalone ręce. Miał też kilka łańcuszków zawieszonych na szyi. Włosy miał ułożone ja zwykle w ten niechlujny, seksowny sposób. Tak, wyglądał seksownie, ale czy nie zawsze tak wygląda? Brooklyn, przestań marzyć.
                 – Gapisz się na mnie? – bardziej rozbawiony głos Justina, niż ten w mojej głowie sprawił, że przestałam się na niego patrzyć.
                Podskoczyłam, przez co lekko się potknęłam.
                – Oczywiście, że nie – w ogóle nie brzmiałam przekonująco.
                Cóż myślę, że właśnie zostałam przyłapana, ups.
                – Jesteś pewna? Czy to nie ślina wychodzi ci z ust? – Zapytał drwiąco, a ja szybko dotknęłam warg. Były suche.
                – Ty głupi idioto – uderzyłam go tym razem w pierś, ale założę się, że moja pięść zabolała bardziej. – Ał – wymamrotałam.
                Justin śmiał się tak głośno, że ludzie patrzyli na niego, jak na wariata, a ja poczułam wstyd. Kiedy to zauważył, przestał być tak głośno, ale wciąż chichotał, prowadząc mnie do bramek sprawdzających bilety. Westchnęłam z jego dziecinności.
                – Musisz...
                Przerwałam mu niegrzecznie.
                – Wiem jak to działa. Oglądałam filmy – powiedziałam rzeczowym tonem, wyrywając mu bilet z ręki i wsuwając go do małej szczeliny.
                Z powodzeniem przeszłam na drugą stronę, a Justin był czerwony ze śmiechu. Jęknęłam i spojrzałam na niego wyczekująco. Wskazał palcem w prawo i ruszyliśmy korytarzem, aż dotarliśmy do ruchomych schodów, które wykopano głęboko pod poziomem ulicy. Co jeśli sufit na nas spadnie? Zaczęłam ponownie panikować. Wtedy poczułam dłoń głaszczącą moje plecy. Jedynym powodem, dlaczego nie spojrzałam na Justina było to, że jego gest był w jakiś sposób uspokajający. W końcu dotarliśmy na dół, a mały ekran głosił, że następny pociąg będzie za cztery minuty. Stałam tam ze skrzyżowanymi rękami, patrząc przed siebie.
                – Zamierzasz już się do mnie nie odzywać? – z ust Justina wymknęło się westchnienie.
                Zmrużyłam na niego oczy i milczałam nadal.
                – To dlatego, że wcześniej się z ciebie śmiałem? Śliniłaś się! I to było zabawne widzieć twoją minę przyłapanej na gorącym uczynku – podniósł ręce w geście obronnym. – Ej no – trącił mnie ramieniem. – To normalne, każda dziewczyna się ślini – powiedział pewny siebie.
                Otworzyłam usta, ale zajęło mi trochę czasu, zanim się odezwałam.
                – Nienawidzę tego, że jesteś tak próżny.
                – Okej, przepraszam. Obiecuję, że już nie będę się z ciebie śmiał, dobrze? – przewrócił figlarnie oczami, czekając na moją odpowiedź.
                – Nie składaj obietnic, których nie możesz dotrzymać – mruknęłam z goryczą i odwróciłam się, by na niego nie patrzeć.
                Justin westchnął i kątem oka dostrzegłam, że potarł twarz dłońmi. Nagle złapał mnie za ramiona i odwrócił tak, że znów na niego patrzyłam. Pociągnął moje ramiona, by je rozkrzyżować, a ponieważ był dużo silniejszy ode mnie, udało mu się to zrobić.
                – Dobrze – wymamrotał.
                Potem ułożył palce po obu stronach moich ust i pociągnął nimi do góry, próbując zmusić mnie do uśmiechu.
                – Czy muszę wykonywać całą robotę? – westchnął, ciągnąc mocniej i robiąc dziwne miny, przez co zachichotałam.
                – To jest to – uśmiechnął się, co sprawiło, że również się uśmiechnęłam.
                Dlaczego on ma na mnie taki wpływ?
                – Jak ty to robisz? – spytałam zdumiona.
                – Co robię? – powiedział wtedy, kiedy podjechało metro.
                Objął ponownie moje ciało i przepchnął się między ludźmi wsiadającymi i wysiadającymi z pojazdu. W końcu znaleźliśmy się w środku, lecz nie było wolnych miejsc, więc stanęliśmy opierając się o rurkę.
                – To, co właśnie zrobiłeś – wyjaśniłam, kiedy nasza pozycja była stabilna.
                –  To mój urok, księżniczko – mrugnął z pewnością siebie, na co przewróciłam figlarnie oczami.
                – Poważnie, jak można być tak zarozumiałym? – zapytałam chichocząc.
                – To się nazywa pewność siebie, mała – mrugnął raz jeszcze.
                – A to jest godzina pseudonimów? – spytałam, trzymając się mocniej rurki, ponieważ kierowca zrobił gwałtowny skręt.
                Metro zatrzymało się jeszcze gwałtowniej, przez co ludzie się zatoczyli. Ja, będąca niezdarą, prawie upadłam. W rzeczywistości, gdyby nie para ramion owiniętych wokół mojej talii, upadłabym na podłogę.
                – Musisz być bardziej ostrożna, nie zawsze będę tu, by cię uratować – powiedział Justin głosem superbohatera, a ja zachichotałam.
                – Dziękuję, Supermenie – zakpiłam.
                – Zostawię tak ręce, na wypadek gdybyś zdecydowała upaść ponownie – przeniosłam wzrok na swoją talię, gdzie mnie trzymał lekko, ale stanowczo.
                Mimo, że moja skóra była przykryta dwoma warstwami materiału, wciąż czułam mrowienie, spowodowane jego bliskością.
                – I tak wiem, że robisz to celowo – machnął ręką, jakbym sama rozpaczliwie prosiła się o to, by mnie trzymał.
                Przewróciłam oczami i mimo, że powinnam mu powiedzieć, by się odczepił nie mogłam się do tego zmusić. Było mi zbyt wygodnie, a to nie powinno się dziać. Metro robiło się coraz bardziej puste, kiedy wydostaliśmy się z centrum miasta i zbliżaliśmy się do Bronx. Justin i ja ucięliśmy sobie małą pogawędkę i w końcu znaleźliśmy wolne miejsca, więc nie musiał mnie już obejmować.
                – Więc nie było tak źle, prawda? – zapytał Justin po chwili milczenia.
                Rozejrzałam się dookoła. Widziałam kilka dziwnych osób. Byłam pewna, że z drugiej strony przedziału był jakiś pedofil i patrzył na mnie. Widziałam też kogoś, kto wciągał nosem jakąś białą substancję. Nie licząc ich, Meksykanina grającego na akordeonie i śpiewającego po hiszpańsku i Gotki z kolczykami w policzkach, w brwi, w ustach, w nosie i w zasadzie wszędzie, była to całkiem normalne podróż.
                – Chyba... – urwałam. – Ale nie wsiądę tu ponownie, jeśli będę mogła tego uniknąć – wskazałam na niego ostrzegawczo palcem.
                Zaśmiał się.
                – Okej – zdałam sobie sprawię, że kiedy ukazał całe swoje białe zęby, zrobił mu się dołeczek po lewej stronie ust.
                – Mam coś na twarzy? – zapytał, dotykając miejsca, na które patrzyłam.
                – Tak, dołeczek – przyznałam.
                – Lepiej dołeczek, niż pryszcz, nie? – poruszył brwiami, jakby powiedział najlepszy żart i zaczął się śmiać.
                – O Boże – zakryłam oczy ręką. – To przynajmniej jest słodsze – pokreśliłam słowo "słodsze".
                Posłał mi złowrogie spojrzenie, a ja zrobiłam smutną minkę, chichocząc.
                – Masz szczęście, że jesteś słodka, bo inaczej kopnąłbym cię w tyłek – powiedział pół-żartem.
                – Myślałam, że nie używasz słowa "słodki" – powiedziałam zmieszana, więc wyszło bardziej, jak pytanie.
                – Dla dziewczyn jest okej, bo dziewczyny mogą być słodkie. Ale faceci nie są słodcy, są seksowni – odpowiedział.
                – Ale niektórzy nie są seksowni – stwierdziłam, opierając głowę na ręce, a łokieć na udzie.
                – Nie w moim przypadku – szepnął, przybliżając się. – Prawda? – wyszeptał tym razem do mojego ucha, a jego gorący oddech owionął moją skórę.
                Cholera, dlaczego on zawsze sprawia, że jestem zdenerwowana?
                – Tak – zebrałam w sobie całą pewność siebie i po prostu to powiedziałam.
                Nie tak, że mój głos mógłby się złamać po jednowyrazowym zdaniu.
                Odsunął się, kiedy coś zostało ogłoszone przez głośnik.
                – To nasza stacja – poinformował wstając i biorąc mnie za rękę delikatnie pociągnął mnie na zewnątrz.
                Kiedy przeszedł mi mój mały kryzys, wyjaśniłam mu moją odpowiedź.
                – Przy okazji miałam na myśli, że to w twoim przypadku. Nie jesteś seksowny.
                Uniósł pytająco brwi.
                – W ogóle – skończyłam, uśmiechając się łobuzersko.


_____________


86 komentarzy:

  1. Zajebisty rozdział. Uwielbiam czytać to opowiadanie :)
    @FreeHugs_xx ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudownie tłumaczysz.! Boski rozdział. Uwielbiam jak Justin się tak z nią przedrzeźnia. xd Są tacy 'słodcy' .. I jeszcze to w metrze. To raczej On robił wszystko, żeby być blisko Niej, a nie Ona. ^^ Przez to co napisałaś pod rozdziałem chyba zgłupieję. Nie mogę się już doczekać nn. Mam nadzieję, że dodasz szybko - będzie dopiero w wekeend, czy jest chociaż malutka szansa, że pojawi się wcześniej.? ;33 @69_danger

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie w piątek, bo na weekend wyjeżdżam :)

      Usuń
    2. Super.! Bardzo się cieszę. ;3 @69_danger

      Usuń
  3. omg, omg, omg. chę już następny. Tak niewinnie ze sobą flirtują, aww.
    Miłego tłumaczenia :)
    @luuvbieber

    OdpowiedzUsuń
  4. o mój boże, to jest asdfghjkl mega! asdfghjkl no nie mogę asdfghjkl dziękuje dziękuje dziękuje ci za tłumaczenie kocham cie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział. Justin i Brooklyn są uroczy. Już chce następny :) / @Justeliaa

    OdpowiedzUsuń
  6. BOZE TO JEST SWIEEEETNE!

    OdpowiedzUsuń
  7. super rozdział. czekam na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Już nie mogę się doczekać jakiejś większej akcji : )
    @IgrzyskaSmierci

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeny ! To jest cudowne ! <3 tak strasznie Ci dziękuję że to tlumaszysz ! Czekam z niecierpliwością na kolejny *.*

    OdpowiedzUsuń
  10. kolejny świetny rozdział! kocham to opowiadanie! dfjsdkhfsd <3 czekam nn! @kejti_

    OdpowiedzUsuń
  11. o Jeju! Cudowne! Świetnie tłumaczysz ;) wgl dziękuję że to tłumaczysz. KOCHAM CIĘ! ♥
    @Danger12345678

    OdpowiedzUsuń
  12. Jej te interakcje pomiędzy Justinem a Brook super ♥
    Czekam z niecierpliwością na następny ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. uwielbiam jak tłumaczysz i mam nadzieję że trochę szybciej dodasz nowy rozdział , znaczy tłumaczenie haha :3
    @YoSwaggyBieber

    OdpowiedzUsuń
  14. o matko, to jest ŚWIETNE! c; nie mogę się doczekać następnego *------------*
    @demetriabeats

    OdpowiedzUsuń
  15. Och, to było takie słodkie, że awwwwwwwwww....

    OdpowiedzUsuń
  16. Justin i Brooklyn >>>>>>>>>>>>>>>>
    bjkdbjsbjkasbjk <3

    OdpowiedzUsuń
  17. świetne tłumaczenie, czekam na następne ! <3

    OdpowiedzUsuń
  18. jeej ;3 Dziękuję Ci za tłumaczenie <3

    OdpowiedzUsuń
  19. Kocham cię! Padam przed tobą na kolana w geście oddania chołdu o wielka, wszechmogąca xD Dzięki, ze tłumaczysz :***********

    OdpowiedzUsuń
  20. *.* świetny <33333333333 kiedy można się spodziewać nn?

    OdpowiedzUsuń
  21. to jest chyba jedno z najlepszych opowiadań, dziękuję że tłumaczysz <3 @diamondsbiebz

    OdpowiedzUsuń
  22. To opowiadanie jest cudowne, zakochałam się w nim od pierwszego rozdziału i dziękuję, że tłumaczysz, bo sama jestem na to za leniwa, czekam na kolejny Xx

    OdpowiedzUsuń
  23. Uwielbiam ! *o* Oni są tacy SŁODCY ! Świetne opowiadanie i świetne tłumaczenie. A tak wgl.. to co z MDB ?

    OdpowiedzUsuń
  24. DZIĘKUJE,DZIĘKUJE,DZIĘKUJE..za to,że tłumaczysz to opowiadanie.No uwielbiam Cię :)

    OdpowiedzUsuń
  25. nie no oni są razem tacy słodcy. @dajmibit

    OdpowiedzUsuń
  26. o boooooże ! no ! ja już chcę wiedzieć co będzie dalej ! ;)
    więc czekam niecierpliwie i wieeelkie dzięki że tłumaczysz :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Kazałaś zostawiać uwagi ale jakie uwagi mam zostawiać skoro żadnych nie mam :D Opowiadanie i samo tłumaczenie jest idealne. Kocham cię za to że tłumaczysz i mam nadzieje że nie przestaniesz. :) czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  28. mega;* juz sie nie moge doczekac

    OdpowiedzUsuń
  29. Zajebiscie tlumaczysz!!

    OdpowiedzUsuń
  30. ooo bosz to jest genialne... uwielbiam to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  31. AWW JAKIE TO SŁODKIE <3 Justin w tym opowiadaniu jest mega! Jeszcze twoje tłumaczenie jest naprawdę super! Jesteś wielka i dzięki za wszystko !

    OdpowiedzUsuń
  32. twoje tłumaczenie >>>>>>>>>>>>
    @justsejswaggie

    OdpowiedzUsuń
  33. euhtggy chce kolejny bsdhbafhvs w sumie na początku nie byłam przekonana co do połączenia Demi i Justina, ale teraz ohhh

    OdpowiedzUsuń
  34. Kocham tłumaczenie. <3 czekam na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń
  35. KOCHAM TWOJE TLUMACZENIE <33333333333333333
    czekam na nn *-*

    OdpowiedzUsuń
  36. Zmieniłam login na tt, ale ci napisałam. Rozdział cudowny jak każdy. Uwielbiam to opowiadanie. <3

    OdpowiedzUsuń
  37. Jezuu super rozdział ; )
    Szybko proszę o następny , już się nie moge doczekać .
    PS: twoje tłumaczenia są super , podziwiam cię <3

    OdpowiedzUsuń
  38. KOCHAM <3 ~ @swaggieSMILEE

    OdpowiedzUsuń
  39. Aww... skhdfhdkhf zaje zaje zajebiste ;d Ja chcę już następne

    OdpowiedzUsuń
  40. świetne, uwielbiam Twoje tłumaczenie :)
    @hejtujbicz

    OdpowiedzUsuń
  41. uwielbiaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaam!

    OdpowiedzUsuń
  42. aaa supeerr <3333 czekam !!

    OdpowiedzUsuń
  43. lkjhgfdsargthyjkjhgf *.*
    @_fidelidad

    OdpowiedzUsuń
  44. dsjflhbfadsjlhfdsaouihfads hdsiuhfdsiljfhdsi jakie słodziaki <3

    OdpowiedzUsuń
  45. jejuuuu, mega <3 jakie słodziaki :3 zobaczymy, co się będzie dziać w następnym. nie mogę się doczekać <3

    OdpowiedzUsuń
  46. jak SŁODKO. <333 czekam na następny. ;)

    OdpowiedzUsuń
  47. Kocham! Kocham ! Kocham ! Umre tu! Najlepsze opowiadanie ever!

    OdpowiedzUsuń
  48. awwh, są słodcy *,* sdfghjkl ♥

    OdpowiedzUsuń
  49. O.Moj.Boze! To jest doskonale ! :D Blagaaam informuj mnie na Twitterze :D @klaudia3240

    OdpowiedzUsuń
  50. asdfghjkl jakie słodkie asdfghjkl
    @NakedBieberauhl

    OdpowiedzUsuń
  51. B O S K I E. cudnie tłumaczysz <3

    OdpowiedzUsuń
  52. dziękuje, że to tłumaczysz! jesteś świetna ♥ cudowne ♥

    OdpowiedzUsuń
  53. Twoje tłumaczenia są świetne. <3 Kocham cię. xxx @DelJoy_

    OdpowiedzUsuń
  54. Boskie, powiem jedno chcę szybko następny jak najszybciej ;)

    OdpowiedzUsuń
  55. Boże Kocham to opowiadanie i Ciebie ... Dziękuję za to , że postanowiłaś tłumaczyć to opowiadanie ... Kocham Cię <3 / @Pootatooess

    OdpowiedzUsuń
  56. PERFEKCYJNE ! Tylko tyle mogę napisać i z siebie wydusić ! <3

    OdpowiedzUsuń
  57. ashudfyhewjsdfuygbwnhdegy super *.* zajebiście tłumaczysz haha ;D

    OdpowiedzUsuń
  58. jak to czytam to śmieję się jak głupia do monitora, kocham to <3
    @badassprenses

    OdpowiedzUsuń
  59. Kocham asdfghjklasdfghjkl tłumaczysz świetnie. ♥

    OdpowiedzUsuń
  60. aaaaaaaaa!!! chce kolejny! *_*

    OdpowiedzUsuń
  61. uwielbiam! <3 czekam na następny, jesteś najlepsza!

    OdpowiedzUsuń
  62. To jest lepsze od Dangera, błagam szybko następny!

    OdpowiedzUsuń
  63. Kocham to w jaki sposób on sprawia,że ona wpada w zakłopotanie ;3
    +Czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  64. Awww, jak ja ich uwielbiam *,* Justin jest taki słodki... aa, znaczy seksowny. Czekam na kolejny! <3
    @kidrauhlovely

    OdpowiedzUsuń
  65. Wprost uwielbiam to opowiadanie! Dziekuje za to tlumaczenie i ze poswiecasz temu swoj wolny czas;) jestes kochana pozdrawiam xo

    OdpowiedzUsuń
  66. Jezu kocham to opowiadanie! ;** xxx świetnie tłumaczysz

    OdpowiedzUsuń
  67. jd hgt8hrtghffudh
    Kocham ich <3



    zapraszam :) http://zoeys-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  68. Super rozdział!!! :)
    @dangerous_696

    OdpowiedzUsuń
  69. POWIEM TAk"
    TO NAJLEPSZE OPOWIADANIE EVER
    Jeszcze nigdy mi się tak morda nie śmiała jak przy tym opowiadaniu. Boże tak się śmieję ze moi rodzice co chwile przychodza i pytaja sie co mnei tak bawi hahaha
    Rozumiesz to? Przez te wszystkie ściany słychac jak się smieje hahaha a oni maja daleko sypialnie hahaha
    WIĘC JEDNYM SŁOWEM DZIĘKUJE!!
    DZIĘKUJE ZE TO TLUMACZYSZ I WYWOLUJESZ USMIECH NA MOJEJ TWARZY<3

    OdpowiedzUsuń
  70. Kocham to oowiadanie piszesz niesamowicie po prostu brak słów <3 <3 :***

    OdpowiedzUsuń
  71. KOCHAM KOCHAM KOCHAM

    OdpowiedzUsuń
  72. No nie ten rozdział jest po prostu super

    OdpowiedzUsuń
  73. Oni są tacy I-DE-AL-NI! kdnsjfncjdsfnjsafsjahsuigh <3333 *--*

    OdpowiedzUsuń
  74. Aj czekam aż będzie więcej między Brook a Justinem <3

    OdpowiedzUsuń
  75. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń